Po bandzie: Daniel, jesteśmy dla Ciebie! [FELIETON]

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Daniel Kaczmarek
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Daniel Kaczmarek

- Z jednej strony niezwykle szanuję postawę ludzi, którzy nie chcą zajmować uwagi świata swoimi problemami. Natomiast z drugiej strony - nie! Nie tędy droga, Daniel - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

Kaczmarek, Woffinden, Cook, Krawczyk, Szlauderbach... To tylko kilka nazwisk z grupy żużlowców, która ucierpiała już w tym sezonie. Nie bez przyczyny zacząłem od Daniela Kaczmarka. I nie dlatego, że jego przypadek jest ostatni. Bo nie jest.

O tym, że Daniel Kaczmarek ma większy problem niż tylko potrzaskany obojczyk - co zawarto w pierwszym klubowym komunikacie - wiedziałem zaraz po wypadku. Bo z toru do karetki zabierano go już bez czucia w nogach. Z jakichś względów wybrano jednak drogę milczenia.

ZOBACZ WIDEO: "Nie było z nim lekko". Zmiany we Włókniarzu po odejściu Madsena

Z jednej strony niezwykle szanuję postawę ludzi, którzy nie chcą zajmować uwagi świata swoimi problemami. Taki był m.in. Andriej Kudriaszow. Na tyle skromny i pokorny, że wolał się mierzyć ze swoją chorobą w pojedynkę. Jakby nie czuł, że ktoś jest mu winien jakąś pomoc. Dlatego początkowo cierpiał w ciszy. A w zasadzie to powoli umierał… Natomiast z drugiej strony - nie! Nie tędy droga.

Nie zrozumcie mnie źle, ale po prostu bym nie chciał, by Daniel został potraktowany w inny sposób niż Tai Woffinden czy Patrick Hansen. W inny, czyli mniej empatyczny. Bo z tego, co dostrzegłem, nie wszystkie kluby, same z siebie, zamieściły choćby słowa wsparcia. A uważam, że w takich momentach żużlowcy nie noszą barw klubowych - wszyscy są z jednego klubu i z jednego środowiska.

Nie chciałbym, by się okazało, że Brytyjczykowi czy Duńczykowi poświęcamy mnóstwo uwagi (zbiórki zawodników dla zawodników, kręcenie seriali), a Polakowi nieco mniej. Tylko dlatego, że prezentował nieco niższy poziom sportowy. Bo to nie fair. Może i Kaczmarek jeździł ostatnio na trzecim szczeblu rozgrywkowym, jednak ma takie samo serce i taką samą głowę, co mistrzowie świata. A w tej głowie teraz mnóstwo obaw. W takich przypadkach nie liczą się tytuły, medale i puchary stojące za sportowcem. Liczy się człowiek. Choć i tych medali trochę się uzbierało - dwa złota Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski czy mistrzostwo Argentyny.

Dlatego wierzę, że Kaczmarek otrzyma od nas wsparcie, na jakie zasługuje. I nie martw się, Daniel, bo jest duża szansa, że Twoja rehabilitacja przyniesie naprawdę wymierne efekty. Jak w przypadku Patricka czy Taia, który tylko lekko kuśtykając chodzi już na kolejne treningi.

Od zawsze mamy w sobie coś, co każe się jednoczyć w trudnych chwilach. Widać to choćby po… trybunach Stadionu im. Alfreda Smoczyka w Lesznie, na którym jeździ zdegradowana Fogo Unia. Ostatni mecz Byków z Abramczyk Polonią Bydgoszcz obejrzało 14,5 tys. widzów, a więc - plus, minus – 1/4 populacji miasta. O takiej frekwencji jeszcze rok temu, na poziomie PGE Ekstraligi, klub mógł tylko marzyć. A skądinąd wiem, że zainteresowanie ze strony sponsorów też jest budujące.

Pewnie, że przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka. Również i to, że czasem lepiej jest wygrywać w drugiej lidze niż przegrywać w pierwszej. Bo ludzie lubią być częścią sukcesu. Przy czym Byki były akurat po porażce w Krośnie, a wysoka wygrana z Autona Unią Tarnów to jednak wątpliwy wabik, by odwiedzić stadion. Żużlowa tradycja w Lesznie przechodzi w końcu z dziada pradziada, tamtejsza publika jest wyrobiona i zna się na rzeczy. Wątpię zatem, by rajcowały ją pogromy nad ekipą Timo Lahtiego. Po prostu Mania żużla w mieście i okolicy trwa.

To Unia od lat nasyca żużlowy rynek, znacznie przyczyniając się do wiodącej roli speedwaya w Polsce i na świecie. Wystarczy zerknąć na minioną kolejkę. Przemysław Pawlicki okazał się najlepszym jeźdźcem Stelmet Falubazu, a Piotr Pawlicki - Krono-Plast Włókniarza. Tobiasz Musielak rządził w barwach Cellfast Wilków, a Norbert Kościuch - w plastronie Pronergy Polonii Piła. Wreszcie nie byłoby wygranej Orlen Oil Motoru we Wrocławiu, gdyby nie zdobycz Dominika Kubery. Do którego - nota bene - od lat uśmiecha się zalotnie Betard Sparta, jednak na tym wąskim żużlowym rynku problem często polega na tym, że masz pieniądze, jednak nie masz na kogo ich wydać. Stąd WTS wciąż jest zmuszony akceptować dodatki inflacyjne dla Janowskiego.

Wracając jednak do tematu. W piątek Damian Ratajczak starał się bronić - momentami bardzo skutecznie - honoru zielonogórzan, natomiast Bartosz Smektała i Tobiasz Jakub Musielak okazali się najskuteczniejszymi poznańskimi myśliwymi w Krośnie. Niebawem powinien do nich dołączyć Szymon Szlauderbach. No i Kacper Pludra oraz Maksym Borowiak to też Byki, tyle że teraz zamienione w Rekiny. O Australijczykach wychowywanych na farmie prezesa Rusieckiego – z Bradym Kurtzem na czele – nie wspomnę, bo byście mnie posądzili, że naciągam temat. Zresztą całkiem słusznie.

O kimś z pewnością zapomniałem, natomiast faktem jest, że gdybym chciał stworzyć podobną listę z nazwisk wywodzących się z Lublina czy Wrocławia, to można by je policzyć na palcach jednej ręki należącej do drwala po przejściach. Albo w ogóle by taka lista nie mogła powstać.

Ale! Nie zapomnijmy o Danielu Kaczmarku.

Wojciech Koerber

Komentarze (5)
avatar
listek011
2.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dlaczego nie placil ubezpieczenia / co 2 zawodnik nie wykupuje 
avatar
motogonki
1.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdzie jest zrzutka? Nie interesują mnie fundacje.... Tym bardziej ta z Warszawy PZMotu. 
avatar
Presy Miszcze!!
30.04.2025
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
@Don Ezop Fan: Jest u Rache razem z Tomkiem z Bamy, czekają na ciebie z flaszką i śledziami. 
avatar
Don Ezop Fan
30.04.2025
Zgłoś do moderacji
10
5
Odpowiedz
Czesc Wojtek. Co sie dzieje z Czekanskim? Znowu mam zaskok? Zaraz bedzie sie tlumaczyl, ze nie wie dlaczego ale neta mu odcieli albo, ze zepsul sie ten slynny laptop od Macka Polnego;) 
Zgłoś nielegalne treści