Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Janusza Kołodzieja. Dużo mówi się w przestrzeni medialnej o jego walce o poprawne wkopywanie dmuchanych band. W tej sprawie głos zabrał między innymi Marek Cieślak, o czym przeczytasz TUTAJ.
Oliwy do ognia dolał słaby występ i przegrana Fogo Unii Leszno w Krośnie. Zaczęły pojawiać się wątpliwości, czy lider spadkowicza z PGE Ekstraligi jest w 100 procentach skupiony na żużlu.
ZOBACZ WIDEO: Cieślak wskazał na Kołodzieja. Jego diagnoza może przerażać
- Ciężko powiedzieć, czy jestem na odpowiednich torach, czy z nich wypadłem. Jadę swoje. Staram się nie myśleć o tym, co się mówi. Wiadomo, że nie jest łatwo, ale przede wszystkim staram się patrzeć na tor - mówił przed kamerami Canal+ Kołodziej w trakcie meczu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz.
Cała sprawa rozpoczęła się od fatalnego upadku Taia Woffindena na torze w Krośnie. Po tym zdarzeniu niektórzy zawodnicy zaczęli bacznie przyglądać się dmuchanym bandom. Na czele tej grupy stanął Kołodziej, który najpierw odmówił jazdy w sparingu w Rybniku, a kilka tygodni później nie chciał wyjechać na tor podczas rundy eliminacyjnej IMP w Poznaniu. To wywołało duże kontrowersje i podzieliło środowisko.
- Myślałem, że to jest prosta i łatwa sprawa. Mamy początek sezonu, był groźny wypadek, wszyscy chcemy, żeby było bezpiecznie. Wystarczy tylko dobrze zamontować tę bandę. My robiliśmy to dwa dni. Naprawdę było źle, bo wszystko musieliśmy poprawić na nowo. Zrobiliśmy to i po problemie. Myślałem, że będzie to szybka akcja, ale niektórzy wolą dużo gadać, a nic nie robić. Odbiło się to trochę na mnie. Nie chciałem nic złego zrobić. Wydawało mi się, że wszyscy jesteśmy po jednej stronie. Okazuje się, że Ci, co są na motocyklach, są po jednej, a jacyś inni ludzie po drugiej i będą nam wciskać, że białe to czarne, a czarne białe. Nie chcę tego za bardzo komentować, ale ja tego tematu tak szybko nie odpuszczę - jasno zapowiedział zawodnik Fogo Unii Leszno.
Zdaniem 40-latka rozwiązanie problemu jest bardzo proste. Oczekiwałby, że na wszystkich stadionach prace nad wkopaniem band zostaną przeprowadzone rzetelnie i zgodnie z zaleceniami GKSŻ.
- Dla przykładu: gdybyśmy mieli raka i o tym wiedzieli, to robilibyśmy wszystko, żeby pomóc sobie i żyć dalej, a nie mówili później "już za późno". W tym przypadku naprawdę łatwo można coś zrobić. Ludzie tego nie chcą. Gadają, że dawniej były drewniane bandy i było dobrze. Czasy się jednak zmieniają. Nikt już nie jeździ żukiem. Każdy patrzy na nowe technologie. Wystarczy zrobić według przepisów GKSŻ i będzie dobrze. Ktoś w tym wszystkim musi być ofiarą. Zostałem nią ja - dodał w rozmowie z Robertem Sitnickim.
Leszczyńskiej Unii ostatecznie udało się przekonująco pokonać Abramczyk bydgoską Polonię 52:38. Kołodziej tym razem nie zawiódł - zdobył 12 punktów i bonus w 6 startach.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)