Stelmet Falubaz Zielona Góra w dwóch pierwszych kolejkach spotkał się z drużynami typowanymi do walki o mistrzostwo Polski. Weryfikacja ekipy z Winnego Grodu, wzmocnionej jesienią Leonem Madsenem i Damianem Ratajczakiem, wypada jednak póki co, jak lodowaty prysznic.
- Trudne wejście w sezon. Rzeczywiście, nasi rywale to dwie drużyny, które potencjalnie, na papierze są zdecydowanie mocniejsze. Potwierdziły to na torze, ale my też, jako drużyna, nie weszliśmy w sezon zbyt dobrze. Styl porażek pozostawia wiele do życzenia. Zdajemy sobie sprawę, zawodnicy też, że to nie wygląda dobrze - mówił w Magazynie PGE Ekstraligi Piotr Protasiewicz.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cegielski, Pawlicki, Dudek i Świst
W pierwszej kolejce do Zielonej Góry przyjechała drużyna Orlen Oil Motoru Lublin, wygrywając 59:31. W drugiej Stelmet Falubaz stawił się na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu i wynik był podobny - 60:30 dla Betard Sparty.
- Wchodzimy w fazę meczów, które, wydaje się, są bardziej w naszym zasięgu. Mało czasu, jesteśmy od tego, żeby budować przede wszystkim "mental", bo to nie wygląda zbyt dobrze, co też widać po jeździe, po błędach, które są popełniane, czy też decyzjach w niektórych miejscach - wyjaśnił menadżer zielonogórzan.
Kalendarz nie wydaje się być łaskawy dla podopiecznych Protasiewicza, gdyż już w piątek na stadionie przy Wrocławskiej do walki stanie Bayersystem GKM Grudziądz, czyli drużyna bardzo mocna u progu sezonu.
- Wiem, co czują zawodnicy. Mamy mało czasu, jednak będziemy chcieli wycisnąć maksimum z tego, co jest do wyciśnięcia, bo potencjał jest duży w wielu sferach. Jakiś tam plan mamy obrany i zobaczymy, jak to będzie wyglądało. W piątek przyjeżdża do Zielonej Góry drużyna bardzo rozpędzona, także myślami jesteśmy już tam - mówił na antenie Canal+ Sport.
Czy legenda Falubazu zakładała przed sezonem, że wzmocniony zeszłoroczny beniaminek może mierzyć się z aż takimi problemami?
- Zdawałem sobie sprawę, że to może być trudne wejście, natomiast zdecydowanie zimą liczyłem na lepszą jazdę. Też nie jestem od tego, żeby się pastwić, bo jesteśmy drużyną, aczkolwiek sam wiem, że takie mecze potrafią troszeczkę podciąć skrzydła. Nie wygląda to na razie zbyt dobrze - przyznał Protasiewicz.
Ciężko tak naprawdę wyciągać na ten moment jakieś większe pozytywy z jazdy Falubazu. Przebłyski miewają Madsen, Jarosław Hampel czy Przemysław Pawlicki, lecz jest to zdecydowanie za mało, żeby podjąć walkę z tak mocnymi rywalami.
- Są oczywiście jakieś przesłanki, pojedyncze wyścigi, które dają troszeczkę optymizmu. Zachowujemy spokój, ja dalej wierzę w drużynę i po cichu liczę, że piątek będzie bardziej optymistyczny, aczkolwiek wiem, że takie nic nie robienie i zostawienie tego na tym poziomie, jaki jest to nie da nam zbyt wiele radości. Chłopaki chcą wprowadzić trochę zmian, być może sprzętowych też. Nie będziemy wywracać do góry nogami toru, ale trochę musimy się zebrać, bo nie jeździmy zbyt szybko - kontynuował.
Wydaje się, że największym rozczarowaniem na ten moment jest Rasmus Jensen. Zeszłoroczny debiutant PGE Ekstraligi całkowicie zgasł, nie prezentując ani szybkości, ani sylwetki, do której przyzwyczaił kibiców.
- My potrzebujemy Rasmusa, jak ryba wody. Nie mamy absolutnie możliwości zastępstwa. To jest zawodnik, który naprawdę potrafi pojechać. Wszyscy dobrze wiemy, że pojedyncze dobre biegi, mecze dają tego kopa. Czekam z niecierpliwością w przypadku niektórych zawodników, aż ruszą ligi zagraniczne. Dania czy Szwecja, turnieje indywidualne, bo ścigać się z wiatrem na treningu to jest jedno, ale oni potrzebują rywalizacji i tam potwierdzenia tej lepszej jazdy - przyznał Protasiewicz.
Czy w przypadku Duńczyka problem leży głównie w sprzęcie a cała reszta to następstwa braku wiary we własny sprzęt?
- Duży problem moim zdaniem sprzętowy, bo wiem, jak wyglądało wejście w sezon. Leon też nie jest w optymalnej formie sprzętowej. To są zawodowcy ale to są nasi zawodnicy i klub też służy dużą pomocą. Jesteśmy po rozmowach, mamy pomysł jak tą pomoc dostarczyć, bo potrzebujemy bardzo mocno każdego zawodnika, nie tylko Rasmusa ale tu i teraz - przede wszystkim jego - wypowiedział się "PePe".
Nie da się ukryć, że strata jakościowa w przypadku tego zawodnika jest ogromna. W sezonie 2024 legitymował się średnią na poziomie 1,763 pkt/bieg. Po dwóch rundach tegorocznej kampanii Jensen jest najniżej sklasyfikowanym zawodnikiem z wynikiem 0,286.
- To jest zawodnik, który wie, co się od niego oczekuje, jest zawodowcem. Wie, że potrzebujemy jego dobrej jazdy, stać go na to, bo to nie jest zawodnik nagle wyciągnięty z trzeciej ligi i się zaryzykowało. Pokazywał w wielu spotkaniach w sezonach poprzednich, że jest zawodnikiem, który spokojnie w tej Ekstralidze jest w stanie przywozić dobre punkty, wygrywać wyścigi indywidualnie - dodał optymistycznie Protasiewicz.
Przy obecnych problemach czas wydaje się być największym przeciwnikiem Jensena. Sezon ruszył pełną parą i drużynie aspirującej przed sezonem do fazy play-off uciekają kolejne punkty.
- Zdaje sobie sprawę, że nie wygląda to zbyt dobrze, jeśli chodzi nawet o jego jazdę. Wszyscy wiemy, że nawet pojedyncze wyścigi i mecze, które nie napawają optymizmem trochę go przybijają ale on jest otwarty na pomoc. Nie zamyka się w sobie i wie, że po stronie klubu ma tylko i wyłącznie wsparcie. Czasu jest mało. Trudno jest tak w jeden, dwa dni go nagle postawić, ale to jest zawodnik, który jeśli odpali dwa wyścigi to później powinno być dużo łatwiej - zakończył trener Stelmet Falubazu.
Ratajczak - Jabłoński
Jensen - Tungate
Curzytek - Kvech Czyli skuteczność selekcji potencjalnych zawodników, którzy mogli być w Falubazie vs ci co są. ale trzeba poczekać... Czytaj całość