Abramczyk Polonia rozpoczęła sezon zgodnie z planem, od dwóch zwycięstw. W sobotę bydgoszczanie pokonali u siebie Texom Stal. Zespół znad Brdy objął prowadzenie w zawodach w 4. wyścigu i nie oddał go do samego końca. Mecz zakończył się wynikiem 49:41.
- Najważniejsze, że wygraliśmy spotkanie. Byłbym zaskoczony, gdyby teraz niektórzy nie zastanawiali się, czy wygrana jest przekonująca, taka jest rzeczywistość. Dla nas natomiast najważniejsze jest zwycięstwo. Udało się zrealizować założony cel, z czego jesteśmy dumni i zadowoleni - mówi Szymon Woźniak w rozmowie z WP SportoweFakty.
Deszcz rozdał karty
Sprzymierzeńcem bydgoszczan nie była pogoda, która utrudniła przygotowania do meczu. Wszystko przez kłopotliwe dla gospodarzy opady deszczu. - Nie lubię się tłumaczyć, ale każdy wie, jaka była pogoda przez ostatnie miesiące. Deszcz nie padał praktycznie w ogóle, tymczasem noc przed inauguracją sezonu przez miasto przeszła burza. Spotkanie zaczęliśmy na właściwie niedotykanym torze. Musieliśmy trochę improwizować - podkreśla kapitan Polonii.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cegielski, Pawlicki, Dudek i Świst
- W sobotę tak naprawdę jechaliśmy na wyjeździe. Musieliśmy się dostosować do warunków. Musimy podejść do analizy w mądry sposób. Na pewno przed każdym spotkaniem na tor nie spadnie ulewa - dodaje.
Aura wpłynęła również na skuteczność pól startowych. - Ze względu na pogodę skrajne były dużo lepsze. Ja nie miałem łatwego zadania, bo dwa razy przyszło mi startować z pola drugiego, dwa razy z trzeciego i tylko raz z pierwszego, korzystniejszego. Najważniejsza jednak jest wygrana. Teraz mamy dużo czasu na treningi. Tor wciąż się poprawia po przebudowie, nadal wybieramy kolejne kamienie, co jest procesem naturalnym. Mamy trzy tygodnie, będziemy analizowali i wyciągali wnioski - przyznaje Woźniak.
Rzeszowianie zaprezentowali się bardzo dobrze, choć musieli radzić sobie bez Taia Woffindena. Brak Brytyjczyka nie był jednak odczuwalny. Zadbał o to zastępujący go David Bellego (więcej -> TUTAJ).
Nie zapomniał o fanach
W wymagającym meczu na wysokości zadania stanęli fani gospodarzy. Na stadionie pojawiło się przeszło 8 tysięcy widzów.
- Jesteśmy bardzo zbudowani i pozytywnie zaskoczeni postawą kibiców - począwszy od liczby sprzedanych karnetów, frekwencję na wyjazdowym meczu w Łodzi, skończywszy na wsparciu, które dostaliśmy na inaugurację u siebie. Mamy nadzieję, że nasza postawa dalej będzie napędzała ten pociąg. Wagonów jest wiele, stadion, drużyna, wyniki... Widać natomiast, że lokomotywa powoli ruszyła, a my musimy dorzucić przysłowiowego węgla, aby ją rozpędzić - komentuje Woźniak.
I dodaje, że należy wyróżnić osoby, których pracy w trakcie spotkania nie widać. - Analizując aspekty torowe, należy pochwalić wolontariuszy. Przy dłuższych przerwach od jazdy kamienie można wybierać maszyną. Między treningami jednak nie. Grono osób po prostu bierze wiaderka, śrubokręty i inne narzędzia, a potem pozbywa się kamieni. Każdy tor po przebudowie i montażu odwodnienia liniowego mierzy się z podobnymi problemami. U nas nie jest inaczej. Na pewno na docelowy będziemy musieli jeszcze trochę poczekać, miejmy nadzieje, że krócej niż dłużej - mówi Woźniak.
- Mamy przed sobą dużo pracy. Może zwycięstwo nie było do końca takie, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale biorąc pod uwagę wszystkie czynniki i warunki torowe, wypada się cieszyć ze zwycięstwa, co też robimy - podsumowuje kapitan 7-krotnych Drużynowych Mistrzów Polski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty