- Mogę potwierdzić, że wstępnie mamy zaklepaną organizację Grand Prix Polski w Warszawie na PGE Narodowym także na sezon 2027. Szczegóły kontraktu są już wynegocjowane, ale nie został on jeszcze podpisany. Na razie skupiamy się na najbliższej edycji oraz przeprowadzeniu w przyszłym roku wielkiego finału Drużynowego Pucharu Świata, który odbędzie się w wakacyjnym terminie, bo pod koniec sierpnia. Mamy nadzieję, że będzie wielką atrakcją dla kibiców - przyznał w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty, prezes PZM, Michał Sikora.
Taka deklaracja oznacza, że organizacja zawodów w Warszawie jest już praktycznie przesądzona. Tradycją jest bowiem to, że promotorzy dość późno podpisują kontrakty z organizatorami poszczególnych rund. Do tej pory jeszcze ani razu nie wydarzyło się jednak tak, by wynegocjowana umowa nie doszła do skutku. Podobnie będzie zapewne z warszawskim turniejem.
ZOBACZ WIDEO: "Nas nawet nie słuchają". Lebiediew krytycznie o sędziach
Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że w środowisku dużo mówiło się o tym, że turniej Grand Prix zostanie przez polskich działaczy wykorzystany jako karta przetargowa do wymuszenia na FIM i promotorze cyklu GP poważniejszych zmian. Przez moment wydawało się nawet, że pod znakiem zapytania stoi nawet tegoroczna runda. Do niczego takiego jednak nie doszło.
- Wiem, że część fanów oczekiwała od nas, byśmy zrezygnowali z organizacji Grand Prix. Mieliśmy jednak pewne ustalenia biznesowe, które nie pozwalały nam na taki ruch, bo moglibyśmy sobie mocno zaszkodzić. Przemyśleliśmy sprawę i podjęliśmy racjonalną decyzję - przyznał Sikora. Druga runda tegorocznych mistrzostw świata rozpocznie się 17 maja o godz. 19.
Żużlowe Grand Prix na PGE Narodowym jest jedną z najdroższych imprez organizowanych na tym obiekcie. Koszty jednodniowego ścigania wynoszą około 10 milionów złotych. 2,5 mln złotych to wynajem obiektu, 2 mln licencji na organizację tej rundy, a 1,5 mln złotych kosztuje ułożenie nawierzchni. Do tego dochodzą "drobne" wydatki związane z ochroną, marketingiem, jedzeniem na strefie VIP, a także choćby wynajęcie hali, w której przez resztę roku składowane jest siedem tysięcy ton materiału.
- Wychodzę z założenia, że nie ma sensu organizowanie GP w tym miejscu dla 20 tysięcy widzów. Próg opłacalności wynosi około 35 tysięcy widzów i przy takiej liczbie mamy pewność, że nie będziemy musieli dopłacić do organizacji. W tym roku będziemy mieli komplet, 50 tysięcy widzów, co pokazuje, że zapotrzebowanie na żużel w tym miejscu wciąż jest bardzo duże - dodaje Sikora.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)