Nie Bartosz Zmarzlik, nie Mikkel Michelsen, a właśnie Dominik Kubera jest największym ulubieńcem prezesa Andrzeja Rusko. Prezes Betard Sparty Wrocław jest gotowy zrobić wiele, by ściągnąć go do swojego klubu i mimo wielu odmów, wciąż to właśnie ten zawodnik jest na jego liście życzeń.
Nie ma się zresztą czemu dziwić, bo Kubera od kilku lat należy do czołowych polskich zawodników w PGE Ekstralidze, a wciąż się rozwija i może być jeszcze lepszy. Sam żużlowiec potwierdził zainteresowanie z Wrocławia.
- Bardzo mnie to cieszy, że działacze Sparty doceniają mnie w ten sposób. To bardzo miłe. Z prezesem Rusko mam dobre relacje, a zawsze gdy się widzimy, to zamieniamy kilka słów. Nie wiem jednak, co takiego we mnie widzi, to bardziej trzeba byłoby pytać jego - przyznaje Dominik Kubera.
Trzeba jednak od razu dodać, że w najbliższych latach raczej nie ma co liczyć na to, że zawodnik zmieni otoczenie. W Lublinie czuje się bardzo dobrze, ma bardzo dobry kontrakt, a klub wciąż ma najlepszy skład w lidze i walczy o kolejne mistrzostwa Polski. Wysokie ambicje zespołu są właśnie najważniejszym czynnikiem dla Kubery.
- Trudno powiedzieć, co musiałoby się stać, bym zmienił Motor Lublin. Przyznam, że do tej pory nie zastanawiałem się nad zmianą klubu. Gdy decydowałem się na transfer do Lublina, to najważniejszym czynnikiem było to, że klub ma potencjał, by walczyć o mistrzostwo Polski. Oczywiście wtedy jeszcze nie przypuszczałem, że zakończy się to trzema złotymi medalami, ale na pewno widziałem potencjał na walkę o najwyższe cele, a na tym bardzo mi zależy. To był wtedy kluczowy czynnik. Zmieniam się, dojrzewam, więc nie wiem, jakie priorytety będę miał za kilka lat - przyznaje 26-latek.
W niedzielę we Wrocławiu będzie miał kolejną okazję, by udowodnić, że faktycznie pasowałby do koncepcji Andrzeja Rusko. Polak spisuje się w tym roku bardzo dobrze, a po dwóch meczach jest najlepiej punktującym zawodnikiem PGE Ekstraligi (2,70 pkt/bieg). Duża w tym zasługa bardzo dobrych silników od Michała Maruszewskiego.