Jesienią ubiegłego roku działacze Stelmet Falubazu Zielona Góra mocno kombinowali na rynku transferowym. Pierwotna koncepcja składu zakładała sięgnięcie po Taia Woffindena, ale możliwość nabycia Leona Madsena i poważna kontuzja trzykrotnego mistrza świata wywróciły stolik do góry nogami. Wraz z transferem Duńczyka i rezygnacją z Brytyjczyka powrócono do rozmów z Przemysławem Pawlickim, który szybko zgodził się na pozostanie w zielonogórskiej drużynie.
Pawlicki miał już wtedy wypracowane dżentelmeńskie porozumienie z klubem z Rzeszowa, ale nie chciał rywalizować na poziomie Metalkas 2. Ekstraligi. Chociaż w przeszłości można było wiele zarzucić wychowankowi leszczyńskiej Unii, to obecnym sezonem udowadnia, że dysponując odpowiednim sprzętem, wciąż może punktować na wysokim poziomie w PGE Ekstralidze.
ZOBACZ WIDEO: Michał Korościel o swoim fenomenie. "Zawsze wołali moją mamę do szkoły"
Po pięciu spotkaniach starszy z braci Pawlickich ma średnią biegową na poziomie 2,071. To najlepszy wynik w Stelmet Falubazie Zielona Góra. Konia z rzędem temu, kto jeszcze parę miesięcy temu przewidziałby taki renesans formy u 33-latka.
Gdyby nie Pawlicki, to zielonogórzanie nadal zamykaliby tabelę PGE Ekstraligi z zerowym dorobkiem punktowym. Jego 14 "oczek" okazało się kluczowych na drodze do pokonania PRES Grupa Deweloperska Toruń. Doświadczony zawodnik w kluczowym momencie zawodów utrzymał nerwy na wodzy, wygrywając ostatnią gonitwę, dzięki czemu gospodarze zwyciężyli rywala 46:44.
Dla Stelmet Falubazu Zielona Góra było to dopiero pierwsze zwycięstwo w sezonie 2025, ale być może przełomowe. Głównym problemem ekipy prowadzonej przez Piotra Protasiewicza nadal jest słaba forma Leona Madsena, ale wydaje się, że i u Duńczyka musi w końcu przyjść przełamanie.
Na papierze zielonogórzanie nie są drużyną, która powinna walczyć o utrzymanie w żużlowej elicie. Jednak na razie ciężko idzie im potwierdzanie przedsezonowych zapowiedzi na torze. Z tak punktującym Pawlickim, jeśli tylko Madsen wróci na odpowiedni poziom, będzie jednak łatwiej o zwycięstwa.
Swoją drogą, miniony weekend stał pod znakiem obu braci Pawlickich, bo na wyróżnienie zasłużył również młodszy z rodzinnego klanu - Piotr. Jemu paradoksalnie odejście z Zielonej Góry wyszło na dobre, bo w barwach Krono-Plast Włókniarza Częstochowa prezentuje się najlepiej od lat. Podobnie jak starszy z braci, jest liderem swojej drużyny.
Obecnie Piotr Pawlicki ma średnią biegową 2,286, która jest najwyższa w szeregach "Lwów". W niedzielę wychowanek leszczyńskich "Byków" zdobył 14 punktów i bonus przeciwko Innpro ROW-owi Rybnik. Równocześnie młodszy z braci Pawlickich może liczyć na nieco większe wsparcie ze strony kolegów z ekipy. Dlatego też Krono-Plast Włókniarz góruje nad Stelmet Falubazem w ligowej tabeli.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)