Zielonogórzanie przegrali trzeci tegoroczny mecz i znów nie byli w stanie choćby nawiązać walki o zwycięstwo. Problem jest coraz większy, a drużyna z kandydata do walki o medale, staje się ekipą, która będzie drżała o utrzymanie. Choć sezon trwa już kilka tygodni, to trudno szukać postępu i to nie tylko u Leona Madsena.
Piątkowa porażka boli tym bardziej, że gospodarze przegrali z bezpośrednim rywalem w walce o czołową czwórkę. Ta przegrana nie przejdzie bez echa, bo już teraz atmosfera nie tylko w zespole, ale w klubie jest dużo gorsza.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cegielski, Pawlicki, Dudek i Świst
Choć Piotr Protasiewicz zasugerował, że głównym winowajcą jest Leon Madsen, to część drużyny winę widzi także w samym szkoleniowcu. To on miał bowiem samodzielnie zdecydować o odwołaniu czwartkowego treningu. Mecz miał status zagrożonego, ale zgodnie z nowymi przepisami, gospodarze mogą na własne ryzyko zdejmować plandekę i przeprowadzać w takich warunkach trening. Protasiewicz uznał, że lepiej będzie trzymać tor pod plandeką, a ostatni test przed spotkaniem z GKM-em przeprowadzić w piątek rano. To nie był dobry pomysł, bo w czwartek w Zielonej Górze w ogóle nie padało, a zawodnicy stracili szansę na potrenowanie w warunkach podobnych do meczowych.
Treningu nie było, a ostatecznie miało się okazać, że tor podczas piątkowej konfrontacji różnił się nie tylko dość radykalnie od nawierzchni przygotowanej na porannym treningu, ale także tym, co było przygotowane w Zielonej Górze przez ostatnie dwa tygodnie. Żużlowcy byli przygotowani na znacznie przyczepniejszy tor, a wieczorem musieli w panice szukać zupełnie nowych ustawień w swoim sprzęcie. Do listy zarzutów wobec Protasiewicza dochodzą także dziwne ruchy taktyczne, jak choćby błąd z wystawieniem Damiana Ratajczaka jako rezerwy taktycznej.
Trudno uznać, by to była wystarczające wytłumaczenie dla zawodników Stelmet Falubazu Zielona Góra, ale jednocześnie pokazuje, że w Falubazie wiele rzeczy nie funkcjonuje obecnie na odpowiednim poziomie. Z przedstawicieli klubu nikt nie był gotowy aż na tak wysoką porażkę zwłaszcza, że Protasiewicz miał zapewniać władze, że większość problemów jest już rozwiązana.
Na ten moment w Falubazie nie ma tematu ściągnięcia Nicolaia Klindta, ale to wcale nie oznacza, że atmosfera do kolejnego starcia wyjazdowego przeciwko Gezet Stali Gorzów będzie spokojna. W klubie trwa szukanie winnych i na razie trudno powiedzieć, jak to może się zakończyć.
Próbowaliśmy skontaktować się z Piotrem Protasiewiczem, ale nie odebrał od nas telefonu.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)