Do wielkiego zamieszania doszło podczas jednej z rund eliminacyjnych Indywidualnych Mistrzostw Polski. W Poznaniu przed zawodami kilku zawodników zakwestionowało zamontowanie dmuchanych band. Z tego powodu start turnieju został opóźniony o ponad godzinę.
Najgłośniej z sędzią dyskutowali Janusz Kołodziej, Piotr Pawlicki, Tobiasz Musielak oraz Norbert Krakowiak. Według naszych informacji żużlowcy mieli twierdzić, że bandy są źle zamontowane. Sam arbiter Tomasz Fiałkowski nie widział przeciwwskazań, żeby zawody wystartowały (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Co z nowymi lokalizacjami w Grand Prix? Działacz wyjaśnia
- Tydzień temu tor został odebrany przez komisję i posiada on licencję. Mamy rachunki panów, którzy to odbierali. Banda jest zamontowana prawidłowo, odebrana przez Tony'ego Briggsa. Sędzia nie miał zastrzeżeń, tylko trzej zawodnicy, którzy chcieli odwołać zawody. Banda jest wkopana, została odebrana tydzień temu i nikt jej nie wykopał - zaznacza w rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Kozaczyk.
Podobne słowa od prezesa Hunters PSŻ-u Poznań usłyszał Ireneusz Igielski. Wprawdzie klub nie ma zrobionego żadnego zdjęcia, ale Główna Komisja Sportu Żużlowego bazuje na tym, co powiedział sam organizator. Poznańscy żużlowcy, startujący we wtorkowych eliminacjach, także mieli potwierdzić tę wersję.
- Sędzia uznał, że tor nadaje się do jazdy. Nikt nie chodził z linijką i nie mierzył, czy banda była wkopana dziewięć, czy dziesięć centymetrów. Zaglądaliśmy pod kickboard, który był przysypany prawidłowo. Patrząc na nachylenie toru oraz miejsce i sposób montażu bandy, według mnie wszystko było zgodne z regulaminem. Niektórzy zawodnicy mieli jednak trochę inne spostrzeżenia - przekazuje przewodniczący GKSŻ.
Jakiś czas temu kluby otrzymały informację z przypomnieniem, że to organizator ponosi odpowiedzialność za prawidłowy montaż bandy na zawody i treningi. Dodatkowo przed montażem dmuchawców należy wybrać spod bandy stałej warstwę toru na głębokość około 10 centymetrów. Komisarze torów, którzy w tym roku muszą pojawić się na torze dzień przed zawodami, mają obowiązek sprawdzić wszystkie bandy.
Ostatecznie eliminacje do Indywidualnych Mistrzostw Polski w Poznaniu ruszyły. Norbert Krakowiak oraz Tobiasz Musielak zanotowali jednakże szybkie defekty w dwóch pierwszych seriach startów, a później wycofali się z zawodów, tłumacząc to problemami sprzętowymi. Janusz Kołodziej z kolei raz nie wyjechał do powtórki biegu, a później także zanotował defekt i postąpił jak pozostała dwójka jeźdźców.
- Nie mnie oceniać postawę niektórych zawodników. Nikt nie zrezygnował przed startem turnieju. Musimy poczekać na oficjalny protokół od sędziego i później wrócimy do tej sytuacji. Teraz nie jest czas, aby rozmawiać o konsekwencjach - zaznacza Igielski.
W przestrzeni publicznej pojawiły się informacje, jakoby zawodnikom w parku maszyn grożono surowymi karami, jeśli ci nie zdecydują się na start w zawodach. Inne doniesienia mówią, że chodziło wyłącznie o podpisane pisma z prośbą o przełożenie zawodów i poprawę, ich zdaniem niepoprawnie zamontowanych band.
- Nikt karami nie groził. Sędzia poprosił o oświadczenie od zawodników odmawiających jazdy, na którym miał podpisać się każdy z osobna i podać powód swojej decyzji. Arbiter ma taki obowiązek - podsumowuje Ireneusz Igielski.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)
Włochy vs. Polska - siatkarskie emocje w Pilocie WP! Oglądaj na kanale Polsat o 19:30 (link sponsorowany).