Żużel. Bartosz Smektała wciąż ze sporymi problemami. Jasna odpowiedź ws. toru

WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

Mecz z Moonfin Malesą Ostrów pokazał, że to nie koniec problemów Bartosza Smektały. Po wygranym spotkaniu 46:44 kapitan Hunters PSŻ-u stwierdził, że wciąż nie czuje się dobrze na poznańskim torze i ma problem ze znalezieniem recepty na niego.

To były niesamowite męczarnie Hunters PSŻ-u Poznań w czwartkowym derbowym starciu z Moonfin Malesą Ostrów. Dopiero w samej końcówce gospodarze wyszli na prowadzenie, ale aż do ostatniego biegu musieli drżeć o pełną pulę punktów do tabeli Metalkas 2. Ekstraligi. A przecież ten mecz miał wyglądać zupełnie inaczej - goście przyjechali na Golęcin bez Luke'a Beckera.

- Jechaliśmy u siebie, Ostrów był bez kontuzjowanego Luke'a Beckera. Liczyliśmy, że ta zaliczka będzie większa. Oczywiście najważniejsze było zwycięstwo, to dla nas kluczowe, ale spodziewaliśmy się trochę więcej - skomentował Bartosz Smektała w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Sajfutdinow, Murawski i Hellstroem-Baengs

Początek meczu zdecydowanie należał do Moonfin Malesy, która skrzętnie wykorzystywała proste błędy zawodników PSŻ-u. Gospodarze sprawiali wrażenie zagubionych, a co gorsza - nie wyciągali wniosków, wciąż popełniając te same błędy. Nie jest tajemnicą, że na torze w Poznaniu trudno się wyprzedza, więc kluczowe było trzymanie się wewnętrznej po starcie. Goście robili to perfekcyjnie - czuli się tego dnia lepiej, robili "show" i skutecznie atakowali na trasie między innymi Smektałę.

- Faktycznie, choćby patrząc na moim przykładzie. W jednym z biegów popełniłem taki błąd. Ten krawężnik był lepszy. Rozmawialiśmy o tym, żeby tam zostawać, ale czasami z perspektywy kasku wydaje się, że odsunąłeś się do takiego limitu, gdzie dalej już nie ciągnię, a okazuje się, że trochę przestrzeliłeś to wejście i rywale to wykorzystują. - stwierdził kapitan PSŻ-u.

Smektała zdobył w derbach Wielkopolski sześć punktów i trzy bonusy. To wciąż nie jest wynik, który zadowala wychowanka Fogo Unii Leszno, choć zdecydowanie lepszy niż w ostatnim meczu, gdzie przywiózł zaledwie dwa "oczka". Nie pomogli nawet mechanicy Tobiasza Musielaka, którzy jednorazowo pomagali zawodnikowi ze Śremu. Z pewnością było stać go na więcej - o tym jednak zadecydowały błędy indywidualne.

- Trochę tych punktów pogubiłem. Już przeprosiłem Matiasa za jedenasty bieg, bo z mojej perspektywy na wejściu w łuk byłem przekonany, że to Grzegorz Walasek i próbowałem go zablokować. Okazało się jednak, że to był Matias, a Grzegorz pojechał po krawężniku i uciekł nam. Mój błąd, biorę to na klatę - przyznał w rozmowie z nami.

Za Smektałą już niemal połowa sezonu w barwach zespołu z Poznania. Średnia 1,607 punktu na bieg to wynik wyraźnie poniżej oczekiwań. Zapytaliśmy go po meczu z Moonfin Malesą Ostrów, czy czuje już tor w Poznaniu. Odpowiedź była krótka, ale wymowna. - Niekoniecznie - uciął.

PSŻ czeka teraz chwilowa przerwa. Za tydzień rewanżowe starcie z ostrowianami. Walka na południu Wielkopolski zapowiada się na wyjątkowo zaciętą - na szali będą trzy punkty, które mogą okazać się kluczowe w walce o fazę play-off.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści