Idea jest prosta - należy zarejestrować swój projekt na jednym z licznych portali crowdfundingowych, obliczyć potrzebną kwotę, a następnie liczyć już tylko na to, że pomysł spodoba się innym do tego stopnia, że zechcą wpłacić pieniądze potrzebne na jego realizację.
Na wsparcie ze strony fanów postanowił liczyć Maciej Bydliński. Najlepszy polski alpejczyk ku swojemu zaskoczeniu dowiedział się, że Polski Związek Narciarski zmienił jego status - zamiast bycia czynnym kadrowiczem narciarz miał łączyć swoje starty ze szkoleniem młodszych kolegów. Bydliński ma tymczasem zamiar dalej skupiać się przede wszystkim na własnej karierze, a nie mając dotychczasowego wsparcia związkowego nie mógłby już nawet marzyć o poważniejszych startach. W tej sytuacji postawił na crowdfunding.
W ramach projektu "Polski alpejczyk wśród najlepszych" Bydliński w dwa tygodnie uzbierał kwotę przekraczającą planowane 30 000 złotych. Dla tych wszystkich, którzy postanowili mu pomóc w rozwoju kariery, przygotował liczne dowody wdzięczności - przykładowo ci, którzy wpłacili minimum 100 złotych, otrzymają od niego m.in. porady przy wyborze sprzętu narciarskiego, a także plakat z dedykacją.
1 grudnia, już po przekroczeniu pierwotnie zakładanej kwoty, Bydliński podziękował na swoim profilu na Facebooku tym wszystkim, którzy postanowili przyczynić się do powodzenia całego przedsięwzięcia.
Startując z projektem miałem bardzo skromne fundusze. Nie miałem żadnego zabezpieczenia... Teraz Sponsorem zostaliście wy! To dzięki Waszemu wsparciu mogę zostać jeszcze 22 dni do Świąt w Kanadzie i trenować i startować - tak jak miałem w planach!:) Mam nadzieję, że dorównam Waszemu wsparciu, którym mnie obdarzyliście i wynagrodzę to każdemu odpowiednio jak należy.Startując z projektem miałem nadzieję na jego powodzenie, ale nie wyobrażałem sobie takiego scenariuszu. Wszystkie środki, które zostaną uzbierane powyżej 100% przeznaczę na starty / treningi / transport / zakwaterowanie / utrzymanie trenera / od stycznia 2016 do kwietnia 2016. Wierzę, że razem damy radę!!!
W dotychczasowym sportowym dorobku Macieja Bydlińskiego wyróżniają się przede wszystkim rezultaty uzyskiwane w superkombinacji alpejskiej. Liczący sobie obecnie 27 lat narciarz w Kitzbuehel potrafił już zajmować dziewiąte i dwunaste miejsca. Na największych medalowych imprezach najlepiej zaprezentował się w 2013 roku, gdy podczas mistrzostw świata rozgrywanych w Schladming zajął szesnastą pozycję. Bydliński ma nadzieję, że za ponad dwa lata w Soczi poprawi także te rezultaty i zajmie miejsce w najlepszej szóstce.
[nextpage]
Polski alpejczyk nie jest jedynym narciarzem, który zdecydował się na crowdfunding. Ivan Babikov, Kanadyjczyk rosyjskiego pochodzenia, uzyskał kiedyś najlepszy czas na Alpe Cermis podczas ostatniego etapu Tour de Ski. Znany biegacz narciarski reprezentuje kraj, który w jego dyscyplinie sportu jest mocny, ale mimo to o pokaźną kwotę pieniędzy na treningi nie jest łatwo. Babikov przed miesiącem zdecydował się więc prosić o dofinansowanie swoich kibiców. Projekt został nazwany "Join me in my journey to the World Cup podium". Kanadyjczyk ma nadzieję, że w marcu 2016 roku dzięki wsparciu fanów będzie przygotowany tak dobrze, że wygra jeden z biegów Pucharu Świata rozgrywanych właśnie w jego kraju.
W przeciwieństwie do Bydlińskiego Babikov raczej nie uzyska jednak upragnionej kwoty, którą jest 16 500 dolarów. Jak dotąd fani przesłali mu 7 640 dolarów, a do końca projektu pozostało tylko pięć dni.
Na crowfunding zdecydowała się także brytyjska alpejka Charlie Guest. Młoda slalomistka ma nadzieję, że w ten sposób zyska fundusze, które pozwolą jej możliwie najlepiej przygotować się do mistrzostw świata w 2017 i igrzysk olimpijskich w 2018 roku. Fani Szkotki zrzucali się na jej treningi już dwukrotnie.
Wyżej wymienieni są tylko jednymi z reprezentantów swoich krajów. Nie znaczy to jednak, że na crowdfunding nie decyduje się czasem... cała kadra. Na taki krok zdecydowała się bowiem pierwsza reprezentacja słoweńskich alpejek. Narciarki przekonały się, że ich krajowy związek w programie przygotowań do sezonu nie przewidział dla nich żadnych zajęć z fizjoterapeutą. Aby móc pozwolić sobie na pracę z fachowcem odpowiedniej klasy Słowenki postawiły na crowdfunding. Alpejki wyliczyły, że na cały sezon 2015/2016 potrzebują 10 000 dolarów, jednak kibice nie byli tak hojni i zrzucili się tylko na nieco ponad jedną trzecią tej kwoty.
Rozmaite przypadki sportowego crowdfundingu można by wymieniać jeszcze długo, bo w samym narciarstwie jest ich wiele, szczególnie w USA i w Kanadzie. Szczególnie ciekawy jest jeszcze jeden z nich, bo dotyczy prawdziwej gwiazdy. Keri Herman, bo o niej mowa, specjalizuje się w narciarstwie dowolnym, a jej koronną konkurencją jest slopestyle. Amerykanka ma już w swoim dorobku brązowy medal mistrzostw świata, a także małą Kryształową Kulę za wygraną w slopestyle'owej klasyfikacji Pucharze Świata. Nawet tak dobre wyniki nie pomagają jednak Herman w pozyskaniu odpowiednio licznego grona sponsorów.
Amerykanka stwierdziła w jednym z wywiadów, że przeszkodą jest jej wiek, bo skończyła już 32 lata, a firmy wolą wspierać nastolatki, przed którymi jeszcze długa kariera. W przeciwieństwie do wszystkich wymienionych wcześniej, którzy na crowdfunding zdecydowali się ostatnio, Herman poprosiła o pomoc kibiców już przed rokiem. Niestety, nawet długa lista sukcesów nie przekonała zbyt szerokiego grona fanów - skończyło się na nieco ponad 6 000 dolarów.
Maciej Bydliński może być więc zadowolony. Dodatkowego wsparcia od swych kibiców szuka wielu narciarzy, ale większość takich prób kończy się otrzymaniem kwoty, która jest niższa od pierwotnie zakładanej. Bydliński, choć z mniejszymi osiągnięciami niż Herman czy Babikov, otrzymał nawet więcej niż zakładał. Polski alpejczyk może być więc spokojny o to, że w najbliższym czasie zrealizuje wszystkie plany treningowe i startowe. Oby z jak najlepszymi rezultatami.