"Był po prostu królem". Przerażająca kontuzja przerwała piękny sen

Materiały prasowe / Żużlowa reprezentacja Polski / Na zdjęciu: Jarosław Hampel
Materiały prasowe / Żużlowa reprezentacja Polski / Na zdjęciu: Jarosław Hampel

Jarosław Hampel to jeden z najlepszych żużlowców w historii Polski. W 2015 roku, gdy był praktycznie na szczycie, poważnie złamał kość udową. Kontuzja wykluczyła go na ponad rok ze sportu. Mimo wszystko powrócił i dalej cieszy kibiców swoją jazdą.

Przez lata był reprezentantem naszego kraju. Na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku należał do ścisłej światowej czołówki, regularnie zdobywając medale Indywidualnych Mistrzostw Świata. Był też jednym z najpopularniejszych sportowców nad Wisłą.

Wypadek przerwał piękny sen

Rozpędzającego się i jadącego coraz szybciej Jarosława Hampela zatrzymała jednak przerażająca kontuzja. Ówczesny 33-latek złamał kość udową w prawej nodze. Jego motocykl uderzył w dmuchaną bandę, która następnie się podniosła. Chociaż zdążył zeskoczyć z maszyny, uderzył wyprostowaną nogą w deski. Mógł nawet zostać kaleką.

ZOBACZ WIDEO: Co z nowymi lokalizacjami w Grand Prix? Działacz wyjaśnia

- Doktor opowiadał mi później, że dopiero jak otworzył nogę i zobaczył, co jest w środku, to zdał sobie sprawę, jak poważna jest to kontuzja. Połamane kości powplątywały się w mięśnie, które ciągnęły nogę i to się spinało. Noga stała się krótsza o 10 cm - mówił zawodnik w dokumencie "Łamane przez osiem".

Dr n. med. Wojciech Głowiński przyznał, że takich poważnych i złożonych złamań widział w swoim życiu zaledwie kilka. Wielu wróżyło wtedy Hampelowi koniec kariery. Szczególnie że bardzo długo nie wracał na motocykl. Przerwa trwała aż 446 dni. Wszystko przez problemy ze zrostem kości. Ostatecznie jego kończyna była krótsza "zaledwie" o pół centymetra.

"Król i dominator"

Hampel w momencie odniesienia kontuzji podczas półfinału Drużynowego Pucharu Świata był na fali wznoszącej, być może w najlepszej formie w swoim życiu. W Indywidualnych Mistrzostwach Świata walczył o kolejny medal. W PGE Ekstralidze nie miał sobie równych, mając średnią 2,419 punktu na jeden bieg.

- Pamiętam jego zimowe przygotowania. Przepracował ten okres bardzo mocno i wrócił wiosną odmieniony. Miałem poczucie, że po słabszej końcówce wcześniejszego sezonu chce się sportowo odbić. Od samego startu ligi był w świetnej dyspozycji. Nie odważę się powiedzieć, że to był jego najlepszy czas, ale na pewno bardzo dobry. Jeżeli uznajemy, że ekstraliga to najbardziej wymagające rozgrywki żużlowe, to Jarek był po prostu królem i dominatorem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Frątczak, były menadżer Falubazu Zielona Góra.

Powrócił i udowodnił swoje niedowiarkom

Hampel do Indywidualnych Mistrzostw Świata już nie wrócił i raczej będzie o to trudno. Cały czas występuje za to w PGE Ekstralidze. Co prawda 2016 rok nie był udany i należy go bardziej traktować jako okres przejściowy. Kolejny sezon to już zupełnie coś innego. Wielokrotny reprezentant Polski znów był bardzo szybki i ostatecznie zakończył zmagania ze średnią 2,069 punktu na jeden bieg, co dało mu szóste miejsce na liście klasyfikacyjnej.

Następnie przeniósł się do Unii Leszno, z którą od dawna był mocno związany. To właśnie na południu Wielkopolski ścigał się przez sześć lat przed pobytem w Zielonej Górze. W 2018 i 2019 roku sięgnął po drużynowe mistrzostwo Polski. Indywidualnie nie było jednak tak dobrze. Był raczej drugoplanową postacią zespołu. Ostatecznie po dwóch sezonach Unia "oddała" łodzianina do Lublina.

Hampel napisał historię Motoru

Klub z województwa lubelskiego ma na swoim koncie trzy złote medale DMP z rzędu. Dwa z nich zawiesił na swojej szyi Hampel. Ponownie nie był gwiazdą, ale niezwykle istotnym ogniwem, bez którego nie byłoby największych sukcesów w historii lubelskiego żużla. Miewał kryzysy, ale nikt nie może powiedzieć, że zawiódł. Na koniec sezonu 2023 po raz kolejny ktoś z niego zrezygnował.

Chętni na usługi trzykrotnego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Świata się znaleźli. Ten postanowił jeszcze raz związać się z Falubazem, tym razem pomagając zielonogórzan po powrocie do PGE Ekstraligi. W ubiegłym roku był najskuteczniejszym żużlowcem zespołu i 11. w całych rozgrywkach. Być może niedługo sięgnie z Falubazem po kolejny medal Drużynowych Mistrzostw Polski. W tej chwili ma ich na swoim koncie 15, z czego dziewięć złotych.

- Taka kontuzja jest wybiciem z rytmu na kilka lat. Ponad rok nie siedział na motocyklu. To jest wyrwa w życiorysie sportowym, której nie da się odzyskać. Sam powrót do sportu powinien budzić nasz największy szacunek i jest cudem samym w sobie. Mówiąc wprost, Jarek musiał na nowo nauczyć się chodzić, jego noga była zupełnie inaczej obciążana. Miał też już ponad 30 lat, a co za tym trochę zmieniony metabolizm. To, że dalej ściga się na takim poziomie, jest powodem do wielkiego szacunku - podkreśla Jacek Frątczak.

Jarosław Hampel po przerażającej kontuzji nigdy nie wrócił na sam szczyt i raczej mało prawdopodobne, aby to się jeszcze udało. W końcu 17 kwietnia świętuje 43. urodziny. Mimo wszystko od wielu lat jest niezwykle cennym zawodnikiem, który praktycznie nie zawodzi. Bez wątpienia większość klubów widziałaby go w swoich szeregach. Szczególnie że czwartkowy jubilat dla polskiego żużla jest postacią wręcz pomnikową.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (6)
avatar
KK Leszno
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panie Jarku, wszystkiego najlepszego !!! 
avatar
zeppelin01
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
8
7
Odpowiedz
Mną nie wstrząsnął. żuzel to nie sport. 
avatar
sparki
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Każdy sport motorowy niesie ryzyko,że człowiek będzie nad albo pod kreską kariery. 
avatar
Krasnal Kras
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Mały dużo zdrówka i dużo 3 
avatar
GIRO33
17.04.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Motor Lublin - Klub z województwa LUBUSKIEGO ma na swoim koncie trzy złote medale DMP. Wybitny dziennikarz napisał artykuł 
Zgłoś nielegalne treści