Po wprowadzeniu zgody na jednego zagranicznego juniora jest też niemal pewne, że od przyszłego roku będzie obowiązywać także specjalny system wypłat za punkty zdobywane przez wychowanków na pozycjach juniorskich. Do podziału będzie blisko 10 mln złotych, więc wstępnie wyliczano, że jeden punkt wychowanka byłby wyceniany nawet na 14 tysięcy złotych. Najlepsi juniorzy - jak choćby Oskar Paluch - mogliby zarobić dla swoich klubów ponad dwa miliony złotych. Już w poprzednim sezonie punkty Oskara Palucha byłyby warte dla gorzowian 1,7 mln złotych.
To miałoby zmotywować kluby do szkolenia młodzieży, stawiania na wychowanków, ale jednocześnie zostawić furtkę dla tych, którzy wolą ściągać młodzieżowców z innych krajów lub klubów. Słabsi juniorzy musieliby z kolei walczyć o miejsce w składzie z obcokrajowcami, a to także zwiększyłoby ich motywację do pracy.
ZOBACZ WIDEO: Gortat zorganizował imprezę urodzinową. W jej trakcie zmieniły się losy żużla?!
Możliwe jednak, że w pierwotnych planach nastąpią spore zmiany. Część prezesów chce bowiem, by płacić nie tylko za punkty wychowanków zdobywane dla macierzystego klubu, ale ogólnie wypłacać pieniądze za punkty zdobyte przez juniorów-wychowanków jeżdżących także dla innych klubów.
To oczywiście nieco mniej premiowałyby kluby, które dopiero rozpoczęły pracę z młodzieżowcami, bo stawka za każdy zdobyty przez nich punkt mogłaby zmniejszyć się nawet trzykrotnie. Choć nikt nie ma jeszcze takich wyliczeń, to szacuje się, że zamiast 14 tysięcy, do wypłaty za punkt w takim rozwiązaniu byłoby około 6-7 tysięcy złotych. To już nie jest kwota, która aż tak mocno odbije się na budżetach klubów i nie zmotywuje do stawiania na swoich wychowanków w składzie. Zakładając więc bardziej optymistyczny scenariusz i 7 tys. złotych za punkt juniora, Stal Gorzów w minionym sezonie zarobiłaby na Oskarze Paluchu nie 1,7 mln złotych, a "jedynie" 833 tysiące złotych.
Na takim scenariuszu skorzystaliby za to działacze Fogo Unii Leszno, na których spadłby deszcz pieniędzy. Już teraz w PGE Ekstralidze na pozycjach juniorskich ściga się trzech ich wychowanków - Damian Ratajczak, Hubert Jabłoński, czy Maksym Borowiak. Za rok do tego grona mogą dołączyć Kacper Mania, Antoni Mencel, ale także coraz lepiej radzący sobie w Metalkas 2. Ekstralidze Tobiasz Jakub Musielak i Kacper Teska. Przy założeniu, że każdy z nich zdobyłby około 50 punktów, to na konto Unii Leszno trafiłoby aż 2,45 mln złotych. Przy utrzymaniu obecnej sytuacji kadrowej Orlen Oil Motor Lublin, Stelmet Falubaz Zielona Góra nie otrzymałyby ani złotówki.
Trzeba byłoby jednak wprost zaznaczyć, że nie byłoby to dziełem przypadku, a efektem wieloletniej pracy nad juniorami i wyszkolenia mnóstwa wartościowych zawodników. Na razie jednak to wciąż nie czas, by w Lesznie mogli zacząć świętować.