Po dwóch seriach startów Bartosz Zmarzlik w finale Złotego Kasku miał zaledwie dwa punkty. Wydawało się, że przy wybornej dyspozycji Kacpra Woryny i dobrej postawie innych uczestników wydarzenia, nie uda się mistrzowi świata wygrać zmagań na krajowym podwórku. Los jednak chciał, że biegi potoczyły się po jego myśli i po biegu dodatkowym stanął na najwyższym stopniu podium.
- Nie spodziewałem się, że takie będzie zakończenie dnia. Bardzo się cieszę, zrobiłem sobie fajny prezent na imieniny sobie zrobiłem. Chciałem za eksperymentować, nie wyszło, wróciłem do tego, co lubię i było to strzałem w dziesiątkę - przyznał Zmarzlik przed kamerami TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Dwa powody. To dlatego Zmarzlik jest wierny Motorowi
Triumfem w Opolu Zmarzlik przybliżył się w klasyfikacji wszech czasów do Tomasza Golloba, który wygrywał ten turniej siedmiokrotnie. - Pan Tomek robił swoje, a ja chcę robić swoje i cieszmy się żużlem - przyznał.
Marcin Feddek wspomniał, że Tomasz Gollob przyznał w jednym z wywiadów, że elektryzowały go pojedynki z Piotrem Protasiewiczem. A czy takiego rywala ma Bartosz Zmarzlik? - Nie, ja bardzo głęboko analizuję sobie co robię. Na przykład niektóre pozycje na motocyklu działają lepiej lub gorzej i skupiam się na sobie, bo czasem sam dla siebie jestem przeciwnikiem. Muszę słuchać siebie.