Żużel. Wysoka przegrana Stali we Wrocławiu. Sparta wypunktowała pasywnie prezentującego się rywala

PAP / Maciej Kulczyński  / Na zdjęciu: Kowalski przed Vaculikiem i Łagutą
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Kowalski przed Vaculikiem i Łagutą

Bez większej wiary zaprezentowała się Gezet Stal w piątek we Wrocławiu. Można było zakładać, że przeprawa z Betard Spartą będzie trudna, przy czym porażkę 34:56 trzeba uznać za dotkliwą. Na Stadionie Olimpijskim gorzowianie zostali wypunktowani.

Nie ma co ukrywać tego, że gorzowska drużyna była tutaj skazywana na porażkę, żeby nie powiedzieć od razu, że na pożarcie. Wyniki notowane na wyjazdach w 2025 roku już mówiły wiele o tym, jak trudno będzie jej na Stadionie Olimpijskim, ale i również rezultaty z tego obiektu z poprzednich kilku lat. I koniec końców w piątkowy wieczór stało się to, czego wielu mogło się spodziewać. Stal poniosła siódmą porażkę z rzędu na Dolnym Śląsku.

Od razu pierwsza seria uspokoiła nastroje po stronie Sparty, która wyszła na duży plus (16:8). Wprawdzie na "dzień dobry" napsuł jej krwi Martin Vaculik, mijając Artioma Łagutę i do samej mety atakując Bartłomieja Kowalskiego, to później daleko było gościom do tego, aby wygrywać biegi, choćby indywidualnie. Nawet skuteczny w tym roku Oskar Paluch nie dał rady Marcelowi Kowolikowi w konfrontacji między juniorami.

ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące słowa Lamparta. Tak zachował się Staszewski

W drugiej serii dalej było to samo. Jeśli już ktoś wygrywał wyścigi to wrocławianie. Para Vaculik - Anders Thomsen tylko zremisowała, musząc oglądać plecy Brady'ego Kurtza, z kolei dwie "dwójki" zgarnął Andrzej Lebiediew, którego uruchomiono z rezerwy taktycznej krótko po przerwie i to pomimo tego, że przed nią przywiózł... zero. Niemniej Łotysz uratował zespół od podwójnych porażek, broniąc się w polu przed Danielem Bewleyem i Maciejem Janowskim.

Kiedy mijaliśmy półmetek spotkania otwierającego 5. kolejkę PGE Ekstraligi, miejscowi prowadzili 32:16, przy czym wyniku 5:1 w biegu ósmym akurat trudno było się spodziewać. Uciekł tymczasem niedługo po starcie wszystkim Nikodem Mikołajczyk, dołączył do niego Kurtz i duet Oskar Fajfer - Paluch został z tyłu. Jedyny krajowy senior Stali dalej więc kontynuował fatalną jazdę poza Gorzowem w tym roku. Był to jego jedenasty bieg z rzędu w delegacji, w którym nie pokonał zawodnika drużyny przeciwnej!

Ponownie z takimi lukami w składzie trudno było wierzyć w pozytywne zakończenie zmagań i należało się na miejscu "żółto-niebieskich" zacząć poważnie martwić, żeby nie zaliczyć we Wrocławiu prawdziwego blamażu. - Trzeba mieć naprawdę dobry wózek pod siedzeniem tutaj, dobrą furę i obierać dobre ścieżki - mówił jeszcze przed rozpoczęciem spotkania trener Piotr Świst w Eleven Sports 1, natomiast było doskonale widać, że tego wszystkiego jego podopiecznym brakowało przez znaczą część zawodów.

Przyszedł wyścig numer dziewięć i mieliśmy piękny żużel, ale wyłącznie ze strony Łaguty i Janowskiego. Pomimo słabszego startu niczym tyczki wyprzedzili na dystansie... Vaculika i Thomsena! Za to, jeśli komuś ze strony gorzowskiej nie można było zarzucić pasywnej i niemrawej postawy to Lebiediewowi. Jako pierwszy zdołał zdobyć trzy punkty i choć na chwilę zatrzymał szturm gospodarzy. W dziesiątym biegu dnia wybronił się bowiem przed tańczącym za nim na siodełku Bewleyem i zapewnił remis.

Z kolei w trzynastej gonitwie trzeci żużlowiec Grand Prix Niemiec w Landshut stoczył przepiękny i zarazem twardy pojedynek o punkt z Janowskim, któremu tuż przed metą raczej w zdecydowany sposób zamknął drogę. Po wszystkim obydwaj stoczyli ze sobą gorącą dyskusję i nie jest wykluczone, że pod kaskami mogły paść żołnierskie słowa.

Niekiedy podopieczni Piotra Śwista jeszcze całkiem nieźle startowali spod taśmy, to po trasie byli zwykle bezradni. Choćby w jedenastym biegu Vaculika bardzo szybko "połknął" w polu Łaguta, ale jeszcze większym zmartwieniem była postawa Thomsena, który jadąc z rezerwy taktycznej, dotarł do mety ostatni. Znany z szerokiego hollywoodzkiego uśmiechu Duńczyk miał więc w parku maszyn nietęgą minę. Po krótkim odpoczynku zdołał się jednak podbudować trochę bardzo dobrym występem w dwunastym wyścigu, a dzięki temu, że Paluch pokonał Kowolika, Gorzów mógł odnotować pierwsze zespołowe zwycięstwo.

Jak się wkrótce okazało - była to jedna z dwóch wiktorii Stali na wrocławskim terenie, która jako całość dostała nad Odrą bolesną lekcję speedwaya. O ile jeszcze w pierwszym z biegów nominowanych było 4:2 dla gości, kiedy wykorzystali oni pechowy upadek Janowskiego, to w drugim wrocławianie rozbudzili na koniec komplet publiczności. Thomsen zmierzał do mety po zwycięstwo, lecz godzić się na to nie zamierzali Kurtz i Łaguta.

Australijczyk wraz z Rosjaninem z polskim obywatelstwem obrali idealny tor jazdy i najpierw jeden, a potem drugi poskromił Duńczyka, stawiając na wysokiej wygranej bardzo wyraźny stempel. Pokazali więc dobitnie, że "ich to jest kawałek podłogi", parafrazując treść znanego numeru Mr. Zooba z drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych, jaki wybrzmiewał z głośników.

Wyniki:

Betard Sparta Wrocław - 56
9. Artiom Łaguta - 11+2 (1,3,2*,3,2*)
10. Maciej Janowski - 7 (3,1,3,0,w)
11. Bartłomiej Kowalski - 11+1 (3,3,1*,2,2)
12. Daniel Bewley - 7 (3,1,2,1)
13. Brady Kurtz - 12+1 (1,3,2*,3,3)
14. Nikodem Mikołajczyk - 5+1 (0,2*,3)
15. Marcel Kowolik - 3 (3,0,0)

Gezet Stal Gorzów - 34
1. Martin Vaculik - 10+1 (2,1*,0,2,2,3)
2. Anders Thomsen - 9 (2,2,1,0,3,1)
3. Oskar Fajfer - 1 (0,0,1,-)
4. Oskar Chatłas - 0 (0,-,-,-,-)
5. Andrzej Lebiediew - 8+1 (0,2,2,3,1*,0)
6. Hubert Jabłoński - 2+1 (1*,1,0)
7. Oskar Paluch - 4 (2,0,0,1,1)
8. Adam Bednar - ns

Bieg po biegu:
1. (63,18) Kowalski, Vaculik, Łaguta, Fajfer - 4:2 - (4:2)
2. (62,63) Kowolik, Paluch, Jabłoński, Mikołajczyk - 3:3 - (7:5)
3. (62,89) Bewley, Thomsen, Kurtz, Lebiediew - 4:2 - (11:7)
4. (62,59) Janowski, Mikołajczyk, Jabłoński, Chatłas - 5:1 - (16:8)
5. (62,43) Kowalski, Lebiediew, Bewley, Fajfer - 4:2 - (20:10)
6. (61,51) Kurtz, Thomsen, Vaculik, Kowolik - 3:3 - (23:13)
7. (61,88) Łaguta, Lebiediew, Janowski, Paluch - 4:2 - (27:15)
8. (62,95) Mikołajczyk, Kurtz, Fajfer, Paluch - 5:1 - (32:16)
9. (62,48) Janowski, Łaguta, Thomsen, Vaculik - 5:1 - (37:17)
10. (62,84) Lebiediew, Bewley, Kowalski, Jabłoński - 3:3 - (40:20)
11. (63,00) Łaguta, Vaculik, Bewley, Thomsen - 4:2 - (44:22)
12. (63,48) Thomsen, Kowalski, Paluch, Kowolik - 2:4 - (46:26)
13. (62,60) Kurtz, Vaculik, Lebiediew, Janowski - 3:3 - (49:29)
14. (64,76) Vaculik, Kowalski, Paluch, Janowski (w/u) - 2:4 - (51:33)
15. (63,98) Kurtz, Łaguta, Thomsen, Lebiediew - 5:1 - (56:34)

Sędzia: Bartosz Ignaszewski
Komisarz toru: Maciej Głód
Frekwencja: 13 675 widzów (komplet)
Zestaw startowy (do 13. biegu): II
NCD: 61,51 sek. - uzyskał Brady Kurtz (Sparta) w biegu 6.

Komentarze (84)
avatar
RECON_1
10.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czekac az zlotousty walnie jakas tworcza opinie o Fajferze,i ze przeciez to rola zarzadu itp....:) 
avatar
Santiago6
10.05.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Oby jak najwięcej takich sromotnych porażek aż do spadku do drugiej ligi gdzie jest miejsce tych złodziei 
avatar
Venator
10.05.2025
Zgłoś do moderacji
7
1
Odpowiedz
Co z tego,że Wrocław bije słabe drużyny jak przegrywa z bezpośrednimi kandydatami do złota? Chyba,że celują w brąz.
Zawsze można powiedzieć, że to początek sezonu i liczą się play off.Idac tym
Czytaj całość
avatar
KacperU.L
10.05.2025
Zgłoś do moderacji
15
9
Odpowiedz
Niech ktoś rzeczowo i konstruktywnie ale bez personalnych wycieczek ala Nocnik i bez wykrzykników pif paf lub dziesięciu uśmieszkow ala błazen ŁoBełt napisze jakim cudem Dewelopetka Toruń zremi Czytaj całość
avatar
gowiththeflow
10.05.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Śledź to powinien w każdym meczu wystawiać Janowskiego na 3 biegi a potem odsyłać go do domu 
Zgłoś nielegalne treści