Już po piątkowej domowej porażce przeciwko Bayersystem GKM-owi Grudziądz (39:51) w klubie ujawniły się różne wizje na kolejne tygodnie, a pozycja dyrektora sportowego Piotra Protasiewicza nie jest aż tak mocna, jak mogłoby się to wydawać. W klubie zarzucają mu nie tylko brak dopilnowania zawodników ze sprzętem, słabe przygotowanie zespołu do sezonu, ale także błędy transferowe (zamiana Kvecha na Curzytka) oraz wpadki w przygotowaniu nawierzchni. Pretensje o to ostatnie mieli mieć sami żużlowcy.
Wobec tego wszystkiego nie jest wykluczone, że w najbliższych tygodniach w Zielonej Górze Piotr Protasiewicz będzie musiał walczyć o zachowanie posady i udowodnienie, że słabszy początek, to tylko wypadek przy pracy. Wydaje się, że przynajmniej na razie ma poparcie najważniejszej osoby w klubie, czyli właściciela Stanisława Bieńkowskiego.
ZOBACZ WIDEO: Cieślak wskazał na Kołodzieja. Jego diagnoza może przerażać
- Przebywam obecnie poza Polską, ale przyznam, że po obejrzeniu piątkowego meczu mocno rozbolała mnie głowa. Przynajmniej na razie nie będziemy jednak robili nerwowych ruchów. Zarówno prezes Adam Goliński, jak i dyrektor sportowy Piotr Protasiewicz usłyszeli ode mnie, że mają się wziąć za robotę. Zrobię wszystko, by uspokoić atmosferę wokół klubu, więc obecnie nie planuję zwolnienia kogokolwiek. Fanów mogę z kolei zapewnić, że na pewno się nie poddamy, a sezon nie jest jeszcze stracony - mówi specjalnie dla nas, Stanisław Bieńkowski.
Miliarder nie planuje w najbliższym czasie zwoływać specjalnego spotkania w klubie, czy dodatkowo motywować zawodników.
- Zatrudniliśmy profesjonalistów i jestem przekonany, że na słabej postawie najbardziej tracą oni sami. My ze swojego zadania się wywiązaliśmy, bo wszystkie pieniądze zostały im wypłacone nawet przed czasem. Dostali duże środki, by byli przygotowani do sezonu, a teraz oczekujemy od nich efektów. Moim zdaniem nagłe zmiany mogłyby wprowadzić jeszcze więcej chaosu, a tego nie potrzebujemy. Oczekuję od całego klubu, by pracował mocno nad poprawą wyników. To dopiero początek sezonu, a wszystko jest jeszcze możliwe - dodaje jeden z najbogatszych ludzi w Polsce.
Nie wiadomo jednak, czy ta wypowiedź zamyka temat, bo w najbliższy weekend zielonogórzan czeka bardzo ważny mecz wyjazdowy w Gorzowie Wlkp. Ewentualna porażka w derbach może jeszcze bardziej zdenerwować fanów i sprawić, że w klubie atmosfera zrobi się jeszcze gorsza. Przynajmniej na razie nie słychać też nic o zainteresowaniu Falubazu usługami Nicolaia Klindta. Wychodzi więc na to, że w klubie będą musieli cierpliwie czekać na lepszą dyspozycję Leona Madsena i reszty drużyny.