Mimo że sport żużlowy bardzo go skrzywdził, to Tai Woffinden nie obraził się i regularnie odwiedza Stadion Olimpijski we Wrocławiu. To miejsce, w którym ścigał się przez wiele lat w roli gospodarza, stał się legendą klubu, teraz toczy swój najważniejszy wyścig, a zatem walczy o powrót do zdrowia.
- Nawet nie wiem ile dni dokładnie minęło od wypadku. Są dni, kiedy jest bardzo źle, są też takie, kiedy jestem szczęśliwy i silny. Muszę przejść ten proces rehabilitacji, która przebiega pozytywnie. Każdy dzień jest jednak inny, a ja jestem pozytywnie nastawiony, co do tego, co przyniesie przyszłość - mówił Woffinden w rozmowie z Tomaszem Lorkiem na antenie Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące słowa Wiktora Lamparta. Tak zachował się Mariusz Staszewski
- Jeszcze nie myślałem o tym. W tym momencie skupiam się na powrocie do zdrowia. Mam ogromne wsparcie od fanów, co jest bardzo miłe. To szalony czas, a energia, która płynie od fanów naprawdę bardzo mnie napędza. Wiem, że jestem twardzielem, ale nawet tacy ludzie, jak ja, potrzebują czasu. Brakuje mi jednak ścigania - dodał trzykrotny indywidualny mistrz świata na żużlu (2013, 2015, 2018).
Tai Woffinden nie wie, ile jeszcze jego ciało i organizm będą potrzebowały czasu, aby wrócić do pełni zdrowia. Ma świadomość jednak, że lista kontuzji, których nabawił się przez wiele lat w czarnym sporcie jest długa i to też nie pomaga. - To trochę tak, jakbym miał wypadek samochodowy - mówił zawodnik Texom Stali Rzeszów.
Głos w sprawie żużlowca zabrał także trener Betard Sparty Wrocław - Dariusz Śledź. - Tai zawsze będzie nasz, niezależnie, gdzie będzie jeździł. Kibice na Olimpijskim go kochają i jest takim naszym dobrym duchem - mówił otwarcie szkoleniowiec.