"Panowie, obudźcie się! To jest żenujące!" Mocne słowa po finale

Stelmet Falubaz nie odrobił straty z pierwszego meczu i nie awansował do PGE Ekstraligi. Po meczu w wyraźnie niepocieszony był Piotr Protasiewicz, który nie "hamował" się i w ostrych słowach podsumował pracę sędziego.

Szymon Michalski
Szymon Michalski
Piotr Protasiewicz WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
Po niezwykle zaciętym i emocjonującym meczu Stelmet Falubaz Zielona Góra wygrał z Cellfast Wilkami Krosno 49:41, jednak nie odrobił strat i przegrał rywalizację o PGE Ekstraligę. Spotkanie mogło się ułożyć zupełnie inaczej, gdyby nie kilka kontrowersyjnych decyzji sędziego.

Kilka razy w tym meczu Artur Kuśmierz karał zawodników za tzw. mikroruchy. Nie podobało się to nie tylko zawodnikom, ale także samym kibicom. W język po spotkaniu nie gryzł się Piotr Protasiewicz, dla którego był to ostatni mecz w karierze.

- Chciałem i marzyłem o tym, żeby to było zakończenie z happy endem. Brakło jednak minimalnie. Sędziowanie jest jednak poniżej krytyki, jeśli chodzi o to, co dzisiaj działo się na wieżyczce sędziowskiej. To, co odstawiał sędzia, jest żenujące. Jak można trzy razy przerywać i szukać na siłę winnego, kiedy winnego nie ma i dawać "warningi" nawet nie za mikroruchy - powiedział Protasiewicz w rozmowie z Kingą Sylwestrzak w Canal+ Sport 5.

ZOBACZ WIDEO Michelsen szczerze o swojej kontuzji. Wskazał moment, który wykluczył go z rywalizacji w finale

- Apeluję, żebyśmy zrobili z tym porządek. Sędzia przerywa i godzinę patrzy się w monitor, i musi dać ostrzeżenie, żeby był czysty. Wypaczany jest wynik sportowy i to mi się nie podoba. Jeśli po pierwszej sekundzie od zapalenia zielonego światła zawodnik ruszy trzy milimetry i później dwie sekundy stoi, to za co ten "warning"? Panowie, obudźcie się, bo to jest żenujące. Wynik jest wypaczony przez sędziowanie. Jedziemy na 5:1, a potem bieg jest przerwany i inaczej to się układa - dodawała legenda polskiego żużla.

Choć Protasiewicz w sobotnim meczu zdobył 11 punktów z dwoma bonusami, to jednak Stelmet Falubaz nie sprostał zadaniu i nie odrobił straty z pierwszego spotkania.

- Cieszę się ze swojego występu, pojechałem dobre zawody. To był trudny okres dla mnie, bo wiemy, jakimi emocjami to było obarczone. Drużyna dała z siebie 100 proc. Najważniejsze jest teraz zdrowie Maxa Fricke'a, bo zostawił kawał serducha na torze. Trochę nie poszło, ale taki jest sport. Przegraliśmy minimalnie. Gratuluję krośnianom awansu. Życzę im powodzenia w PGE Ekstralidze. My popłaczemy i zabieramy się za przygotowania do następnego sezonu - podsumował Protasiewicz.

Zobacz także:
Fatalny karambol w finale eWinner 1. Ligi
PSŻ postawi kropkę nad i?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×