Franciszek Karczewski w niedzielnym meczu Krono-Plast Włókniarza Częstochowa ze Stelmet Falubazem Zielona Góra imponował prędkością - w czterech startach trzykrotnie meldował się na pierwszej pozycji na mecie. Bardzo dobry wynik sprawił, że kibice zastanawiali się, czy nie było warto zaryzykować i nie wystawić młodego zawodnika w 15. biegu za męczącego się Kacpra Worynę.
- Franek odjechał dobre zawody i pojechałby najprawdopodobniej z trudnego pola na ciężkich rywali. Nie byłoby to dla niego dobre, a tak jest podładowany i wierzę, że to zaprocentuje w przyszłości - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Mariusz Staszewski, trener Krono-Plast Włókniarza.
ZOBACZ WIDEO: Łaguta chciał wystartować w IMP. Odpowiedź była dobitna
Szkoleniowiec zespołu spod znaku Lwa ma ponownie spory ból głowy, co jest związane z upadkiem Jasona Doyle'a i kolejną wymuszoną przerwą tego zawodnika. W odwodzie ma Philipa Hellstroema-Baengsa i Stevena Goreta. Wypadł też temat transferu Dana Thompsona.
- Jednak on też ma kontuzję. Było jeszcze jedno nazwisko, ale też jest nieaktualne. Trudno mi powiedzieć, co zrobimy. Jak będziemy reagować ze składem, to potrzebuję trochę czasu - dodał nasz rozmówca.
W niedzielnym meczu w zespole Krono-Plast Włókniarza zawiódł Kacper Woryna (6 punktów), zabrakło też punktów Madsa Hansena (5+2) i Wiktora Lamparta (4).
- Trudno jednoznacznie powiedzieć, ale na pewno w pierwszej fazie zawodów przydarzyło nam się kilka błędów. Potem wkradły się błędy, chciało się coś polepszyć, ale się pogorszyło. Byliśmy u siebie, tor był w miarę porównywalny, więc nie powinniśmy błądzić. Nie robimy jednak tragedii z tej porażki. Długi sezon jeszcze przed nami - mówił Staszewski w rozmowie z klubowymi mediami.