Od Freitaga do Ammanna - podsumowanie 31. edycji PŚ w skokach

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mistrzostwami świata w lotach w Planicy zakończył się kolejny narciarski sezon w skokach narciarskich. Oczywiście głównym wydarzeniem były igrzyska olimpijskie w kanadyjskim Whistler. Miniona zima zdaje się, że bohaterów miała tym razem niewielu, bo dość często na podium stawali ci sami zawodnicy - Gregor Schlierenzauer, Adam Małysz i oczywiście zdobywca Kryształowej Kuli - Simon Ammann. Szwajcar był też największą gwiazdą najważniejszej sportowej imprezy w Kraju Klonowego Liścią, a ponadto w znakomitym stylu wygrał Turniej Nordycki. W pierwszej części podsumowania owego cyklu są oczywiście zdecydowanie słabsi uczestnicy zmagań w Pucharze Świata, choć nie brakuje wśród nich kilku naprawdę znaczących postaci.

90. Richard Freitag ( 1991 - Niemcy ), Tobias Bogner ( 1990 - Niemcy ), Kenneth Gangnes ( 1989 - Norwegia ). Liczba punktów: 1.

Na wstępie warto odnotować, że liczba skoczków, którzy wywalczyli punkty ostatniej edycji "Cyrku Waltera Hofera" jest identyczna w porównaniu z zeszłym rokiem. Na końcu stawki dwóch młodych reprezentantów naszych zachodnich sąsiadów oraz Norweg, którzy prawdopodobnie nie są tacy beznadziejni, jak ich bardzo niska pozycja na to wskazuje, gdyż większość startów "zaliczyli" w drugiej lidze, w której spisywali się całkiem nieźle. I trudno teraz przypomnieć sobie, że podobny, a może nawet nieco gorszy poziom od Freitaga i Bognera prezentował nieco wcześniej ich kolega z drużyny Pascal Bodmer, ale z pewnością w przyszłości stać ich na o wiele lepsze rezultaty.

82. Akira Higashi ( 1972 - Japonia ), Alex Korolev ( 1987 - Kazachstan ), Hyun-Ki Kim ( 1983 - Korea ), Roberto Dellasega ( 1990 - Włochy ), Takanobu Okabe ( 1970 - Japonia ), Nikolay Karpenko ( 1981 - Kazachstan ), Atle Pedersen Roensen ( 1988 - Norwegia ), Kai Kovaljeff ( 1985 - Finlandia ). Liczba punktów: 2.

W tym gronie kilka dość znanych postaci. Mowa tu głównie oczywiście o Takanobu Okabe - najstarszym skoczku na kuli ziemskiej, dla którego ubiegły sezon był po prostu fatalny, ale nie przeszkodziło mu to w otrzymaniu nominacji na wyjazd do Vancouver, gdzie przez słabe występy na treningach nie dostał szansy na udział w kwalifikacjach. Aż trudno pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno pochodzący z Shimokawy samuraj zwyciężył w zawodach najwyższej rangi w fińskim Kuopio i należał do ścisłej czołówki. Czy Okabe dociągnie do Soczi? Jest to wątpliwe, ale nie można tego przekreślać, bo być może powróci do w miarę wysokiej dyspozycji - zaskoczył przecież nas już nie jeden raz. Poza tym po dwa "oczka" wywalczyli także między innymi lider Kazachów - Nikolay Karpenko, czy najlepszy z Koreańczyków - Hyun Ki Kim. Nieźle podczas FIS Team Tour prezentował się Akira Higashi, który skorzystał na tym, że główna kadra Azjatów przygotowała się do IO w Sapporo. Japoński weteran wykorzystał słabszą niż zwykle obsadę tamtejszych konkursów i w Klingenthal był dwudziesty dziewiąty.

80. Ilja Rosliakov ( 1983 - Rosja ), Stephan Hocke ( 1983 - Niemcy ), 79. Robert Hrgota ( 1988 - Słowenia ), 77. Florian Schabereiter ( 1991 - Austria ), Kimmo Yliriesto ( 1983 - Finlandia ), 76. Dimitri Ipatov ( 1984 - Rosja ). Liczba punktów: 3, 4, 5, 6.

Rosjanie zanotowali ogromny spadek formy, co można gołym okiem zauważyć w tym rankingu. Rosliakov w czołowej trzydziestce uplasował się jedynie w szwajcarskim Engelbergu, a w zmaganiach PŚ 2009/2010 startował aż dwunastokrotnie. Jego los podzielił także Ipatov, który w swojej dotychczasowej karierze potrafił zająć piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Turnieju Nordyckiego i regularnie awansować do finału. Jak wiadomo - sytuacja "Sbornej" jest bardzo zła. Z posady trenera zrezygnował Wolfgang Steiert, jak i jego asystent - Berni Schoedler, a igrzyska w Soczi odbędą się za cztery lata. Niewykluczone więc, że pójdą w ślady gospodarzy ostatnich najważniejszych imprez, czyli Kanadyjczyków, Włochów oraz Amerykanów, których przedstawiciele na skoczni nie wypadli nawet przyzwoicie. Dużym rozczarowaniem jest również postawa Stephana Hocke - mistrza olimpijskiego w drużynie z Salt Lake City. Poza tym mieszkaniec Oberhofu kilkukrotnie stawał na "pudle" w najwyżej klasie rozgrywek, a w 2002 roku był dziesiąty w narciarskim "Wielkim Szlemie". Warto zaznaczyć, że Niemiec w ubiegłym sezonie spisywał się znacznie lepiej. Lokaty pozostałych dziwić w żadnym stopniu nie mogą, choć trzeba odnotować, że Robert Hrgota z powodzeniem rywalizował w PK, a także nie zabrakło go podczas lotów w Słowenii.

75. Yuta Watase ( 1982 - Japonia ), 74. Maximilian Mechler ( 1984 - Niemcy ), 73. Kazuya Yoshioka ( 1978 - Japonia ), 71. Kento Sakuyama ( 1990 - Japonia ), Jurij Tepes ( 1989 - Słowenia ). Liczba punktów: 7, 8, 9, 10.

Druga drużyna Kraju Kwitnącej Wiśni "oczka" zdobywała oczywiście tylko podczas zawodów w Sapporo, gdzie tradycyjnie zabrakło wielu dobrych zawodników z Adamem Małyszem na czele. Mechler natomiast podobnie jak Hocke ma już w swoim dorobku niemałe osiągnięcia, bo brąz z MŚJ, sukcesy w LGP, czy podium w PŚ w norweskim Trondheim, ale do dobrych wyników sprzed lat tym razem zabrakło mu naprawdę sporo.

69. Vegard Haukoe-Sklett ( 1986 - Norwegia ), Akseli Kokkonen ( 1984 - Norwegia ), 68. Vitaliy Shumbarets ( 1987 - Ukraina ), 67. Ville Larinto ( 1990 - Finlandia ), 66. Yukio Sakano ( 1976 - Japonia ), 63. Grzegorz Miętus ( 1993 - POLSKA ), Stefan Hula ( 1986 - POLSKA ), Roman Koudelka ( 1989 - Czechy ), 62. Martin Cikl ( 1987 - Czechy ). Liczba punktów: 11, 13, 16, 17, 20, 23.

Obecność w tym gronie Ville Larinto jest największym zawodem dla Finów. Młody członek klubu z Lahti jeszcze w zeszłym sezonie spisywał się rewelacyjnie i był jego największym objawieniem. Wówczas trzykrotnie stawał na "pudle", w tym dzięki wspaniałemu lotowi na 149m w próbie przedolimpijskiej i nic nie wskazywało na to, że podopieczny Ariego Saukko może nie pojechać do Whistler, a tym bardziej, że swoją wysoką formę prezentował tuż przed inauguracją w Kuusamo, kiedy to wygrał zawody testowe w Kraju Tysiąca Jezior, jako jedyny wyprzedzając w nich samego Janne Ahonena. Warto dodać, że Larinto w lutym doznał pechowej kontuzji naderwania mięśni tylnej części uda podczas treningu szybkościowego. Talentu mu jednak z pewnością nie brakuje i pod wodzą nowego szkoleniowca Suomi Pekki Niemelae ma duże szansę na powrót do światowej czołówki. Zaledwie cztery lokaty wyżej od niego "wylądowali" Grzegorz Miętus i Stefan Hula. Mimo to pierwszemu z nich należą się w pełni słowa uznania, bo w PŚ wystartował tylko cztery razy. Zdecydowanie częściej walczył w drugiej lidze, w której udało mu się nawet odnieść triumf w estońskiej miejscowości Otepaa. Do listy jego rezultatów trzeba dopisać też udany występ podczas MŚJ. Zupełnie inaczej należy natomiast podsumować drugiego z Polaków, który w tegorocznym "Cyrku Hofera" zaprezentował się aż szesnaście razy z mizernym efektem - indywidualnie więc poniżej oczekiwań, ale z jednym i to dość ważnym błyskiem, bo na dużym obiekcie w Kanadzie został sklasyfikowany na dobrej dziewiętnastej pozycji. Poza tym nieźle skakał w "drużynówkach" na IO, jak i MŚ w Planicy. Obok biało-czerwonych znalazł się niespodziewanie Koudelka, który opuścił wiele pucharowych zmagań, aby jak najlepszej przygotować się do tych najbardziej prestiżowych konkursów. I zrealizował swój cel, gdyż był dwunasty na K-95, a dwudziesty trzeci na K-125. I chociaż mieszkaniec Łomnic nad Popelkou poprzednią edycję PŚ zakończył na szesnastym miejscu, a w Libercu dwukrotnie był dziewiąty, to mimo młodego wieku zdaje się, że umie odpowiednio przygotować się do szczególnego punktu w sezonie, za co niewątpliwie można go pochwalić. W tym gronie znaleźli się także reprezentujący niegdyś Finów - Kokkonen, kolejny z japońskich weteranów - Sakano, czy najlepszy z Ukraińców - Shumbarets.

CDN

Źródło artykułu: