Żużel. Przedwcześnie zakończył mecz w Częstochowie. Wyjaśnił powody

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Nikodem Mikołajczyk w kasku żółtym
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Nikodem Mikołajczyk w kasku żółtym

Nikodem Mikołajczyk zrobił swoje w piątkowym meczu PGE Ekstraligi w Częstochowie. Junior Betard Sparty wywalczył trzy punkty w dwóch startach, ale spotkania pod Jasną Górą nie ukończył.

Formacja Betard Sparty Wrocław nie była faworytem na tle rówieśników w starciu ligowym w Częstochowie. Nikodem Mikołajczyk zrobił jednak swoje - w biegu młodzieżowym pokonał Kacpra Halkiewicza, a później dorzucił jedno oczko, choć na wykluczeniu swojego klubowego partnera, Bartłomieja Kowalskiego.

- To nie był prosty mecz, tor był trudny i wymagający, z którym wielu zawodników miało problemy, ale wszystko skończyło się w miarę bezpiecznie - mówił po meczu w rozmowie z dziennikarzami w Ekstraliga Media Center.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cierniak, Żyto i Ratajczak

Kibiców mocno zdziwiła decyzja Dariusza Śledzia, który zamiast desygnować do boju Nikodema Mikołajczyka w ramach rezerwy taktycznej za Krystiana Grędę, wcześniej dokonał odwrotnej zmiany. - Niestety z powodu bólu pleców musiałem poprosić o zastępstwo w tym biegu, bo strasznie mnie bolały plecy i nie byłbym w stanie przejechać czterech okrążeń - mówi żużlowiec, który odczuwał skutki upadku w DMPJ.

Teraz przed wrocławianami przerwa od rozgrywek ligowych, co pozwoli im wrócić do zdrowia przed spotkaniem z Innpro ROW-em Rybnik. - Długa przerwa przed nami, więc na pewno się zregenerujemy i nabierzemy sił, by pojechać, jak najlepiej - skomentował.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści