Żużel. Nie było lekko, łatwo i przyjemnie dla mistrza. Włókniarz napsuł Motorowi sporo krwi!

PAP / Wojciech Szubartowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Wiktorem Lampartem
PAP / Wojciech Szubartowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Wiktorem Lampartem

Kompletnie inne oblicze pokazał Włókniarz w drugim występie w PGE Ekstralidze w tym sezonie. W sobotę był skazywany na pożarcie w Lublinie, jednak Motor długo nie mógł wypracować nad rywalem bezpiecznej przewagi. Ostatecznie mistrz wygrał 49:41.

Obrazki z pierwszej kolejki tegorocznej PGE Ekstraligi kazały sądzić, że gdy w drugiej na tor w Lublinie wyjadą Orlen Oil Motor i Krono-Plast Włókniarz, spotkanie będzie jednostronne. Drużynowi mistrzowie Polski zdemolowali gospodarzy w Zielonej Górze (59:31), z kolei częstochowianie doznali sromotnej porażki u siebie z rywalem z Grudziądza (39:51). Wobec tego nie mogły dziwić głosy, że w Grodzie Kozła to "Lwy" zostaną pożarte, a nie odwrotnie.

- Ciśnienia na nas nie ma. Wiadomo, że po tym falstarcie u siebie, chcielibyśmy jak najlepszy wynik tutaj ujechać, chociaż chyba na chwilę obecną trudniejszej ziemi nie ma. Mam nadzieję, że brak ciśnienia dobrze wpłynie na chłopaków - przyznawał trener gości, Mariusz Staszewski, krótko przed startem zawodów przed kamerami Eleven Sports 2.

ZOBACZ WIDEO: Tak rozstrzygnął się finał Turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego

Gdy się one rozpoczęły, z początku ścigali się... przyjezdni, a w zasadzie tylko oni wyprzedzali. Piotr Pawlicki "połknął" na dystansie Dominika Kuberę, objechany przez obu częstochowskich juniorów został Bartosz Bańbor, a Jason Doyle znalazł na dystansie sposób na Mateusza Cierniaka. Po Włókniarzu widać było dużą pewność siebie. Na torze, który - pomimo tego, że w nocy w Lublinie padał deszcz - zachowywał się dobrze i nie sprawiał nikomu psikusów, jego zawodnicy dokonywali przytomnych i co najważniejsze dla nich - trafnych wyborów.

Dopiero w czwartym biegu komplet kibiców zgromadzonych przy Alejach Zygmuntowskich był świadkiem udanej akcji swojego ulubieńca. Fredrik Lindgren wyprzedził Franciszka Karczewskiego, co ostatecznie nie udało się tuż przed metą Wiktorowi Przyjemskiemu. Motor objął prowadzenie 13:11, jednak niemal cały zespół miejscowych miał sporo do myślenia.

Po pierwszej kosmetyce dalej mieliśmy, na czym i na kim zawiesić oko, a także dalej mogliśmy oglądać kompletnie innego Włókniarza niż na inaugurację. Powstrzymywał on Motor tak, jak Doyle powstrzymał Lindgrena na koniec drugiej serii. Wcześniej sporo kłopotów Jackowi Holderowi sprawił Mads Hansen, a fenomenalną i jakże czystą rywalizację niemal przez cały bieg stoczyli ze sobą, jak za dawnych lat, Bartosz Zmarzlik i Pawlicki.

Wynik 22:20 był korzystny, ale raczej nie mógł zadowalać obrońców tytułu, którzy z jednym wyjątkiem widzieli w programie mnóstwo rezultatów remisowych (w całym starciu było ich aż 12!). Częstochowianie dobrze startowali i zachowywali zimną krew na trasie. Faktycznie - jak mówił Staszewski - nie było widać po nich tego mitycznego już ciśnienia.

Dopiero w dziewiątej gonitwie wieczoru parze Włókniarza niedługo po starcie uciekli Kubera i Lindgren, po niespełna minucie dając Motorowi pierwsze 5:1. Sztab szkoleniowy przyjezdnych pomimo sześciu punktów straty przed przerwą (27:33), nie zdecydował się na rezerwę taktyczną, bo też trudno było wycofywać jadącego ciut lepiej z biegu na bieg Kacpra Worynę czy Pawlickiego, mimo że w serii trzeciej wpadło na jego konto zero.

W końcu w dwunastej odsłonie Staszewski wysłał w bój Doyle'a, jednak udanie zrewanżował mu się za wcześniejszą porażkę Holder. Z drugiej strony Szymon Ludwiczak pokonał Bartosza Jaworskiego (ten zmienił zupełnie bezbarwnego Bańbora) i stało się coś, czego absolutnie nikt nie mógł przewidzieć. Juniorzy Motoru zdobyli w piątek tylko 4 punkty, a ci Włókniarza zgarnęli ich 7+3. A przecież mowa o odpowiednio: najlepszej i najgorszej formacji do lat 21 poprzedniego sezonu PGE Ekstraligi! Ba, tydzień temu pierwsi wywalczyli na wyjeździe 14 "oczek", a drudzy, u siebie, zaledwie 2.

Rezultat 39:33 oznaczał, że waga trzynastego biegu dnia była bardzo duża. Doyle dobrze ruszył spod taśmy, jednak świąteczny koncert dalej postanowił grać na lubelskim obiekcie Zmarzlik. Indywidualny mistrz świata w swoim stylu wjechał pod Australijczyka na drugim łuku i pognał do mety po czwartą wygraną. Lindgren pokonał po walce Hansena, więc lubelska para dowiozła 4:2 i była o malutki krok od dziewiętnastego z rzędu domowego zwycięstwa.

Przy 43:35 dla trzykrotnych złotych medalistów biało-zieloni zastosowali drugą taktyczną i... był niewypał. W taśmę wjechał Pawlicki, więc w powtórce Kubera i Lindgren mieli mieć w teorii łatwiejsze zadanie. Praktyka pokazała, że było inaczej, bo o ile jeszcze Polak pokazał klasę, wygrywając trzeci raz z rzędu, o tyle Szwed nie przypominał siebie z poprzednich startów i do mety dojechał nie tylko za Woryną, ale i za dobrze jadącym Ludwiczakiem.

Dużo mówiono o tym, że w 2024 roku Włókniarz jako jedyny przekroczył w Lublinie barierę 40 zdobytych punktów, przywożąc ich 42. Teraz było blisko powtórki, choć i 41 to z pewnością nie jest powód do wstydu. A to dlatego, że Doyle na koniec nie pozostawił złudzeń duetowi Holder - Zmarzlik, z kolei Pawlicki, który przecież tak obiecująco rozpoczął zawody nad Bystrzycą, drugi raz musiał uznać na dystansie wyższość kapitana Motoru.

Wyniki:

Orlen Oil Motor Lublin - 49
9. Dominik Kubera - 12+1 (2,1*,3,3,3)
10. Fredrik Lindgren - 8+1 (3,2,2*,1,0)
11. Jack Holder - 11+1 (1*,3,2,3,2)
12. Mateusz Cierniak - 1+1 (0,0,1*,0)
13. Bartosz Zmarzlik - 13+1 (3,3,3,3,1*)
14. Wiktor Przyjemski - 4 (3,1,0)
15. Bartosz Bańbor - 0 (0,0,-)
16. Bartosz Jaworski - 0 (0)

Krono-Plast Włókniarz Częstochowa - 41
1. Piotr Pawlicki - 6+1 (3,2,0,1*,t,0)
2. Wiktor Lampart - 4+1 (2,1*,1,-,-)
3. Mads Hansen - 3+1 (0,2,1*,0)
4. Kacper Woryna - 7+1 (0,1*,2,2,2)
5. Jason Doyle - 14+1 (1*,3,3,2,2,3)
6. Franciszek Karczewski - 3+1 (1*,2,0)
7. Szymon Ludwiczak - 4+2 (2,0,1*,1*)
8. Alan Ciurzyński - ns

Bieg po biegu:
1. (67,41) Pawlicki, Kubera, Holder, Hansen - 3:3 - (3:3)
2. (68,39) Przyjemski, Ludwiczak, Karczewski, Bańbor - 3:3 - (6:6)
3. (68,05) Zmarzlik, Lampart, Doyle, Cierniak - 3:3 - (9:9)
4. (68,37) Lindgren, Karczewski, Przyjemski, Woryna - 4:2 - (13:11)
5. (68,21) Holder, Hansen, Woryna, Cierniak - 3:3 - (16:14)
6. (67,84) Zmarzlik, Pawlicki, Lampart, Bańbor - 3:3 - (19:17)
7. (68,32) Doyle, Lindgren, Kubera, Ludwiczak - 3:3 - (22:20)
8. (68,31) Zmarzlik, Woryna, Hansen, Przyjemski - 3:3 - (25:23)
9. (68,03) Kubera, Lindgren, Lampart, Pawlicki - 5:1 - (30:24)
10. (68,36) Doyle, Holder, Cierniak, Karczewski - 3:3 - (33:27)
11. (68,08) Kubera, Woryna, Pawlicki, Cierniak - 3:3 - (36:30)
12. (67,90) Holder, Doyle, Ludwiczak, Jaworski - 3:3 - (39:33)
13. (68,38) Zmarzlik, Doyle, Lindgren, Hansen - 4:2 - (43:35)
14. (68,25) Kubera, Woryna, Ludwiczak (Pawlicki - t), Lindgren - 3:3 - (46:38)
15. (68,29) Doyle, Holder, Zmarzlik, Pawlicki - 3:3 - (49:41)

Sędzia: Krzysztof Meyze
Komisarz toru: Tomasz Walczak
Frekwencja: 9 302 widzów
Zestaw startowy (do 13. biegu): II
NCD: 67,41 sek. - uzyskał Piotr Pawlicki (Włókniarz) w biegu 1.

Komentarze (88)
avatar
Presy - WAŁ SEZONU!
20.04.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
@Tylko KSFZ; On nie ma byc lubiany, on ma wygrywac i robi to co roku. A Ty leszczu bedziesz gnil ze swoja zbieranina w dolnych rejonach forever huehuehuee 
avatar
Tylko KSFZ
20.04.2025
Zgłoś do moderacji
15
14
Odpowiedz
Widzę, że ten pato klub z pacanowa jest tak lubiany w PGE EXTRALIDZE jak Putin w Kijowie. 
avatar
Tylko KSFZ
20.04.2025
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
avatar
T.-Lublin
20.04.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No cóż, takie mecze też się zdarzają. Być może najgorszy mecz Motoru w sezonie. Zawisła całkowicie druga linia Motoru, Lindgren trochę się ośmieszył w 14 biegu przegrywając bez wałki z Ludwicza Czytaj całość
avatar
.MK_ꓘM.
20.04.2025
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Wygrana to wygrana - my też się wczoraj męczyliśmy z Rzeszowem ;) …najważniejsze że mecze nie były nudne i było ściganie ;) …ale co sie stał Cierniakowi, że tak slabo? 
Zgłoś nielegalne treści