Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 2025 Jerzy Gryt przekonywał, że skład Innpro ROW-u Rybnik wcale nie jest zły, choć wielu ekspertów skazywało tę drużynę na pożarcie. Gryt ubolewa nad tym, że w rybnickim zespole jest bardzo mało wychowanków. Szybko wskazał transfer, o który powinien w przypadku utrzymania w PGE Ekstralidze, ubiegać się prezes Krzysztof Mrozek.
- Bardzo żałuję, że Kacper Woryna nie jeździ w naszym w klubie. To chłopak stąd, kibice go lubią. Mam wielką nadzieję, że w tym sezonie tak się wszystko ułoży pod względem sportowym, że nastąpi okazja do tego, by wychowanek przed kolejnymi rozgrywkami wrócił do Rybnika. To mój wymarzony transfer, ale myślę, że podobnie twierdzi wielu fanów ROW-u - powiedział Jerzy Gryt w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Dwa powody. To dlatego Zmarzlik jest wierny Motorowi
Kacper Woryna jeździł w macierzystej drużynie w latach 2013-2020. Po tym, jak ROW w sezonie 2020 spadł z PGE Ekstraligi, Woryna zdecydował się na transfer do Włókniarza Częstochowa. Co ciekawe, gdy ROW opuszczał elitę, to jego wychowanek spisywał się poniżej oczekiwań (średnia 1,514 pkt/bieg).
W Częstochowie również przeplatał sezony bardzo dobre słabymi, ale Gryt nie ma wątpliwości, że taka postać jest potrzebna rybnickiemu żużlowi również przez wzgląd na Antoniego Worynę - dziadka Kacpra i legendę ROW-u.
- Zawsze pragnę tego, by w mojej ukochanej drużynie jeździło jak najwięcej wychowanków. Na pozycjach seniorskich ROW nie ma obecnie zawodnika, który rozpoczynał karierę żużlową w Rybniku. Czasy jednak ewidentnie się zmieniły. W trakcie mojej kariery nigdy nie myślałem o tym, aby opuścić macierzysty klub. Teraz zazwyczaj żużlowiec podąża za klubem, w którym mu najwięcej dają - kwituje nasz rozmówca.
W przypadku kapitana Krono-Plast Włókniarza Częstochowa sporo o jego przyszłości będzie się mówić zapewne, gdy Lwy spadłyby z najwyższej klasy rozgrywkowej. Na razie częstochowianie mają nad czym pracować. Trudno wyrokować, czy powrót Woryny do macierzy byłby rzeczywiście realny.