Każdy patrzy tylko na siebie - II część rozmowy z Krystyną Pałką

Gdyby nie kontuzje i przeciwności losu zapewne byłaby teraz najlepszą polską biathlonistką. Piąta zawodniczka igrzysk olimpijskich w Turynie ma za sobą jeden z najbardziej pechowych sezonów w karierze. Nadal jednak wierzy, iż nadejdą lepsze czasy nie tylko dla niej, ale i dla całego polskiego biathlonu. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krystyna Pałka opowiada m.in. o sytuacji w polskim biathlonie i atmosferze panującej w kadrze.

W tym artykule dowiesz się o:

Bartosz Pogan: Na sukces w biathlonie i ogólnie w sporcie składa się wiele czynników. Czy jednym z nich jest nie ukrywając nie najlepsza atmosfera w kadrze? Czy to po prostu plotka?

Krystyna Pałka: Sukces w każdym sporcie buduje się od relacji między trenerami jak i między nami, samymi zawodnikami. Może nie będę wracać do poprzednich lat bo po prostu brak mi słów, a nie chcę używać niegrzecznych słów. W przeciwieństwie do byłego duetu trenerskiego mam w sobie trochę godności i kultury. W tym sezonie miałam wielkie nadzieje, które wiązałam z szkoleniowcem z zachodu. Jak się okazało po przez moją kontuzję nie miałam czasu by poznać bliżej Enevoldsena. Myślę jednak, że miał swoją wizję budowy silnej ekipy, ale zrezygnował. Dlaczego? To pytanie trzeba zadać osobom, które nie chciały z nim współpracować, bo być może już uważają się za gwiazdy? Co do atmosfery między zawodnikami to moje zdanie jest takie, że tu każdy patrzy tylko na siebie, na swój czubek nosa i mówiąc krótko gwiazdorzy. Nie ma zgrania, wspólnych rozmów, analiz, wspierania się, nakręcania w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Przed kamerkami i dziennikarzami każdy mówi jak to pięknie i kolorowo. Ja się pytam po co? Kto komu chce się przypodobać?

Trener z zachodu, czy może polski szkoleniowiec?

- Moim zdaniem trener który obejmie kadrę powinien mieć za sobą jakieś doświadczenie. Powinna to być uznana "marka" na rynku światowym. Doskonale wiem, że to się wiąże z dużymi kosztami, ale jestem tego zdania, jak coś robić to robić dobrze. Nie może być tak, że każdy trenuje wedle swojego uznania i nie ma zaufania do szkoleniowca. To po co taki szkoleniowiec? Bo może się uda i będzie dobrze? Nie, nie o to chodzi w sporcie. Każdy zawodnik musi mieć pełne zaufanie do osoby z którą trenuje. W Polsce niestety takiego trenera nie ma.

Jak odniesiesz się do rezygnacji trenera Jone Arne Enevoldsena? Można była uniknąć tego "nieporozumienia" z wyborem Norwega. Bo z pewnością inaczej tego nazwać nie można.

- Takie pytania proszę kierować do związku i ludzi odpowiedzialnych za wybór trenera. My zawodnicy tylko musimy się skupić na treningach, startach i na tym aby jak najlepiej wykonywać swój zawód. Nie wiem natomiast czy było to nieporozumienie. Nie miałam możliwości w okresie zimowym poznać dobrze metod treningowych Enevoldsena. Mogę tylko wyrazić swoje zdanie na podstawie przygotowań do sezonu. To było dla mnie coś nowego. Czułam się świeża, potrafiłam przyspieszać na trasie, czego dowodem był złoty medal podczas mistrzostw świata w Dusznikach. W tamtym czasie bardzo dobrze mi się pracowało z Jonem. Miał on swoją wizję, które wybiegała do igrzysk olimpijskich w Soczi. Wtedy forma wszystkich zawodników miała eksplodować. Oczywiście nikt z nikogo nie zrobi mistrza w przeciągu roku, to jest niemożliwe. Do tego są potrzebne lata współpracy i pełnego zaufania. W sporcie trzeba niekiedy zaryzykować.

Kolejna szansa olimpijska na medal, za 3. lata w Soczi. Czy zdaniem Krystyny Pałki zmieni się coś na lepsze do tego czasu?

- Już tyle razy żyłam w nadziei, że z każdym kolejnym sezonem będzie coraz lepiej. Zarówno jeśli chodzi o moją osobę, moją formę jak i całą otoczkę. Ten sezon miał być przełomowy, ale niestety ciężka kontuzja mi uniemożliwiła przygotowania i był on zmarnowany. Czy zmieni się coś na lepsze? Naprawdę nie wiem. W dużej mierze zależy od tego kto nas poprowadzi od nowego sezonu i czy nie będzie takich zawirowań jak w tym roku. To nikomu nie służy. Tu potrzeba osoby, której każdy bez wyjątku zaufa i nie będzie żadnych zgrzytów. Nie może być tak, że zostajemy wrzuceni do jednego worka i każdy trenuje tak samo, a nóż się uda. To nie jest przedszkole. Druga sprawa to taka, że zachód nam "odjeżdża". Zostajemy troszkę w tyle jeśli chodzi o metody szkoleniowe. Gdy wydawało się, że w końcu będzie wszystko szło w odpowiednim kierunku, ponownie zrobiliśmy krok wstecz. O tym sezonie trzeba szybko zapomnieć. Ja osobiście mogę powiedzieć, że będę robiła wszystko aby każdy sezon który jest jeszcze przede mną był tym najlepszym w karierze. Nie mam już czasu by czekać. Polski biathlon jest w dołku, ale wierzę że się z niego wykaraska.

- Niekiedy brakuje sił by walczyć z przeciwnościami losu - twierdzi Krystyna Pałka

Czyli system szkolenia, baza treningowa i cała ta otoczka, która prowadzi do światowych wyników stoi u nas w miejscu?

- Tak. To widać gołym okiem przecież. Wszystko to się obraca oczywiście w okół funduszy i wiem, że związek robi wszystko by było jak najlepiej i nie możemy narzekać na nic. Za to wielkie słowa uznania zwłaszcza dla prezesa Waśkiewicza. On chce dla nas jak najlepiej. Mam nadzieję, że krok po kroczku wszystko będzie zmierzało ku lepszemu jeśli chodzi o wyniki. Bo to nie jest tak do końca, że stoimy w miejscu, tylko po prostu nie jest łatwo patrzeć z optymizmem w przyszłość po takim sezonie.

Jest jakaś rzecz, która pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość?

- Trudne pytanie. Sportowiec zawsze musi być optymistą nawet jeśli przez lata nie widzi perspektyw by tak było. Ja wierzę, że w końcu trafimy na trenera, który będzie wiedział co chce z nami osiągnąć i jak to zrobić. By każdy w pełni mu zaufał. Tylko wtedy mogą przyjść wyniki jak i atmosfera będzie dobra. Poczekajmy jeszcze trochę, dowiem się wtedy kto nasz poprowadzi w kolejnych latach. Przyjdą okresy przygotowawcze i wówczas będzie można coś więcej powiedzieć. Nie powiem, że w przeszłości miałam takie myśli by zmienić obywatelstwo i reprezentować inny kraj. Gdy jednak człowiek tak spokojnie usiądzie i wszystko przeanalizuje to dojdzie do wniosku, że nie ma nic piękniejszego jak startować z orzełkiem na piersi.

Propozycja, możliwość zmiany obywatelstwa i reprezentowania innego Kraju była brana pod uwagę poważnie?

- Była to chwila. Miałam słabsze dni i różne myśli chodziły po głowie. Możliwość taka była. Miałam pewne zapewnienia, ale tak jak powiedziałam - reprezentować Polskę to zaszczyt i się potrafiłabym pod inną flagą dać z siebie wszystkiego co potrafię. Nie potrafiłabym walczyć dla innego kraju. Czułabym wtedy, że zdradzam najbliższych, rodzinę, miejsce w którym się urodziłam, ojczyznę. Ja chcę godnie reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej i czuć, że robię to dla siebie, dla kibiców którzy mnie wspierają, dla wszystkich polaków!

Czego więc można tobie życzyć?

- Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Gdy zdrówko będzie to i wyniki przyjdą. Tego jestem pewna. Wiem na co mnie stać i jakie mam możliwości. Tylko niech skończy się w końcu ten pech, który z różnych powodów prześladuje mnie już 7 lat...

Komentarze (0)