Żużel. Jakub Miśkowiak kiedyś wróci do Częstochowy? "Nigdy nie mówię nie"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak

Za Jakubem Miśkowiakiem słodko-gorzki powrót na częstochowski owal. Co prawda dołożył kilka "oczek" do zwycięstwa Bayersystem GKM-u, jednak sam od siebie oczekiwał więcej, o czym opowiedział w wywiadzie dla ekstraliga.pl.

Bayersystem GKM Grudziądz zanotował fantastyczną inaugurację sezonu. Drużyna z kujawsko-pomorskiego wygrała w Częstochowie aż 51:39, czym wysłała sygnał do innych klubów, że będzie trzeba się z nią w tym roku liczyć. Ważne punkty do wyniku Gołębi dołożył jedyny nowy nabytek Jakub Miśkowiak.

- Fajnie rozpoczęliśmy sezon, jako drużyna. Od siebie wymagam jeszcze więcej. Zrobiony przeze mnie rezultat nie odzwierciedla tego, co potrafię naprawdę. Ale tak się wszystko poukładało. W pierwszych swoich biegach jechaliśmy z kolegami na 5:1, lecz traciłem pozycje. Brakowało momentami prędkości - mówił w rozmowie z ekstraliga.pl.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cegielski, Pawlicki, Dudek i Świst

Po trzecim starcie wydawało się, że u zawodnika doszło do przełamania, ponieważ udało mu się zwyciężyć. I to nie z byle kim, ponieważ za swoimi plecami przywiózł lidera Krono-Plast Włókniarza – Jasona Doyla.

- Czułem wtedy prędkość, tak samo za sobą Jasona. Starałem się dobierać dobre linie, żeby dowieźć do mety trzy punkty. Niestety w następnym wyścigu zdarzyła się wpadka w postaci "zera". Wiem, co zrobiłem źle. Niepotrzebnie bowiem ponownie zmieniłem ustawienia - wyjaśnił Miśkowiak.

We wspomnianym meczu kibice zgromadzeni na stadionie mogli przypomnieć sobie czasy, kiedy popularny "Misiek" zdobywał punkty dla ich zespołu. - Mam w Częstochowie cały czas fajny kontakt z ludźmi. Wracam tam zawsze z uśmiechem na twarzy. Lubię wracać do tego miasta – przyznał zawodnik GKM-u.

Czy w takim wypadku jest szansa na to, że jeszcze jeszcze kiedyś wystartuje przy ul. Olsztyńskiej z Lwem na plastronie?

- Nigdy nie mówię "nie". Tym bardziej, że - można powiedzieć - spędziłem w tym mieście początki swojej kariery. De facto wychowałem się w częstochowskiej drużyny. Częstochowski tor jest moim domowym. Dużo zawdzięczam temu klubowi – zakończył Miśkowiak.

Komentarze (2)
avatar
Ave_Start
20.04.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wraz z końcem możliwości jazdy na pozycji U-24 skończy się jego jazda w ekstralidze. Strasznie jałowy zawodnik z dużym ego. 
avatar
zgryźliwy
19.04.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeżeli Miśkowiak jest w czymś dobry, to w znajdowaniu jeleni chętnych na jego usługi. 
Zgłoś nielegalne treści