Żużel. Niespotykana historia w Grand Prix. Dominik Kubera zapisał się w annałach

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Dominik Kubera
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Dominik Kubera

W sobotni wieczór na PGE Narodowym w Warszawie miała miejsce niecodzienna sytuacja. Dopiero drugi raz w historii cyklu Grand Prix do finałowego wyścigu turnieju awansował zawodnik, który po rundzie zasadniczej miał na koncie zaledwie 6 punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Tym zawodnikiem był Dominik Kubera. Wszystko albo nic - tak w skrócie można opisać jego występy podczas sobotniego Grand Prix Polski w Warszawie. 29-latek siedem razy wyjeżdżał na tor na PGE Narodowym i wyścigi kończył jedynie na pierwszej lub czwartej pozycji.

Ostatecznie zajął w całym turnieju czwarte miejsce. Sytuacja jest o tyle bezprecedensowa, że Kubera zajął lokatę zaraz za podium (dopisał sobie wobec tego 14 punktów do klasyfikacji mistrzostw), choć większość startów zakończył z zerem. Zresztą tak było już w rundzie zasadniczej. Polak zapunktował w niej tylko dwa razy. Pozwoliło mu to jednak awansować do kolejnego etapu zmagań przed 48-tysięczną publicznością.

ZOBACZ WIDEO: "Nas nawet nie słuchają". Lebiediew krytycznie o sędziach

Dorobek 6 punktów zgromadziło również czterech innych żużlowców, przy czym Kubera był na ich tle najlepszy właśnie z uwagi na dwie "trójki". Od razu trzeba też zaznaczyć, że gdyby obowiązywał w GP poprzedni format, gdzie do półfinału wjeżdżała pierwsza ósemka, to nasz rodak i tak by się do niej załapał, ponieważ w fazie podstawowej uplasował się właśnie na ósmym miejscu. Pozwoliło mu to mieć jeszcze wybór pola startowego w biegu o finał.

W gonitwie ostatniej szansy wykorzystał to, że Andrzej Lebiediew i Bartosz Zmarzlik zajęli się niedługo po starcie bardziej sobą niż pozostałymi dwoma uczestnikami gonitwy. Kubera uciekł obu rywalom i dotarł do mety na czele stawki. W samym finale większej roli już za to nie odegrał, dojeżdżając za plecami Jacka Holdera, Brady'ego Kurtza i Patryka Dudka.

Cztery zera i miejsce w TOP4 to pierwsza taka sytuacja w historii GP. A nie tylko poprzez to Kubera zapisał się w annałach cyklu. Został w Warszawie dopiero drugim żużlowcem, który dotarł do decydującego wyścigu, mając po rundzie zasadniczej tylko 6 "oczek" na koncie. Pierwszym był Hans Andersen podczas GP Europy we Wrocławiu w 2007 roku.

Przy czym Duńczyk notował wtedy inne wyniki biegowe, tj. miał kolejno: 0,3,1,0,2 w fazie zasadniczej, następnie był pierwszy w półfinale, z kolei w finale dotarł do mety drugi. Dotąd pozostaje więc jedynym żużlowcem w erze GP, który odratował zawody z poziomu 6 punktów po pięciu seriach do wskoczenia na podium.

Komentarze (10)
avatar
Tomasz Leciejewski
20.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
26 - latek 
avatar
Hampelek
19.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kabaret 
avatar
Möchomorek
19.05.2025
Zgłoś do moderacji
7
5
Odpowiedz
@JKR333 - na hejterstwie, kibolstwie, multikontach i śmietniku to sie znasz, szacun he he :D 
avatar
Möchomorek
19.05.2025
Zgłoś do moderacji
8
6
Odpowiedz
Właśnie to jest bezsens nowej punktacji, wprowadzonej przez Discovery. Kolejna wprowadzona bzdura, to czasy wyścigów, sprinty i kolejności na podstawie czasów przebiegów.
Amerykański koncern me
Czytaj całość
avatar
JKR333
19.05.2025
Zgłoś do moderacji
9
1
Odpowiedz
To nowy zawodnik Falubazu ZG ku rozpaczy muchomora i kung coś tam! 
Zgłoś nielegalne treści