Te słowa naprawdę padły na antenie. "Przecierałem uszy ze zdumienia"

Kibice żużla, którzy oglądali magazyn PGE Ekstraligi, mogli przecierać oczy i uszy ze zdumienia po słowach Tomasza Dryły. Komentator uważa, że media zniszczyły radość z przeżywania żużlowych emocji, bo przekazywały kibicom... informacje transferowe.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Tomasz Dryła WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tomasz Dryła
W tym roku okres transferowy w polskim żużlu ruszył jeszcze wcześniej niż w poprzednich latach. Przed fazą play-off PGE Ekstraligi kilku żużlowców zdecydowało się na zmianę barw klubowych, choć regulamin oficjalnie zabrania prowadzenia negocjacji kontraktowych.

Dodajmy, że kilka ruchów było naprawdę spektakularnych. Dwukrotny mistrz świata Bartosz Zmarzlik, który od początku swojej kariery ścigał się dla Moje Bermudy Stali Gorzów, postanowił wybrać ofertę Motoru Lublin, a kapitan tej drużyny Mikkel Michelsen skorzystał z oferty zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. O jednym i drugim transferze informowaliśmy jako pierwsi na WP SportoweFakty.

Wiele osób w środowisku żużlowym jest zniesmaczonych, że transferowa giełda ruszyła i zakończyła się jeszcze przed decydującymi spotkaniami sezonu 2022. To po części zrozumiałe, bo niektórzy żużlowcy za chwilę staną do rywalizacji ze swoimi przyszłymi pracodawcami, co zawsze powoduje spekulacje.

ZOBACZ WIDEO Apator popełnia błąd, oddając Holdera? Rutkowska-Konikiewicz: Robił wszystko, żeby zostać

Do tej pory nikt nie wpadł jednak na pomysł, by za taki stan rzeczy obwiniać dziennikarzy mediów żużlowych, których zadanie polega na przekazywaniu kibicom informacji. Na tak śmiały krok zdecydował się w magazynie PGE Ekstraligi emitowanym w Canal+ Sport5 Tomasz Dryła.

- Wchodząc do parku maszyn, czuło się inną atmosferę. Jestem zdegustowany tym, co dzieje się w mediach. Zawsze wiedzieliśmy, że zawodnicy rozmawiają i mówiliśmy o tym z przymrużeniem oka bardziej czy mniej poważnie. Natomiast to, co się wydarzyło w tym roku i jak było prezentowane, uważam, że wiele osób wytrąciło z równowagi. Nie mówiliśmy o meczach, play-offach, o żużlu. To wszystko zniszczyło radość z tego sportu - powiedział Dryła. - To jest kwestia przekazywania pewnych informacji. Nie wiem, czy to są clickbaity, czy zarzucanie internetu doniesieniami. To psuje dużo rzeczy - dodał komentator Canal+ Sport5.

Słuchając słów Tomasza Dryły, można było odnieść wrażenie, że jego zdaniem byłoby lepiej, gdyby dziennikarze, którzy wiedzieli o transferach gwiazd PGE Ekstraligi, po prostu je przemilczeli aż do zakończenia sezonu 2022. Tezy wypowiedziane przez znanego komentatora są nieracjonalne nawet dla osób, które jeszcze niedawno uczestniczyły w rynku transferowym.

- Szanuję Tomasza Dryłę, ale podczas oglądania w niedzielę magazynu PGE Ekstraligi przecierałem oczy i uszy ze zdziwienia. Wydarzyło się coś dziwnego. Dziennikarz powiedział, że inni dziennikarze nie powinni przekazywać kibicom prawdziwych informacji, lecz je tuszować. Tymczasem jest zupełnie inaczej. To właśnie z szacunku dla fanów należy im się prawda o transferach - mówi nam Ireneusz Maciej Zmora, były prezes Stali Gorzów, a obecnie ekspert WP SportoweFakty.

- Winę za to, że zgęstniała atmosfera i że duch walki o medale został przygaszony, ponoszą w pierwszej kolejności zawodnicy i działacze, którzy łamią regulamin transferowy. Kiedyś świętością było to, że nie rozmawia się z żużlowcami, z którymi się jeszcze rywalizuje. Teraz już nawet ta zasada nie obowiązuje, ale czymś karykaturalnym jest próba obwiniania za to dziennikarzy, choć zgadzam się z Tomaszem Dryłą, że żużel obecnie nie smakuje tak samo. Odpowiedzialność ponoszą jednak za to zawodnicy, działacze i związkowe władze, które stworzyły taki regulamin. Piłka leży po stronie związku, który ma dwa wyjścia. Może zmienić te koślawe przepisy albo zacząć je egzekwować - dodaje były działacz.

Dodajmy, że w podobny sposób na słowa Dryły w mediach społecznościowych zareagowali inni dziennikarze, a także wielu kibiców. W ich ocenie komentator przedstawił w magazynie PGE Ekstraligi naprawdę niebezpieczną wizję dziennikarstwa, która miałaby sprowadzać przedstawicieli mediów do roli PR-owców.

- Niektórym kolegom z branży chyba pokićkały się role dziennikarzy i PRowców. Dreszcz po plecach przechodzi - zauważył Paweł Kapusta, wicenaczelny Wirtualnej Polski. - A propos tego, czym powinni się zajmować dziennikarze, a czym nie powinni. Otóż dziennikarze powinni się zajmować tym, co jest interesujące i aż dziwne, że ktoś może to kwestionować, bo tak jest od początku dziennikarstwa - dodał komentator Eleven Sports Michał Korościel.


Zobacz także:
Oto pary ćwierćfinałowe PGE Ekstraligi

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×