Tepes dla SportoweFakty.pl: Jest mi przykro, ale Małysz nie wystąpi w sobotę

Fala krytyki spadła w Polsce na Waltera Hofera i Mirana Tepesa po kwalifikacjach do sobotniego konkursu skoków w Kuusamo, w których Adam Małysz zajął czterdzieste czwarte miejsce i został wyeliminowany. Nie brakowało opinii, że Polak mimo dalekiej lokaty, może zostać dopuszczony do udziału w zawodach, z uwagi na bardzo niekorzystne warunki, w których oddawał swój skok. Do tego jednak nie doszło. Dlaczego? Dla SportoweFakty.pl wyjaśnił to Miran Tepes, zastępca dyrektora Pucharu Świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Słoweniec Miran Tepes obok Waltera Hofera jest najważniejszą postacią w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej zajmującą się skokami narciarskimi. Właśnie on jest odpowiedzialny w trakcie konkursów Pucharu Świata za wydawanie zawodnikom zgody na start i ich bezpieczeństwo. W piątek według wielu polskich kibiców popełnił błąd zezwalając na skok Adamowi Małyszowi, który w złych warunkach uzyskał zaledwie 101 metrów i odpadł z sobotniego konkursu. Telewizja Polska pokazała nawet zdjęcia wykonane telefonem komórkowym przez trenera reprezentacji Łukasza Kruczka, który wychwycił, że tuż przed skokiem Małysza paliły się czerwone światła co oznaczało, że nasz zawodnik nie powinien być oddać swojej próby. Hannu Lepistoe, trener Polaka, określił całą sytuacje "Tepes criminal" jednoznacznie dając do zrozumienia, co uważa o pozwoleniu na start ze strony Słoweńca.

Zapytany przez nas Miran Tepes przedstawił dla portalu SportoweFakty.pl powody, dla których Polak nie został ostatecznie dopuszczony do udziału w zawodach, choć nie brakowało głosów żeby tak poczynić z uwagi na wspomniane czerwone światła i złe warunki. - Jest mi przykro, ale to niemożliwe żeby Adam Małysz wystąpił w sobotnich zawodach indywidualnych, ponieważ się do nich nie zakwalifikował. To prawda, że siła wiatru była dziś zróżnicowana, ale tak samo jak Adam również wielu innych zawodników skakało w gorszych warunkach i zgodnie z zasadami nie jest to powód aby zezwalać na powtórkę skoku bądź dopuszczenie skoczka dodatkowo do zawodów mimo jego odpadnięcia. Jak wiadomo, w drugiej części sezonu będziemy ponownie testować nowe reguły oceniania skoków i dzięki temu wyniki będą bardziej sprawiedliwe nawet w trakcie zawodów rozgrywanych przy wiejącym wietrze.

W piątkowym konkursie drużynowym część zawodników skakała jednak przy padającym śniegu - Kalle Keituri z Finlandii i Andreas Kofler z Austrii uzyskali słabiutkie wyniki, które po chwili anulowano i zezwolono im oraz dwunastu pozostałym zawodnikom skaczącym w tej kolejce na powtórki ich prób. Dlaczego zapadła taka decyzja? Czy w tej sytuacji nie można było identycznie postąpić z Małyszem i w imię wyrównania szans dokooptować go do obsady sobotnich zawodów, skoro wcześniej skakał mimo zapalonego czerwonego światła? - Jeśli chodzi o konkurs drużynowy to jury postanowiło zezwolić całej grupie skoczków na powtórzenie prób, gdyż w momencie gdy skakała ostatnia piątka z tejże grupy z uwagi na nagłe opady śniegu prędkości zawodników na rozbiegu spadły o 2,3 km/h, co wpłynęło na odległości. Oczyściliśmy tory i zgodnie z przepisami cała grupa powtórzyła wówczas swoje próby - powiedział dla SportoweFakty.pl Tepes.

Komentarze (0)