Wydali miliony złotych na gwiazdy. Mieli tworzyć potęgę, a są na dnie

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Stanisław Bieńkowski / Piotr Protasiewicz
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Stanisław Bieńkowski / Piotr Protasiewicz

Stelmet Falubaz w ciągu trzech lat miał włączyć się do rywalizacji o drużynowe mistrzostwo Polski na żużlu. Już teraz celem zielonogórzan była walka o medale. Na to wydano miliony złotych. Zamiast tego klub przegrał do tej pory wszystkie mecze.

Miliarder Stanisława Bieńkowskiego za około 700 tysięcy złotych kupił od miasta "brakujący" komplet 14 procent akcji i został większościowym udziałowcem żużlowej spółki. Szacuje się, że ten w ostatnich latach wydał na Falubaz Zielona Góra kilkadziesiąt milionów złotych, a teraz będzie dokładał po kilka milionów złotych co sezon.

Tak poważne zainwestowanie w sport przez 30. najbogatszego Polaka wg. magazynu Forbes jest sytuacją wyjątkową. Z czołowej setki robią to jeszcze wyłącznie Zbigniew Jakubas - sponsoruje piłkarski Motor Lublin, oraz Adam Góral - sponsoruje siatkarską Resovię. W przeszłości kluby żużlowe wspierali, chociażby Józef Wojciechowski czy Roman Karkosik, ale brak sukcesu szybko spowodował, że wycofali się oni z tego pomysłu.

Teraz można się zastanawiać, jak postąpi Bieńkowski? Jego majątek szacowany jest na 2,317 miliarda złotych. Teoretycznie mógłby wykupić każdego najlepszego żużlowca świata i bezproblemowo sięgać po mistrzostwo Polski seriami. Sam zapewnia, że przeznacza swoje pieniądze na Falubaz, by wspierać mieszkańców miasta i robić coś dla regionu. Chciałby być przykładem na innych przedsiębiorców. Pytanie jednak, czy kolejne porażki nie zrażą go do "czarnego sportu"?

Wydali miliony, a efektów brak

Przez przeznaczenie wielkich kwot klub miałby się zbliżyć do największych - Orlen Oil Motoru Lublin, Betard Sparty Wrocław oraz PRES Grupy Deweloperskiej Toruń. Już teraz ściągnięto jednego z najlepszych żużlowców świata - Leona Madsena, oferując mu około 1,5 miliona złotych za sam podpis kontraktu. Łącznie na umowy żużlowców wydano około 5 milionów złotych.

ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące słowa Wiktora Lamparta. Tak zachował się Mariusz Staszewski

Duńczyk dodatkowo ma otrzymywać około 12 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt (więcej w lidze dostaje tylko mistrz świata Bartosz Zmarzlik). Łatwo więc policzyć, że już za cztery mecze zarobił blisko 500 tysięcy złotych. Efekt? Praktycznie żaden. Stelmet Falubaz przegrał wszystkie spotkania i znajduje się na dnie PGE Ekstraligi. O mistrzostwo w kolejnych latach być może uda się powalczyć, ale cel na ten sezon jest już bardzo trudny do zrealizowania.

- Na kontrakty wydano jedną z najwyższych kwot w Polsce. Utrzymanie się w PGE Ekstralidze za taką cenę jest absurdem. Pieniądze przeznaczone na zawodników miały być gwarancją walki o medale, a przynajmniej o pierwszą czwórkę - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jan Krzystyniak, były szkoleniowiec zielonogórskiego zespołu.

Sezon biegnie nieubłaganie

Zawodnicy, trenerze i sternicy klubów najczęściej powtarzają, że sezon jest długi, ale z każdą konfrontacją zostaje do jego końca coraz mniej czasu. Runda zasadnicza w najlepszej żużlowej lidze świata liczy 14 kolejek, a więc przed nami jeszcze 10. Falubaz musi się znaleźć w najlepszej czwórce, jeśli chce powalczyć o medale. O to będzie naprawdę trudno.

W sezonie 2021 potrzeba było do tego dziewięciu wygranych. W ostatnich latach było prościej i na czwartą lokatę pozwalało siedem lub sześć zwycięstw. Zakładając ten wariant, zielonogórzanie mogą się potknąć jeszcze trzy albo cztery razy. Trzeba jednak zaznaczyć, że czeka ich wyjazdowe starcie z Orlen Oil Motorem, a na lubelskim terenie gospodarze są praktycznie nie do ogrania. Do tego dochodzi domowa potyczka z Betard Spartą i dwa mecze z PRES Grupą Deweloperską Toruń, a więc głównymi kandydatami do medali. Jak widać, margines błędu jest naprawdę mały.

- Brak punktów nie jest takim problemem, jak styl. W tych trzech pierwszych spotkaniach nie wiem, czy Falubaz byłby w stanie wygrać z jakimkolwiek zespołem z niższych lig - przyznaje nasz rozmówca. Jednocześnie nie przekreśla szans Falubazu, ale jest świadomy, że awansować do play-offów będzie już niezwykle trudno.

Zbyt duże zaufanie?

Wcześniej wspomniany Madsen miał być liderem drużyny, a to jego punktów zabrakło Falubazowi w pierwszych trzech spotkaniach. Obudził się dopiero w ostatnim pojedynku przeciwko Gezet Stali Gorzów. W niej zawiedli z kolei Jarosław Hampel oraz Rasmus Jensen. Obaj zresztą, a już szczególnie ten drugi, w sezonie 2025 spisują się po prostu słabo.

Na zdjęciu: Rasmus Jensen po lewej
Na zdjęciu: Rasmus Jensen po lewej

Polak przed rokiem był 11. najskuteczniejszym jeźdźcem rozgrywek, a obecnie zajmuje 28. pozycję. Duńczyk w poprzednim sezonie znalazł się na 24. miejscu na liście klasyfikacyjnej PGE Ekstraligi. Teraz jest 47. na 55 zawodników. Spadek wyraźny. Obu zaufano i liczono, że ci będą się spisywać przynajmniej tak, jak w 2024 roku, lecz tak nie jest. Oczywiście mogą się jeszcze przebudzić, ale wtedy może już być za późno. Każda porażka oddali Falubaz od walki o medale i zmusi do rywalizacji o utrzymanie w lidze w fazie play-down.

- Jarek z Rasmusem w tamtym sezonie jeździli dobrze. Nie dziwię się, że przedłużonymi z nimi kontrakty. Na czymś trzeba było się opierać, a nikt nie jest jasnowidzem. Sam zgadzałem się z takim ruchem. Też myślałem, że zaczną sezon 2025 przynajmniej na takim poziomie, jak kończyli 2024 rok. Jednakże na razie nie da się nawet patrzeć na sylwetkę Duńczyka na motocyklu. To jest przerażające - grzmi Jan Krzystyniak.

Falubaz znów musi sięgnąć głębiej do kieszeni

Wydanie ogromnych sum i budżet ponad 20 milionów złotych może dać efekt dokładnie taki sam, jak w sezonie 2024. Wówczas Falubaz zajął szóste miejsce. I choć rozgrywki zakończą się we wrześniu, już teraz można zakładać, że w klubie trwają rozmowy na temat przyszłości i potencjalnych transferów. Nie jest tajemnicą, że w żużlu składa się oferty zawodnikom kilka miesięcy przed finiszem ligi. Wydaje się, że zielonogórzanie będą potrzebowali jednego lub dwóch transferów, żeby chociaż podłączyć się do walki o medale.

- Moim zdaniem już jakieś poczynania są, jeśli chodzi o skład na przyszły sezon. Takimi zawodnikami Falubaz mistrzostwa Polski nie zdobędzie. Minimum jednego żużlowca gwarantującego dobrą zdobycz punktową będzie trzeba pozyskać, jeżeli myśli się o najlepszej czwórce. Takich jeźdźców jest jednakże zaledwie kilku i trudno będzie kogoś wyrwać - podsumowuje Jan Krzystyniak.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (51)
avatar
Stresor74
8.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No cóż pieniądze nie jadą, za taką kasę walczyć o utrzymanie? Dziwne, ale kto bogatemu zabroni... 
avatar
Eremita z Bieniszewa
7.05.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tam gdzie Madsen tam nie ma atmosfery i nie ma wyników. Nawet Rusko go nie chciał bo wie jaki to konfliktowy osobnik. 
avatar
marcin matyka
6.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zlepek cudaków 2 ligowy średniaczek a nie „4” ! 
avatar
sportŻ
6.05.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Drużyna w kryzysie , ale jeszcze wiele meczy przed nimi. Madsen słabo i takie odnieść można wrażenie że nie prezentuje się na motocyklu , tak jak przez ostanie lata w Częstochowie. Brak formy i Czytaj całość
avatar
Rache
6.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Falubaz jeszcze nie jest na dnie. By tam byc trzeba przegrac runde zasadnicza,pozniej PO dla ubogich i dopiero sie spada.A zostaja jeszcze baraze.Nie tak szybko. 
Zgłoś nielegalne treści