Kowalczyk kontra Małysz

Nie milkną echa wypowiedzi Justyny Kowalczyk na temat sprzętu, w jaki została wyposażona przez Polski Związek Narciarski. Po skrytykowaniu polskiej biegaczki przez Adama Małysza, głos ponownie zabrała Kowalczyk i jej trener.

- Nie wiem, o co jej chodzi. Byliśmy w Kuusamo w tym samym czasie. Chodziliśmy w cieńszych kurtkach i nikomu nie było zimno. Przecież ma wszystko, czego chce. Gdy tworzył się tzw. Team Małysz, miałem skrupuły, że tylko na mnie będzie pracować trzech ludzi. Justyna ma w sumie siedmioosobowy sztab - mówił Adam Małysz na temat sprzętu, w jaki zostali zaopatrzeni polscy reprezentanci. Justyna Kowalczyk nie pozostała mu dłużna. - Ja się na skokach nie znam. Adam nie ma nic wspólnego z biegami narciarskimi, więc też niech nie gada. Co innego siedzieć kilka godzin na mrozie, a co innego skoczyć sobie w kilka sekund. Wszyscy biegacze powiedzą to samo: jest nam zimno! - powiedziała Gazecie Wyborczej Kowalczyk.

Oburzony zachowaniem polskiego skoczka był również trener Aleksander Wierietielny. - Małysz zachował się nie fair wobec Justyny. Jestem tym oburzony, ale chcę, by to się wreszcie skończyło. Kurtki i samochody już nas nie interesują, choć w piątek rano mercedes nie chciał nam odpalić przy temperaturze minus 16 stopni. Chcemy skupić się na startach, o pierdołach nie chcę już gadać - wszystkie sprawy trzeba było załatwić latem - powiedział trener Justyny Kowalczyk w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Dla Wierietielnego sprawa jest prosta. Małysz broni producenta sprzętu, bo prywatnie jest jego dobrym znajomym. - A po co Małysz odezwał się w ten sposób? Powiedział, że zdobywał medale, mając w sztabie trzy osoby, a Justyna ma tych osób osiem. Niech popatrzy, jak i ile ona trenuje, a jak trenują skoczkowie. Jakie warunki na zawodach mają oni, a jakie my? Mówiłem, że w piątek auto nam nie odpaliło i nie mogliśmy włączyć ogrzewania. Staliśmy trzy godziny w 16-stopniowym mrozie. Ani się przebrać, ani nic. Niech skoczkowie nie pierdzielą głupot... A jak mu ciepło w tych kurtkach, to niech się w nie ubiera. Ciekawe, ile kosztował kontrakt, który podpisał z firmą produkującą te kurtki? Nie da się ukryć, że szef firmy jest jego kolegą i dlatego skoczek jej broni. A ja powiem, że od trzech lat dostajemy g..., nie ubrania. Mamy w tym chodzić i się chwalić? Ja i Justysia dbamy o zdrowie i ubieramy się w co innego - powiedział dla Gazety Wyborczej oburzony Wierietielny.

Więcej w Gazecie Wyborczej

Komentarze (0)