Wtorkowe eliminacje do IMP Challenge w Poznaniu rozpoczęły się z dużym opóźnieniem. Po godzinie oczekiwania aż bandy zostaną odpowiednio zamontowane, zawody w końcu ruszyły. W związku z tym, że trójka zawodników w zasadzie sama wykreśliła się z rywalizacji, o awans mogli pokusić się mniej znani żużlowcy lub ci, którzy przy normalnej postawie Janusza Kołodzieja, Tobiasza Musielaka i Norberta Krakowiaka mieliby małe szanse.
Na jednego z faworytów wyrósł z pewnością Oskar Paluch, któremu udało się wygrać swój pierwszy bieg w bardzo dobrym stylu. Później jednak nie było już tak dobrze. - Zdecydowanie nie był to udany występ. Szkoda, że nie wszedłem do tej najlepszej czwórki. To nie był mój dzień, ale skupiam się już na następnych zawodach - komentował tuż po zakończeniu poznańskich eliminacji Oskar Paluch.
ZOBACZ WIDEO: Michael Jepsen Jensen zachwyca żużlowy świat. Duńczyk zdradza swój sekret
Kolejnym ważnym aspektem podczas wtorkowych zawodów na Golęcinie był padający deszcz. Najpierw towarzyszył służbom technicznym pracującym przy bandzie, a następnie zawodnikom, którzy walczyli o awans do IMP Challenge. Na torze jednak nie porobiły się żadne kałuże. Choć wyprzedzanie nie należało do najłatwiejszych zadań, to nie było niebezpiecznie.
- Tor nie był zły. Padało więc tej nawierzchni po szerokiej było dużo, ale to ja popełniłem w Poznaniu dużo błędów ze startu. Nie wykorzystałem też drugiego pola. Jeszcze trafiło mi się tak, że dwa razy startowałem spod bandy. Muszę poprawić kilka rzeczy przed następną wizytą na Golęcinie - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty junior Gezet Stali Gorzów.
Już w poprzednim sezonie Oskar Paluch był jedną z kluczowych postaci swojego zespołu, którego jest zresztą wychowankiem. W tym roku jego rola jeszcze wzrosła ponieważ w zasadzie w każdym meczu ma otrzymywać pięć, a może i nawet sześć biegów - co jest sytuacją dość nietypową. Gezet Stal zrezygnowała bowiem z posiadania zawodnika formacji U24. W związku z tym, tę pozycję będą obsadzać juniorzy. Piotr Świst z pewnością liczy na to, że 18-latek utrzyma formę z Rybnika, gdzie zdobył 11 punktów i 2 bonusy. Mimo dobrej postawy Palucha nie udało się pokonać Innpro ROW w 1. kolejce PGE Ekstraligi.
- Wiadomo, że wynik Stali nie będzie zależał tylko ode mnie. To musi być jazda drużynowa. Na każdym zawodniku jest jakaś odpowiedzialność i każdy musi dorzucać od siebie punkty - stwierdził w rozmowie z nami.
W związku z tym, że Oskar Paluch będzie intensywnie eksploatowany przez Piotra Śwista czeka go naprawdę pokaźna dawka biegów do odjechania. To może jednak wyjść wyłącznie na korzyść juniorowi, który zbierze dużo cennego doświadczenia.
- Na pewno będzie sporo jazdy, więc mocno się z tego cieszę. Dużo pracy jeszcze przede mną, żebym doszedł do tego poziomu, który chciałbym osiągnąć. Będę jednak robił wszystko, żeby być ciągle lepszym. Dążę do tego cały czas - dodał Oskar Paluch.
Kolejna szansa na pierwsze punkty dla Gezet Stali Gorzów już w niedzielę. Tym razem na własnym torze podejmą drużynę PRES Grupa Deweloperska Toruń. Oskar Paluch z góry może być gotowy na co najmniej pięć szans od Piotra Śwista. Bez dobrej postawy wychowanka, nad Wartą nie mają co myśleć o pokonaniu zespołu Piotra Barona.
Zawsze ze Stalą