28 czerwca na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego w Gdańsku rozegrany zostanie finał Drużynowych Mistrzostw Europy, w którym reprezentacja Polski stanie przed szansą wywalczenia czwartego z rzędu złotego medalu. Dotychczas podopiecznym Rafała Dobruckiego udawało się tego dokonywać w: Poznaniu (2022), Stralsundzie (2023) oraz w Grudziądzu (2024). Teraz też będą faworytem.
Polacy jako gospodarze imprezy mieli zapewniony udział w finale bez konieczności udziału w finałach będących półfinałami. W nich na starcie stanęło z kolei osiem ekip, a stawką były trzy przepustki - po dwie dla zwycięzców turniejów w Pardubicach i Elgane oraz dla najlepszego zespołu z drugiego miejsca.
ZOBACZ WIDEO: "Nas nawet nie słuchają". Lebiediew krytycznie o sędziach
Sobotnie wydarzenia padły łupem Duńczyków i Szwedów, którzy nie dali żadnych szans swoim konkurentom. Znacznie ciekawsza była walka o ostatnie miejsce premiowane awansem, bowiem w pierwszych zawodach reprezentacja Ukrainy wywalczyła 38 oczek. Norwegowie do końca toczyli bój o to, by osiągnąć lepszy rezultat.
Ostatecznie ta sztuka im się nie powiodła, bowiem podopieczni Kennetha Smitha na własnym owalu wywalczyli 37 punktów. Tym samym o medale w tegorocznym czempionacie Starego Kontynentu powalczą: Polacy, Duńczycy, Szwedzi i Ukraińcy.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)
Czy w tekście jest coś o nim lub o innym wymienionym z nazwiska?