W ostatnim czasie rozgorzała dyskusja w mediach po ogłoszeniu przez minister Joannę Muchę 9 dyscyplin sportowych, które miałyby być uznane za strategiczne, a przez to lepiej dotowane. Nie ukrywam, że wzburzyły mnie pytania o zasadność umieszczenia na tej liście zapasów. Jako były zapaśnik, a obecnie działacz i propagator zapasów, postanowiłem wziąć udział w dyskusji, licząc na to, że mój głos w obronie tej wspaniałej dyscypliny będzie zauważony. Na obronę zapasów mam trzy kluczowe argumenty.
Po pierwsze, zapasy to dyscyplina o ogromnych tradycjach w Polsce, znajdująca się w czołówce rankingu dyscyplin, które zdobyły dla nas najwięcej medali olimpijskich. Ponadto Polska ma swój unikalny wkład w rozwój tej dyscypliny na świecie. Czy jest bowiem jakaś inna uprawiana na świecie dyscyplina, której jeden z elementów technicznych byłby wymyślony w Polsce? Długo się nad tym zastanawiałem i nie mogę wskazać żadnej. Tymczasem w zapasach mamy taką technikę, którą na całym świcie nazywana jest "biodrem Suprona". Technika ta ma dla zapasów takie znaczenie jak np.styl "V" czy lądowanie telemarkiem dla skoków narciarskich. Nie mówię tego, by się chwalić, lecz aby pokazać jak nasza myśl szkoleniowa jest doceniania na świecie.
Już słyszę głosy krytyków, mówiące, że przecież brązowy medal Damiana Janikowskiego był pierwszym medalem dla polskich zapasów na Igrzyskach od 16 lat. Proszę jednak nie zapominać o Agnieszce Wieszczek, która zdobyła brązowy medal na Igrzyskach w Pekinie, medal Janikowskiego jest tylko potwierdzeniem tego, że została zachowana ciągłość szkolenia. I to w sytuacji, gdy zapasy w Polsce zostały zepchnięte na margines, pozbawione środków na szkolenie, a sekcje zapaśnicze upadają (np. obecnie zamykana jest legendarna sekcja zapasów warszawskiej Legii, która wychowała 2 mistrzów olimpijskich, a także mistrzów świata i Europy). Mimo takich trudności, polska myśl zapaśnicza potrafiła wyszkolić nie tylko Damiana Janikowskiego czy Agnieszkę Wieszczek, ale też Dawida Karecińskiego (wicemistrza świata juniorów), Dawida Klimka (medalistę ME kadetów) i Patryka Bonieckiego (wicemistrza Europy kadetów, notabene zawodnika wymienionej wyżej Legii ), by wymienić tylko kilka młodych polskich talentów.
Należy przy tym wszystkim pamiętać, że poziom światowych zapasów rośnie, a zawodnicy z innych krajów, zwłaszcza z państw byłego ZSRR, Indii, Iranu czy Egiptu zdobywając medal na Igrzyskach zapewniają sobie pieniądze, które gwarantują im byt do końca życia. W porównaniu z tym nasze nagrody i dożywotnia renta olimpijska wyglądają nader skromnie, choć oczywiście to bardzo dobrze, że w ogóle są. Porównując zatem poziom motywacji naszych zawodników i ich głównych rywali, nasze wyniki trzeba uznać za prawdziwy fenomen, który jednak nie wziął się znikąd. To właśnie dzięki kultywowaniu tradycji zapaśniczych przez największych zapaleńców, polskie zapasy nadal z powodzeniem nawiązują walkę ze światowymi potęgami. Ale tym zapaleńcom musimy pomóc!
Po drugie, zapasy – co udowodniono naukowo – są najlepszą dyscypliną ogólnorozwojową dla młodego człowieka. Jeśli ktoś w to nie wierzy, niech obejrzy na YouTube dowolny filmik przedstawiający jak trenuje Damian Janikowski. Niektórych jego ćwiczeń nie powstydziłby się żaden gimnastyk, a zapewniam, że te ćwiczenia wykonuje każdy zawodnik trenujący zapasy co najmniej 2 lata. Dlatego cieszę się, że minister Mucha podchwyciła w jednym z wywiadów pomysł wprowadzenia zapasów do szkół. Jest to o tyle sensowne, że w przeciwieństwie do innych sportów walki, zapasy w swoim arsenale technik nie zawierają chwytów zagrażających życiu lub zdrowiu, takich jak dźwignie, duszenia i uderzenia.
Po trzecie wreszcie, sporty walki, poza rozwojem fizycznym, wzmacniają również psychofizycznie, kształtują charakter, uczą twardości, zawziętości i walki do końca, czego wielu naszym sportowcom tak bardzo brakuje, a czego można się nauczyć tylko w młodym wieku. Dlatego np. USA czy państwa skandynawskie mają zapasy w swoim programie szkolnym, korzystajmy więc z doświadczeń najlepszych. W związku z czym apeluję do Was, Drodzy Czytelnicy, przestańcie pytać czemu zapasy zostały dyscypliną strategiczną, tylko pomóżcie mi je wprowadzić do szkół! Tam jest duża luka. Zapewniam Was, że przyniesie to pożytek całemu polskiemu sportowi.
Ze sportowym pozdrowieniem,
Andrzej Supron
PS. W momencie, gdy kończyłem pisać ten tekst, wszystkich fanów sportu zmroziła informacja,że w programie Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku zabraknie zapasów. Nie wydaje mi się to prawdopodobne. MKOl rzeczywiście wybrał już 25 dyscyplin i zostawił w programie IO 2020 miejsce jeszcze na jedną, ale jestem przekonany, że miejsce to przypadnie właśnie zapasom. Na potwierdzenie tej tezy mogę powtórzyć swoje powyższe argumenty. Poza tym na utrzymaniu zapasów zależeć będzie wpływowym federacjom amerykańskiej czy rosyjskiej. Pozytywnym aspektem całej tej sytuacji jest reakcja, z jaką spotkała się decyzja MKOl wśród polskich kibiców. Byłem zbudowany śledząc komentarze w Internecie i widząc ile osób jest autentycznie poruszonych możliwością usunięcia zapasów z programu Igrzysk. Jak widać trzeba było aż takiej dramatycznej sytuacji, aby pokazać jak dużą sympatią cieszy się ta dyscyplina i jak jest popularna. Jestem przekonany, że zapasy zostaną w programie Igrzysk. Tym bardziej, że o ich organizację w roku 2020 ubiegają się Tokio i Stambuł, i nie wyobrażam sobie, żeby Igrzyska rozgrywane w Japonii czy Turcji mogły się odbyć bez zapasów, gdzie są one niemal sportem narodowym.