Żużel. Niektórzy dopłacą do walki o medale. Sami zdecydowali, że wielkiej kasy nie będzie

Mówi się, że czwarte miejsce jest zdecydowanie najgorsze, ale w PGE Ekstralidze to stwierdzenie nabiera nowego znaczenia. Ustalono, że w play-off na kluby czekają minimalne premie. Najbardziej poszkodowana będzie czwarta drużyna sezonu.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Mikkel Michelsen przed Leonem Madsenem i Jarosławem Hampelem WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen przed Leonem Madsenem i Jarosławem Hampelem.
W piątek pierwszy mecz tegorocznego play-off PGE Ekstraligi, a finałowa faza rozgrywek zapowiada się fascynująco i powinna wynagrodzić nam nieco słabszą rundę zasadniczą. Zawodnicy będą w najbliższych tygodniach walczyć o chwałę dla siebie i swoich klubów, ale okazuje się, że stawką nie będą wielkie pieniądze. Przynajmniej nie, jeśli chodzi o premie od władz rozgrywek.

Te są na śmiesznie niskim poziomie, jeśli brać pod uwagę zarobki zawodników i całą pulę pieniędzy z nowego kontraktu telewizyjnego. Mistrz Polski zgarnie w tym roku zaledwie 500 tysięcy złotych premii, druga drużyna 300 tysięcy, a brązowy medalista 200 tysięcy złotych.

Prezesi poszczególnych klubów mogą mieć jednak pretensje do samych siebie, bo to oni przed tegorocznymi rozgrywkami przegłosowały projekt podziału pieniędzy, który zakłada, że czwarta drużyna sezonu dostanie od władz ligi dokładnie takie same pieniądze jak... spadkowicz.

ZOBACZ WIDEO Wskazał zaskakującego zwycięzcę giełdy transferowej. "Wsadził kij w mrowisko"

Podczas przedsezonowego spotkania ustalono, że wyniki są tak trudne do oszacowania, a koszty przygotowania do rozgrywek na tyle duże, że nie można różnicować sytuacji poszczególnych drużyn. "Bazową" stawką z kontraktu telewizyjnego jest około 6,4 mln złotych i przelewy na taką kwotę dostaną kluby z miejsc 4-8.

Najbardziej poszkodowany na takim rozwiązaniu jest ekipa, która zajmie czwarte miejsce, bo biorąc pod uwagę, że taki klub w play-off będzie musiał rozegrać sześć meczów, a spotkanie o trzecie miejsce zwykle nie cieszy się aż tak wielkim zainteresowaniem kibiców, to można być niemal pewnym, że ten klub zakończy rywalizację w play-off na finansowym minusie.

Dużo lepiej nie będzie u medalistów, ale ci mogą chociaż liczyć na premie od PGE Ekstraligi. Dodatkowo finaliści mogą się spodziewać rekordowych zysków z tytułu sprzedanych biletów na finałowe starcie, które od lat są największą premią za dobre wyniki w całym sezonie. To jednak nie koniec, bo zwykle mistrzowie Polski mogą liczyć na specjalne premie, które są zawarte w umowach ze sponsorami.

Podział pieniędzy pomiędzy kluby PGE Ekstraligi w sezonie 2022:
mistrz Polski - 6,9 mln
2. miejsce - 6,7 mln
3. miejsce - 6,6 mln
4. miejsce - 6,4 mln
5. miejsce - 6,4 mln
6. miejsce - 6,4 mln
7. miejsce - 6,4 mln
8. miejsce - 6,4 mln

Czytaj więcej:
Hitowy transfer trenera stanie się faktem?!
Jest decyzja w sprawie Taia Woffindena

Czy uważasz, że podział pieniędzy w PGE Ekstralidze jest sprawiedliwy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×