Po wtorkowym skandalu podczas ćwierćfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Poznaniu, obie strony konfliktu dostały okazję do przedstawienia swoich racji. Porozumienia nie osiągnięto, a momentami poziom emocji w studio był niezwykle wysoki. Janusz Kołodziej bronił swojej decyzji o symulowaniu defektów i twierdził, że sposób zamontowania dmuchanych band na torze w Poznaniu nie spełniał wymogów.
Prezes Hunters PSŻ-u Poznań, Jakub Kozaczyk, oskarżał zawodnika o brak odpowiedniej aparatury, a także sugerował oddanie sprawy do sądu. Z każdą minutą dyskusja pomiędzy panami była coraz ostrzejsza.
ZOBACZ WIDEO: Dwa powody. To dlatego Zmarzlik jest wierny Motorowi
Poniżej publikujemy listę najważniejszych wypowiedzi obu stron z "Kolegium Żużlowego" w stacji Canal +. Każdy z czytelników ma prawo sam ocenić, która strona ma w tej sprawie rację.
Część zawodników zgodziła się jeździć, bo być może nie zapoznali się odpowiednio z zasadami montażu tych band. Jeśli ktoś uważa, że przesadzamy, to może po prostu jest jeszcze młody, mało widział i nie przeżył jeszcze poważnych kontuzji. Ja walczę o to, by rozwijać ten sport, a na torach było coraz bezpieczniej. Ciągle coś się dzieje i tych kontuzji jest ostatnio za dużo.
Ja odpowiadam za swój sprzęt, leki które biorę, a za każdy błąd mogę zostać zawieszony. Dlaczego więc, ktoś kto miał odebrać ten tor i jest za to odpowiedzialny, po prostu robi sobie jaja?!
Z naszej strony nie było złej woli. Dla nas zdrowia zawodników też jest bardzo ważne. 1 kwietnia odbył się odbiór toru. Nie było uwag. Bandy nie były przez nas ruszane. Rowek pod bandą jest zrobiony. Przy bandzie jest nasypane dodatkowe 10 cm, więc łącznie mamy ich 20. Jeśli ktoś jest tak dobrym inżynierem, że bez miary i poziomicy jest w stanie stwierdzić brak rowka, to zapraszam do mojej firmy na stanowisko kierownika budowy. Dobrze zapłacimy.
Jestem inżynierem od 2014 roku, prowadzę firmą budowlaną i posiadam uprawnienia. Bez poziomicy nie da się stwierdzić, czy był rowek czy nie. Do tego jest potrzebna poziomica oraz miara. Jeśli chodzi o montaż liny, to przy odbiorze toru też nie było uwag. Jeśli teraz są, to zrobimy wszystko, by to poprawić. Poprosiliśmy Tony'ego Briggsa o przyjazd i poradę.
Kołodziej:
Nie miałem tym razem poziomicy i to był błąd. Teraz żałuję, że nie zrobiłem dokładnych zdjęć. Jeśli ktoś mówi, że podkop był zrobiony, to jest dla mnie zwykłym kłamcą.
Kozaczyk:
Najwyższą władzą podczas zawodów żużlowych jest sędzia. To on decyduje, czy one się odbywają. Jeśli takie decyzje będzie podejmować każdy żużlowiec, to możemy zamknąć dyscyplinę.
Jeśli pan Janusz ma takie zdjęcia nienaciągniętych lin, to posypujemy głowę popiołem i przepraszamy. Współpracujmy w takich sprawach.
Na ten moment rozważamy oddanie sprawy do sądu, żeby ten temat już się zakończył. Jeśli coś zrobiliśmy źle, to przepraszamy. Nie wszystkie rzeczy, o których mówi zawodnik, są jednak prawdą.
Kołodziej:
W Lesznie udało nam się dogadać. Z całym zespołem sami wzięliśmy łopaty i zaczęliśmy kopać. Nikt nie narzekał. Myślałem, że na tym polega współpraca. Pan się zna na budownictwie. Ja się znam na jeździe na żużlu, ale zależy mi na bezpieczeństwie. W Poznaniu macie te same możliwości. Możecie wziąć zawodników, mechaników. Miasto jest ogromne, można wiele. Teraz się okazuje, że to ja jestem głupi, że tak zrobiłem.
Kozaczyk:
Nikt nie powiedział, że jest pan głupi. W żadnym wypadku.
Kołodziej:
To o co chodzi? Pan mówi, że ma być zrobione idealnie. Nie, wystarczy, że będzie zrobione po prostu dobrze.
Kozaczyk:
I rowek na pewno jest wykopany na odpowiednią głębokość.
Kołodziej:
Teraz może tak, ale wczoraj nie był.
Kozaczyk:
Na obiekcie są kamery. Można sprawdzić. Proszę bardzo.
Kołodziej:
Jeśli tylko będzie taka wola, to ja jestem gotowy posprawdzać te bandy na innych torach. W ostatnim czasie, nawet gdy akurat nie ścigałem się na danym torze, to patrzyłem na to, jak wygląda banda i mogłem uspokajać zawodników.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)