Do zdarzenia doszło w piętnastym biegu wieczoru. Brady Kurtz na prostej przeciwległej do startu wcisnął się między bandę a Fredrika Lindgrena, jednakże obaj sczepili się motocyklami - maszyna Kurtza zahaczyła o hak Lindgrena i obaj zaliczyli upadek na drugim wirażu. O ile Szwed zdążył się "ewakuować", o tyle zawodnik m.in. Betard Sparty Wrocław z impetem uderzył w dmuchaną bandę, w którą wpadły także dwa motocykle.
- Muszę przyznać, że tak zdenerwowanego i aż trzęsącego się Fredrika Lindgrena to nie widziałam dawno. Powiedział, trochę w nieparlamentarnych słowach, że - Brady Kurtz nie jest... grzecznym chłopakiem. Tak to ujmę, bo nie mogę użyć słów, które wypowiedział Szwed. Atmosfera jest gorąca - przekazała Marcelina Rutkowska-Konikiewicz na antenie Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Sajfutdinow, Murawski i Hellstroem-Baengs
Kraksa nie wyglądała dobrze, a szczególnie to, w jaki sposób wygięła się ręka Kurtza. Ostatecznie 28-latek z Cowry mógł kontynuować zmagania i rundę zasadniczą skończył ze zwycięstwem. Wcześniej jednak musiał pogodzić się z wykluczeniem.
- To jest sytuacja torowa, w której powinno się puścić powtórkę w czterech. Nie ma zdecydowanego winnego, sytuacja mocno wyścigowa. Było ciasno, była walka i to nie było coś jednoznacznego. Z perspektywy sędziego nie wiedziałbym, kogo wykluczyć - skomentował Piotr Protasiewicz będący w studiu telewizyjnym.
Z dyrektorem klubu z Zielonej Góry nie zgodził się Rafał Dobrucki, który podobnie jak sędzia widział w tym winę Brady'ego Kurtza.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)