Dyskwalifikacja Justyny Kowalczyk w Davos miała miejsce tuż po finałowym biegu sprinterskim, w którym Polka zajęła trzecie miejsce. W efekcie decyzji jury Polka przesunięta została na szóste miejsce i nie stanęła na podium. Portal SportoweFakty.pl skontaktował się z Juergiem Capolem, dyrektorem Pucharu Świata w biegach narciarskich, który przybliżył zasady związane ze składaniem protestów w takiej sytuacji.
- Po pierwsze, każdy ma prawo protestować przeciwko decyzji jury. Taki protest musi być złożony w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin. Komisja, która będzie protest rozpatrywała, to trzech działaczy z FIS Rules Committe, którzy muszą dać odpowiedź również w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin od otrzymania protestu ze związku narciarskiego z kraju, który protestuje. W Davos dyskwalifikacja Justyny Kowalczyk miała miejsce na podstawie przepisu ICR 340.1.4. Mówi on, że "we wszystkich zawodach przeszkadzanie definiowane jest jako celowe utrudnianie biegu, blokowanie, trzymanie lub odpychanie któregokolwiek z rywali dowolną częścią ciała lub sprzętu narciarskiego". Wszystkie protesty zostaną dokładnie rozpatrzone i jeśli protestujący wykaże nowe argumenty, nowe ujęcia kamer itd, wówczas protest ma szansę być rozpatrzony pozytywnie. Odpowiedź musi być wydana przez jury w krótkim czasie - powiedział Capol.
Zarówno Justyna Kowalczyk jak i trener Aleksander Wierietielny protestowali już na miejscu, tuż po zawodach, jednak jury odrzuciło tę apelację. W tej sytuacji oficjalny protest zostanie wysłany także z Polskiego Związku Narciarskiego już bezpośrednio do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.
O zawodach w Davos czytaj także:
-> Justyna Kowalczyk zdyskwalifikowana w Davos
-> Aleksander Wierietielny: Będzie oficjalny protest