Żużel. Wie, że nie punktuje tak, jakby tego oczekiwano. "Jeżdżę po prostu o swoje nazwisko"
Bedmet OK Kolejarz Opole pokonał w sobotnie popołudnie (46:43) SpecHoouse PSŻ Poznań. W zespole Tomasza Bajerskiego jedną z trzech wiodących postaci był Kacper Gomólski, którego początkowo miało nie być w ogóle w stolicy polskiej piosenki.
Na jego nieszczęście zaliczył on upadek w lidze angielskiej. Trzeba było szukać zastępstwa i wybór padł na Gomólskiego. Ten w Opolu zaczął źle, by nie powiedzieć, że fatalnie (1,d,1*). Przebudzenie przyszło w drugiej części, w której to gnieźnianin dorzucił 7 punktów (2,3,2).
Z dziewięcioma "oczkami" Gomólski był ostatecznie trzecim ogniwem w teamie Tomasza Bajerskiego. Zabrakło wsparcia drugiej linii. Wydaje się, że nieco więcej zrobić mogła formacja do lat 21. - Na dystansie całego meczu pogubiliśmy trochę punktów. Wiedzieliśmy jednak kto będzie naszym rywalem. Nie ma co ukrywać, że Kolejarz jedzie bardzo dobrze w tym sezonie, tym bardziej u siebie. To był mecz naprawdę ciekawy, twardy i wydaje mi się, że fair play - przyznał po meczu żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego od kilku lat dominują tory twarde? Janusz Kołodziej o tym, jak zmienił się żużel na przestrzeni latTrener SpecHouse PSŻ-u Poznań na antenie Canal+ Sport 5 zdradził, że drużyna nie trenowała przed meczem w Opolu, jak jedna rodzina, a jedynie odbyła indywidualne sesje treningowe. Gomólski kilka dni spędził na przykład nad morzem, a konkretniej u Krystiana Plecha, który organizował zawody ku czci swojego taty, Zenona Plecha w klasie 85cc.
- Wiedziałem że nie pojadę w meczu ligowym, więc chciałem mu pomóc. Byłem przez ostatnie dni w takiej temperaturze i w sumie nie zrobiła ona na mnie zbyt dużego wrażenia. Jedynie na silnikach - skomentował.
Czytaj także:
Jeździ na żużlu 13 lat, a taki wynik wykręcił po raz pierwszy
Gwiazda ligi na mecze jeździ koleją. Wszystko przez drożyznę