Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Z upływem czasu coraz częściej padają opinie, czy to z mediów czy komentarzy kibiców, że mistrzostwa świata odbiegają jakością i poziomem w porównaniu do ubiegłych lat. Podejmowane są dziwne decyzje, które nie podobają się szczególnie Polakom. Czy twoim zdaniem zbliżający się sezon będzie ciekawy, mimo że mamy zdecydowanego faworyta do złota?
Michał Korościel, komentator turniejów Grand Prix w Eurosporcie: Myślę, że ten sezon będzie ciekawy. Wydaje mi się, że oczekiwania ludzi są bardzo wysokie. Mamy teraz tyle możliwości oglądania żużla, że niektórzy oczekują, że Grand Prix to będzie taki cyrk na kółkach. Zgadzam się, że to co jest teraz, trochę odbiega od tego, co zapowiadało Discovery i widać to rozczarowanie. Moim zdaniem ten cykl jest fajny, podoba mi się. Byłby na pewno ciekawszy, gdyby jeździł w nim Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow.
ZOBACZ WIDEO: Cieślak wskazał na Kołodzieja. Jego diagnoza może przerażać
W porównaniu z tamtym rokiem straciliśmy Principality Stadium w Cardiff. Z jednej strony to duży zawód, bo to obiekt, który zastąpił legendarne Wembley i gromadził największą publikę po PGE Narodowym w Warszawie. Wiemy, że tor był momentami kontrowersyjny. Jak pod względem atrakcyjności wygląda według ciebie kalendarz na ten rok?
Wszyscy apelowali o Manchester od wielu lat i doczekali się. Moim zdaniem jest tak, że jak będzie dobre widowisko, to z punktu widzenia telewidza nie będzie to miało większego znaczenia, czy ścigamy się w Malilli, Cardiff czy gdzieś indziej. Wiele osób wciąż pragnie Australii, ale jazda tam była na różnym poziomie. Zawody w Australii przypominały mi trochę sytuację Sapporo w skokach narciarskich. Pojawiamy się tam raz do roku, jest mało ludzi na widowni, a czołówce nie chce się tam jechać. W dodatku ludzie nie bardzo chcą wstawać w środku nocy, by obejrzeć skakanie.
Co do Landshut, to chyba wszyscy byli sceptyczni, a tymczasem to była wybitna runda. Nigdy nie widziałem tam lepszego ścigania. Mamy Gorzów, który może jest średni do ścigania, ale tam też potrafią być super rundy. Wrocław mówi sam za siebie. Z kolei Warszawa jest wizytówką. Praga? Klasyczna, raczej nudna, ale dwa lata temu było tam ok. Pojawi się tor w Manchesterze, a to jedna z nielicznych dobrych decyzji żużlowych władz. Świeżość w cyklu przydałaby się, ale nie dramatyzowałbym.
Bartosz Zmarzlik stoi przed szansą wyrównania rekordu Tony'ego Rickardssona i Ivana Maugera, królów tego sportu. Na ten moment Polak wjechał na poziom Ove Fundina. Jakie emocje towarzyszą tobie, gdy słyszysz, że polski mistrz wkracza na drogę bycia najlepszym w historii.
Było trochę czasu, żeby oswoić się z tą myślą. Po czwartym tytule dużo osób pomyślało, że za kilka lat Zmarzlik złapie te legendy. Nie zgodzę się, że jest mu łatwiej niż Rickardssonowi. Po prostu przewyższa rywali o klasę. Żużel trzeba trawić i wydalać. Dopracował regułę Rickardssona na swój sposób. Zmarzlik jest opętany tym sportem i zbiera tego owoce. Wychował sobie konkurencję. Myślę, że reszcie łydki drżą jak z nim rywalizują. Od lat jest głównym faworytem i w tym roku wyrówna osiągnięcie tych wielkich, choć wcale łatwo nie będzie.
Co ma takiego Zmarzlik, czego nie ma reszta? Z daleka wydaje się, że wszyscy go naśladują, ale nie potrafią mu zrobić krzywdy na dłuższą metę. To trochę wygląda jakby inni rywalizowali na krótszym dystansie a on daleko za metą biegnie jeszcze dalej i nie zatrzymuje się.
Wydaje mi się, że to są cechy wolicjonalne. Każdy chce być mistrzem świata, ale żaden nie chce tak bardzo jak on. W biegach o nic mógłby parę razy odpuścić, ale dalej prze, naciska. Nienawiść do przegrywania jest na wyższym poziomie niż u pozostałych. Tam panuje myślenie o każdym detalu, kręci go jedno, sport żużlowy. Interesuje się każdym aspektem. Tam jest wszystko temu podporządkowane. Reszta powinna się bardziej starać, a jest na odwrót. On chce mieć pewność, że nikt go w żadnym elemencie nie wyprzedza.
Rzadko się o tym mówi, ale ostatnia poważna kontuzja Zmarzlika była trzynaście lat temu. On nie jeździ jak Greg Hancock, wiele się dzieje z jego udziałem, ale jest ciągle zdrowy, a upadki kończą się tylko zadrapaniami, ale to pokazuje jego umiejętności panowania nad motocyklem. Nie znalazłbyś drugiego takiego zawodnika przez tyle lat.
Kto twoim zdaniem może włączyć się do walki o medale? Powiedzmy dwóch na medale, a jeden koło podium?
Trzech najgroźniejszych? Jason Doyle, Mikkel Michelsen. Temu drugiemu dobrze zrobiło przejście do Torunia, wrócił do niego kluczowy mechanik. Jest naładowany i szybki. Mógłby zdobyć medal, gdyby nie kraksa w Rydze. U obu jak na razie wszystko gra. Zastanawiam się nad Brytyjczykami. Dorzucę do tego jeszcze Fredrika Lindgrena.
W tamtym roku przestrzeliłeś z Leonem Madsenem, ale przewidywałeś medal u Roberta Lamberta i wywalczył go. Srebro to jest jego maksimum? Czy wyciągnie jeszcze więcej na tyle, by postawić się Zmarzlikowi w tym roku?
W tym roku to nie. Lambert skończy karierę ze złotym medalem mistrzostw świata. Kiedy? Nie wiem. Widać koncentrację i skupienie na żużlu. Przyjdzie moment, że będzie miał złoty sezon. Życie prywatne i zawodowe ma bardzo dobrze poukładane. Wie czego chce, on dojdzie do swego celu.
Daniel Bewley pomimo zajęcia czwartego miejsca, to chyba delikatne rozczarowanie? Wielu przewidywało, że srebro czy brąz szybko zdobędzie.
To przypadek żużlowca, który kocha żużel. Uwielbia się nim bawić. Medale nie są czymś za czym goni. Czeka na kolejny wyścig aby się dobrze pościgać. Geniusz, który na chwilę wpada, a potem go nie ma. Gdy Zmarzlik przegrywa, to jest złość i myślenie, co poprawić. Bewleyowi brakuje instynktu killera.
Zastanawiam się kto twoim zdaniem będzie niespodzianką sezonu i dlaczego właśnie on?
Nie wiem, czy można powiedzieć o Bradym Kurtzu jako niespodziance. Wszyscy powiedzieli, że to jest gość na czołową szóstkę. Przywitania z Grand Prix różnie się kończyły. Widzieliśmy jak było z Woźniakiem czy Przedpełskim. Artiom Łaguta też źle zaczynał w cyklu. Australijczyk nie jest już taki młody, choć wraca do Ekstraligi ze świeżością, jest głodny sukcesów. Może mocno namieszać. Cieszę się, że do cyklu wraca Anders Thomsen. Na torze i poza nim taki kolorowy ptak, może namieszać.
Co prawda mamy w Grand Prix tylko dwóch Polaków, ale jakościowo wychodzi to dobrze i w sumie nie ma co narzekać. Dominik Kubera ma za sobą dobry debiut, ale czy to jest zawodnik, który zaatakuje pozycje medalowe w tym roku?
Dobre pytanie. Gdzie nie pojedzie to prezentuje się bardzo dobrze. Start świetny, może trochę trasy brakuje, ale to wcale nie jest decydujące. Czy może zaatakować podium? Jak najbardziej. Stawał na podium różnych turniejów. Szóstka spokojnie, ale o medale będzie bardzo trudno. Kluczowe dla niego będą rundy w Manchesterze. Jak będzie tam latał, to kto wie.
Jak się zapatrujesz na Jasona Doyle? Można powiedzieć, świetny, dopóki się nie rozwali. Kontaktowa jazda i ciągłe kontuzje, co sprawia, że musi w pewnym sensie zaczynać wszystko od nowa.
Był ostatnio w czubie. Kwestia zgadywania czy będzie miał kontuzje. Doyle prawie zawsze jedzie tak samo twardo i za to go lubimy. Doyle zmienił tunera, co nie będzie bez znaczenia. Jeżeli będzie sprawny, to jest w stanie długo stawiać się Bartoszowi Zmarzlikowi.
Jeżeli chciałbyś wytypować podium Grand Prix 2025 na koniec roku, to jak będzie wyglądać?
Nie będę się długo zastanawiał. Bartosz Zmarzlik, Jason Doyle, Mikkel Michelsen.
Rozmawiał Konrad Mazur, dziennikarz WP SportoweFakty
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)
Ukraina, Bliskiego Wschód i to nie tylko GAZA!
Ruskie w hokeju więcej znaczą niż tych dwóch w speedwayu a są wykluczeni?
Niszowy żużel i adwokaci diabłów się Czytaj całość