Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Niedzielne spotkanie Krono-Plast Włókniarza z Gezet Stalą Gorzów pokazało, że w Częstochowie można zrobić tor, który zagwarantuje dobre widowisko, będzie się można się na nim ścigać na całej szerokości, a jednocześnie będzie zwycięski dla gospodarzy
Kacper Woryna, zawodnik Krono-Plast Włókniarza Częstochowa
: W ostatnim czasie dostawałem wiele pytań o to, co będzie, dlaczego ten pierwszy mecz się dla nas tak potoczył. Nie od razu jednak Rzym zbudowano. Od początku trener z toromistrzem wkładają ogrom pracy w to, abyśmy byli dopasowani do tego toru i był on naszym handicapem. Wydaje mi się, że taki mecz był nam potrzebny i myślę, że sufit mamy jeszcze wysoko. Każdy z nas, no, może poza Piotrkiem (Pawlickim) może powiedzieć, że do perfekcji mu jeszcze trochę brakowało. Na pewno chciałoby się więcej, ale powoli się rozkręcamy.
ZOBACZ WIDEO: Cieślak wskazał na Kołodzieja. Jego diagnoza może przerażać
Przygotowanie toru to też ciekawy temat. W niedzielę termometry wskazywały jakieś 20 stopni Celsjusza. Za miesiąc może być o dziesięć więcej, inną wilgotność, zgoła odmienne pozostałe parametry. Przygotować podobny tor będzie bardzo trudno.
To są uroki sportu żużlowego. Trzeba być po prostu czujnym i reagować na to wszystko w odpowiedni sposób. To już jest na głowie trenera, ale na nas ciąży to, aby się odpowiednio przygotować. Na pewno nie będzie to zły tor, a Mariusz nie spocznie na laurach i będzie chciał, by było nam dobrze.
Ty jesteś zadowolony z tego występu ze Stalą? W dwóch pierwszych biegach wydawało się, że byłeś nieco wolny.
Prędkość była. Bardziej wydaje mi się, że chodziło o to, jak się te wyścigi poukładały, błąd na trasie i wykorzystany przez rywala. Zaczynamy się jednak lubić z tym torem. Śmiałem się z trenerem, że za długo tutaj jeżdżę i czasem staram się jechać na pamięć odkopując swoje dobre biegi, ale trzeba patrzeć na to, co jest tu i teraz. Na pewno nie ustrzegłem się błędów i szkoda na pewno tych wyścigów, ale prędkość jest i staram się ją wykorzystywać.
Kiedy kładziesz się spać, to śni ci się szesnasty wyścig finału Złotego Kasku?
(śmiech). Nie no, to już jest za mną, więc nie.
A co tam się działo po tym upadku? W telewizji wyglądało to tak, jakbyś nie chciał poddać się badaniom.
Wydaje mi się, że ekipa medyczna mogła być pierwszy raz na żużlu i trochę była w szoku. Chcieli mnie zapakować do karetki, a ja wolałem odetchnąć i iść do parku maszyn. Na szczęście udało mi się dotrzeć tam samemu i dokończyć zawody.
Trofeum odjechało, ale co najważniejsze dla ciebie - dalej jedziesz po Grand Prix.
Mamy jeszcze trochę czasu do tych eliminacji, ale na pewno chciałbym się dobrze zaprezentować i zobaczymy, co wyjdzie z tego.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)