Mistrzostwa Polski w saneczkarstwie w Krynicy dopiero w 2014 r - rozmowa z Markiem Wiśniowskim, wiceprezesem PZSS

Do Polski 5 listopada przyleciał Włoch Ivo Ferriani , Prezydent Międzynarodowej Federacji Bobslejowej. - Obiecał nam, że jak w Krynicy Górskiej będziemy mieli nowy tor, to powstanie tam Międzynarodowe Centrum Szkolenia zawodników. To oznacza, że przyjadą do nas zawodnicy, zawodniczki, za których pobyt trzeba będzie nam zapłacić. Będzie to dla nas fantastyczna sprawa ze względów ekonomicznych - stwierdził Wiśniowski, wiceprezes Polskiego Związku Sportów Saneczkowych.

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Frączak: Na Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver Ewelina Staszulonek zajęła 8 miejsce w saneczkarstwie, w jedynkach. Nasza czwórka bobslejowa zanotowała zaś w Vancouver 14 miejsce. Jakie oczekiwania w tym sezonie w stosunku do nich ma Polski Związek Sportów Saneczkowych?

Marek Wiśniowski: Jeśli chodzi o bobsleistów, to przez cały czas były czynione zabiegi, aby oni w ogóle mogli wystartować. Na ten sezon zostały przeznaczone małe środki finansowe na bobsleje. A pierwsza część Pucharu Świata odbędzie się w Kanadzie i w Stanach Zjednoczonych. To daleko, a więc koszty są spore. Do końca czyniliśmy starania, aby ekipa w ogóle mogła tam polecieć. Gromadziliśmy środki przy pomocy Ministerstwa Sportu oraz przy pomocy AZS AWF Katowice. Jeśli chodzi o saneczkarzy, to tu była stabilna sytuacja finansowa. Gwiazdą ekipy jest oczywiście Ewelina Staszulonek, na której wysokie miejsca liczymy w Pucharze Świata.

Dlaczego saneczkarze zostali potraktowani lepiej jeśli chodzi o podział środków na przygotowania od bobsleistów. Czy główny wpływ miało na to miejsce jakie zajęła w Vancouver Ewelina Staszulonek?

- Wynik Eweliny miał na pewno jakiś wpływ na całą sytuację, ale nie był decydujący. Nie było bowiem pewne czy będzie miał kto trenować bobsleistów. Trener Andrzej Kupczyk, cały sztab szkoleniowy miał propozycje pracy z innymi ekipami. Nie wiadomo było czy zostaną, więc w takiej sytuacji poprzedniemu zarządowi Polskiego Związku Sportów Saneczkowych trudno było przekonać Ministerstwo Sportu, aby dało zadowalającą nas ilość środków. Poza tym przygotowania saneczkarzy są tańsze niż bobsleistów. Sanki są na tyle małe, że można włożyć je do samochodu i udać się na zgrupowanie. W przypadku bobsleja trzeba wynajmować oddzielny transport. Przetransportowanie boba na zawody Pucharu Świata za ocean i obsługa już na miejscu, to koszt około 30 tys. dolarów.

Skąd trener Andrzej Kupczyk miał propozycje?

- To już nie jest istotne. Deficyt wśród trenerów jeśli chodzi o bobsleje jest duży, a trener Andrzej Kupczyk jest znany w środowisku. Na szczęście zostaje z nami.

Jak duże zawirowania ze względu na brak wystarczających środków nastąpiły w przygotowaniach bobsleistów?

- Musieliśmy skrócić przygotowania na lodzie. Niebawem, tuż przed pierwszymi zawodami Pucharu Świata, bobsleiści polecą do Austrii. Do tej pory mieli przygotowania na sucho w Spale. Jeśli chodzi o saneczkarzy, to tu nie było kłopotów. Byli w Niemczech, w Austrii, teraz pojada na Łotwę. Wierzę, że już wkrótce doczekamy się sztucznego toru i mistrzostwa Polski będą odbywać się w naszym kraju, a nie na Łotwie.

A jak przedstawia się budżet związku?

- Cały budżet Polskiego Związku Sportów Saneczkowych, to przedział od 1,2 do 1,3 mln złotych.

O ile to za mało w stosunku do potrzeb?

- Sporo za mało. Myślę, że podwojenie tej kwoty spowodowałoby, że wszyscy kadrowicze mieliby stworzone odpowiednie warunki do przygotowania się do sezonu. Pieniądze, które posiadamy, to środki od Ministerstwa Sportu. Do tej pory nie było pieniędzy od sponsorów. Opracowujemy projekty, które pozwoliłyby nam od nich tego typu środki pozyskać.

Powiedział pan, że długo chodziło przede wszystkim o to, aby bobsleiści mogli w ogóle wystartować. Ich starty już są pewne, więc na jaki wynik liczy Polski Związek Sportów Saneczkowych choćby w stosunku do czwórki bobslejowej?

- Punktem wyjścia jest 14 miejsce z Vancouver. Wokół tej pozycji powinni się plasować w Pucharach Świata. Zakładamy miejsce w ósemce na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, a więc cały czas musi następować progres. O ile jeszcze nie w tym sezonie, ze względu na zakłócenia w przygotowaniach, to w przyszłym podniesiemy poprzeczkę wyżej.

Już w najbliższą niedzielę, 7 listopada na Łotwie, na torze w Siguldzie zostaną rozegrane mistrzostwa Polski w saneczkarstwie. Kiedy w końcu mistrzostwa Polski odbędą się w naszym kraju?

- Jeśli w tym roku zamknęłyby się kwestie związane z proceduralnymi sprawami, dotyczącymi budowy sztucznie mrożonego toru saneczkowo-bobslejowo-skeletonowego w Krynicy Górskiej, to jestem przekonany, że mistrzostwa Polski w 2014 roku mogłyby się odbyć w naszym kraju.

Ile kosztuje budowa takiego toru?

- Według wyliczeń 66 mln złotych.

Kto będzie partycypował w kosztach?

- Ministerstwo Sportu na razie zapewniło pięćdziesiąt procent kosztów. Są szanse na to, że przekaże dalsze pieniądze. Jednak również władze samorządowe Krynicy Górskiej, a także inwestorzy prywatni będą wspierać budowę toru.

Do Polski 5 listopada przybył Włoch Ivo Ferriani, który został niedawno nowym Prezydentem Międzynarodowej Federacji Bobslejowej. Polska na niego głosowała. Co w zamian za poparcie obiecał?

- Finansowo nie może nam pomóc. Jeśli jednak w Krynicy Górskiej powstanie nowy tor, to Ivo Ferriani obiecał, że w Polsce powstanie Międzynarodowe Centrum Szkolenia dla zawodników. Tor będzie żył przez cały czas. Skoro u nas ma powstać Międzynarodowe Centrum Szkolenia, to oznacza to, że przyjadą do nas zawodnicy, zawodniczki, za który pobyt trzeba będzie nam zapłacić. Jest to dla nas fantastyczna sprawa ze względów ekonomicznych.

A co ze szkoleniami dla naszych trenerów?

- Oczywiście też są przewidziane. To bardzo ważny aspekt. Dwa kluby w Polsce są zainteresowane, aby stworzyć czwórkę bobslejową. O dziwo problemem nie są pieniądze, a brak szkoleniowca.

Po raz kolejny padła kwestia pieniędzy. Ile kosztuje więc bobslej zwany popularnie bobem?

- Dobry, przeznaczony na starty w Pucharze Świata, kosztuje od 40 do 45 tys. dolarów. Taki do nauki można kupić już za 5 czy 10 tys. dolarów.

Od 2014 roku nasi saneczkarze, bobsleiści mogliby o medale mistrzostw Polski walczyć w kraju. Czy w 2015 roku w Polsce mogłyby się odbyć zawody bobslejowe w ramach Pucharu Świata?

- Jak najbardziej. Jeśli będziemy dysponowali torem, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, abyśmy mogli wystąpić o organizację Pucharu Świata. Gdy obiekt w Krynicy Górskiej zostanie oddany do użytku, będzie najnowocześniejszym torem w tej części Europy. Lepszym niż tor w Siguldzie na Łotwie, czy nawet w Moskwie. Sami Rosjanie przyznają, że ten tor do końca im się nie udał. Na Igrzyska Olimpijskie w Soczi wybudują nowy.

Źródło artykułu: