Przed sezonem nie było chyba nikogo, kto uwierzyłby, że duet Tobiasz Jakub Musielak i Kacper Teska po trzech kolejkach będzie zdecydowanie najskuteczniejszą formacją młodzieżową w Metalkas 2. Ekstralidze. To jednak prawda, a jeśli obaj zawodnicy utrzymają formę, to poznanianie po raz kolejny mogą być największą niespodzianką rozgrywek.
W taką eksplozję formy 19-letniego Musielaka na pewno nie wierzyli w Lesznie, bo w listopadzie zgodzili się na transfer definitywny swojego wychowanka i to po naprawdę okazyjnych warunkach. Władze Fogo Unii Leszno uznały, że nie ma żadnych szans, by żużlowiec dostał kiedykolwiek szansę na jazdę w macierzystym klubie, a ze względu na brak zainteresowania innych liczących się zespołów, pozwolono mu odejść z klubu za nieco ponad sto tysięcy złotych.
ZOBACZ WIDEO: "Nas nawet nie słuchają". Lebiediew krytycznie o sędziach
To kwota kilkukrotnie niższa niż ta, za którą kilka lat temu w Lesznie sprzedawano Krzysztofa Sadurskiego, czy Kacpra Pludrę. To także niższa kwota od tej za roczne wypożyczenie Damiana Ratajczaka, Maksyma Borowiaka, czy Huberta Jabłońskiego. A przecież w przypadku Musielaka mowa o transferze definitywnym, a nie rocznym wypożyczeniu.
Musielak zszokował jednak przedstawicieli Hunters PSŻ Poznań znacznie wcześniej niż sama inauguracja ligi. Tuż po transferze definitywnym poprosił działaczy o... zatrudnienie w firmie budowlanej prezesa klubu, Jakub Kozaczyk.
- Jego menedżer zwrócił się do mnie z prośba o możliwość zatrudnienia na czas zimy. Byłem przekonany, że Tobiasz popracuje kilka dni fizycznie i szybko się rozmyśli. On jednak praktycznie przez całą zimę pracował w mojej firmie od 7 do 16. Był tak zdeterminowany, że codziennie wstawał około 5.30, dojeżdżał 40 kilometrów do Poznania i punktualnie rozpoczynał pracę przy budowie dróg. Trwało to przynajmniej cztery miesiące. Gdy usłyszałem o jego pracowitości, to już wiedziałem, że trafiliśmy na odpowiedniego zawodnika i to będzie hit. Z tego też powodu nie jestem szczególnie zdziwiony, że w lidze radzi sobie tak dobrze - przyznaje prezes PSŻ, Jakub Kozaczyk.
W Polsce nie ma zbyt wielu zawodników, którzy poza żużlem decydują się na pracę zarobkową w innej branży. Kilka lat temu głośno było o Kacprze Gomólskim, który zimę wykorzystał, by zatrudnić się w firmie świadczącej usługi wykończeniowe mieszkań. Od tego czasu nie było jednak podobnych przypadków, bo zawodnicy zaczęli zarabiać tak duże pieniądze, że nie musieli się martwić o utrzymanie.
W przypadku Musielaka można mówić o momencie zwrotnym w karierze. Kilka miesięcy nikt w niego nie wierzył, a dziś jest 13. najlepszym zawodnikiem rozgrywek. W Poznaniu zapewniają, że to będzie ich junior na kolejne dwa sezony, ale jeśli by się rozmyślili, to już na kolejny rok mogliby zarobić fortunę na wypożyczeniu go do jednego z klubów PGE Ekstraligi. Oczywiście o ile zawodnik utrzyma dobrą formę z początku sezonu. Na razie jednak nie widać żadnych symptomów kryzysu, a 19-latek rozkręca się w meczu na mecz.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)