We wtorek w Rzeszowie odbywał się ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Na antenie Motowizji menedżer Texom Stali Paweł Piskorz powiedział, że Tai Woffinden skontaktował się z nim, by poinformować o swoich dalszych planach. Wielu kibiców zastanawiało się, czy Brytyjczyk po koszmarnym wypadku w Krośnie i licznych urazach będzie w ogóle miał ochotę myśleć o powrocie do żużla.
Tymczasem 34-latek zadeklarował, że pod koniec lipca lub na początku sierpnia chce znaleźć się w składzie rzeszowskiej drużyny (więcej TUTAJ).
W środę Woffinden ostudził nieco nastroje. Pokazał zdjęcia swoich ran, ale również poinformował, dlaczego z jego ust padła taka, a nie inna wypowiedź.
"Moje dni to wzloty i upadki. Miałem już wcześniej złamane kości, ale to, co przydarzyło mi się tym razem, to zupełnie inny poziom! Tak wiele różnych urazów jednocześnie, to jest totalnie p********e! Nie przespałem całej nocy odkąd byłem w śpiączce" - wyznał Woffinden w mediach społecznościowych.
"Czytałem kilka artykułów na temat mojego powrotu. Musicie zrozumieć, że zawsze wyznaczam sobie jakiś cel, bo daje mi to coś, do czego mogę dążyć. Poza tym, dopiero co opuściłem OIOM, więc byłem wtedy na silnych lekach. Na ten moment nie mam żadnej konkretnej daty. Działam z dnia na dzień, potrzebuję czasu, żeby się przystosować i pozwolić ciału się zregenerować. Dziękuję ogromnie za całe wsparcie. Widzę je i słyszę! Dziękuję Wam z całego serca" - dodał Brytyjczyk.
Woffinden często jest określany mianem "człowieka ze stali". Ewentualny powrót na tor po tak wielu urazach (całą listę można zobaczyć TUTAJ), byłby czymś niebywałym.
ZOBACZ WIDEO: Dwa powody. To dlatego Zmarzlik jest wierny Motorowi
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)