Żużel. Holder nawiązał do wyczynu Doyle’a. Ważny sygnał dla rywali

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Jack Holder
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Jack Holder

W minionych dniach otrzymaliśmy mniejszą dawkę żużla niż zwykle. Oczy kibiców były zwrócone na GP Polski w Warszawie. Tam obejrzeliśmy popis dwóch Australijczyków. Na miano bohatera weekendu zasługuje Jack Holder, który potwierdził jedną rzecz.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotę już po raz dziewiąty w historii odbyło się Grand Prix Polski na żużlu na stadionie PGE Narodowym. I ponownie na najwyższym stopniu podium nie stanął reprezentant naszego kraju. Tym razem zwyciężył Jack Holder, a drugie miejsce zajął jego rodak Brady Kurtz. Trzecia lokata przypadła Patrykowi Dudkowi.

Dużo po zawodach mówi się o Kurtzie, który został liderem klasyfikacji generalnej Grand Prix, wyprzedzając Bartosza Zmarzlika. Jednak nawet tak znakomicie dysponowany od początku sezonu Australijczyk musiał uznać w finale wyższość Jacka Holdera. 29-latek pojechał obłędne zawody.

ZOBACZ WIDEO: Michał Korościel o swoim fenomenie. "Zawsze wołali moją mamę do szkoły"

W rundzie zasadniczej stracił tylko punkt, ulegając właśnie Kurtzowi. Imponował potężną szybkością i w pełni zasłużenie otworzył drzwi z napisem "finał" jeszcze przed biegami półfinałowymi. W samej rywalizacji o zwycięstwo nie miał już sobie równych i zrewanżował się Kurtzowi.

Można zatem powiedzieć, że Holder pojechał w stylu Jasona Doyle’a, który w sezonie 2024 wygrał GP Polski w Warszawie, również przegrywając zaledwie jeden wyścig. Wówczas jednak obowiązywała jeszcze stara formuła rozgrywania zawodów, więc Doyle po wygraniu rundy zasadniczej musiał jeszcze odjechać półfinał. Zaliczył tym samym jeden bieg więcej niż Holder w tym roku.

Nie zmienia to faktu, że zawodnik urodzony w Appin dał sygnał rywalom, że włączy się do walki o medal w cyklu Grand Prix. Dzięki zwycięstwu w stolicy Polski przesunął się w "generalce" na 4. pozycję. Obecnie traci tylko punkt do trzeciego Andrzeja Lebiediewa.

I jak pokazał przebieg turnieju, zwycięstwo Holdera nie wzięło się znikąd. Australijczyk pokazał, że może być skuteczny na przestrzeni całej imprezy. W ostatnich dwóch sezonach meldował się w czołowej szóstce klasyfikacji generalnej. Teraz potwierdził, że to nie był przypadek. Jest też jeszcze jedna rzecz, która napędza 29-latka. Sam wspomniał o tym w rozmowie z Eurosportem.

- Kiedy przekroczyłem linię mety, to krzyczałem pod kaskiem. Niesamowite uczucie! Mój brat (Chris Holder - dop. red.) jest bardzo utytułowany i ja też chcę zapisać swoje nazwisko w historii czarnego sportu - podkreślił.

Chris Holder został indywidualnym mistrzem świata w 2012 roku. Jack jak na razie odniósł drugie zwycięstwo w zawodach Grand Prix w karierze, ale ma potencjał ku temu, by sięgać po wielkie rzeczy.

Komentarze (9)
avatar
matt79
19.05.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Tor w Warszawie bardzo podobny do bardzo krótkich torów angielskich, gdzie tam regularnie jezdza w lidze angielskiej Holder i Kurtz. Tak łatwo im pojeździć. To tylko jedyny taki tor na cały sez Czytaj całość
avatar
Maniek ZG
19.05.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chciałbym przypomnieć, że w cyklu 2024 też dał sygnał wygrywając 1 rundę. Potem już było znacznie gorzej, skończył na niezłym 6 miejscu. Nie życzę mu źle i rywal dla Bartka to zawsze coś ciekaw Czytaj całość
avatar
Möchomorek
19.05.2025
Zgłoś do moderacji
9
6
Odpowiedz
Większość z hmm kibiców żużla tego nie pamięta, ale kiedyś taki podobny sygnał na GP wysłał Martin Smolinski he he.
OKi doki, szukajcie w necie, może sie poszczęści i sie czegoś dowiecie :D :D 
Zgłoś nielegalne treści