Brytyjski zawodnik Lee Richardson, w trzecim wyścigu spotkania Betard Sparty Wrocław z Marmą Rzeszów, po wyjściu z pierwszego wirażu zahaczył o tylne koło motocykla Tomasza Jędrzejaka, a następnie o motor Fredrika Lindgrena. Richardson stracił kontrolę nad motocyklem i z ogromną prędkością uderzył klatką piersiową w drewnianą bandę.
Początkowo nic nie zwiastowało tragedii. Podczas transportu do szpitala Richardson rozmawiał jeszcze z lekarzami, skarżąc się jedynie na ból nogi i klatki piersiowej. Niestety, obrażenia okazały się znacznie poważniejsze, niż początkowo sądzono. Brytyjczyk zmarł na stole operacyjnym wskutek rozległych obrażeń wewnętrznych, pękniętego płuca oraz wykrwawienia.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cegielski, Pawlicki, Dudek i Świst
Śmierć Richardsona, jednego z czołowych żużlowców, mistrza świata juniorów z 1999 roku, była szokiem nie tylko dla kibiców i kolegów z toru, ale przede wszystkim dla jego rodziny. Tragiczne wieści do bliskich sportowca przekazał polski mechanik Dariusz Łapa.
- Pojechałem do Hastings do mamy i żony Lee, Emmy. Później ponownie odebrałem telefon. Usłyszałem, że Lee nie żyje. Przekazałem tę wiadomość, mamie, Emmie i tacie. Nogi się pod nami ugięły - wspominał na łamach "Speedway Star" Craig Richardson, brat zmarłego żużlowca.
W dniu tragedii rozgrywane były również derby Ziemi Lubuskiej między Stalą Gorzów a Falubazem Zielona Góra. Informacja o śmierci Richardsona wstrząsnęła uczestnikami tego spotkania, zwłaszcza komentatorami TVP Sport - Krzysztofem Cegielskim i Rafałem Darżynkiewiczem, którzy postanowili zamilknąć, oddając w ten sposób hołd koledze z toru.
Ich milczenie jeszcze bardziej uwypukliło chaos i niezrozumiałe zachowania podczas meczu w Gorzowie, gdzie zawody były kontynuowane mimo tragicznych wiadomości. Doszło do skandalu.
- Dla mnie to było szczególnie trudne, bo chodziło o kogoś, kogo znałem naprawdę dobrze. Ja i Lee mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Byliśmy z jednego pokolenia i mocno ze sobą rywalizowaliśmy. Kiedyś wybraliśmy się nawet razem na tournee po Australii. Dla mnie było oczywiste, że należy zaprzestać komentarza - wspominał Cegielski.
Decyzja komentatorów spotkała z dużym poparciem środowiska, a sam Włodzimierz Szaranowicz, ówczesny szef TVP Sport, pochwalił zachowanie ekspertów, uznając je za wzorowe.
Gdy zawodnicy z Zielonej Góry dowiedzieli się o śmierci kolegi z toru, odmówili dalszej jazdy w meczu. Sędzia Marek Wojaczek początkowo nie przerwał zawodów, bo nie miał na to regulaminowych podstaw. Gorzowianie do kilku wyścigów wjeżdżali i wygrywali 5:0. Ostatecznie mecz przerwano. Niesmak jednak pozostał.
Lee Richardson, kochający speedway mimo rodzinnych dramatów związanych z tym sportem, osierocił trzech synów. Jego wujek, Steve Weatherley, został wcześniej sparaliżowany w wyniku wypadku na torze, a ojciec Colin Richardson również zakończył karierę przedwcześnie z powodu poważnych obrażeń. Mimo to, miłość Lee do żużla była silniejsza niż strach.
25 kwietnia 2025 roku Lee Richardson obchodziłby swoje 46. urodziny.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)