Stanisław Wrona, WP SportoweFakty: Autona Unia Tarnów wygrała z Moonfin Malesą Ostrów Wielkopolski 57:33, a sam zdobyłeś 11 punktów z bonusem. Wygraliście bardzo wysoko, a rywale stawiali opór tylko w kilku biegach. Wam natomiast wychodziło praktycznie wszystko, a sporo punktów dorzucili również juniorzy. Jak ocenisz to spotkanie?
Marko Lewiszyn, Autona Unia Tarnów: Na tym to polega. Gdy mamy drużynowe zawody, to każdy musi dołożyć swoje punkty. Ten wynik zawdzięczamy zarówno juniorom, jak i wszystkim chłopakom. Odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo w tym roku i mamy nadzieję, że teraz będzie ich jeszcze więcej. Kolejnego dnia jedziemy do Bydgoszczy na ciężki teren i będziemy chcieli powtórzyć to, żeby było dobrze i się postawić.
ZOBACZ WIDEO: Konflikt między Kuberą i Zmarzlikiem? Cierniak wyjaśnia
Już w meczu z Texom Stalą Rzeszów widać było, że pierwszy "domowy" pojedynek był inny, niż wyjazdy. Zaczęliście regularnie trenować, co chyba ma znaczący wpływ, bo ten obiekt zaczął być waszym "sprzymierzeńcem".
Tak naprawdę swój tor to jest podstawa, bo w każdej chwili można wyjechać, popróbować, posprawdzać ustawienia i sprzęt. Na szczęście remont stadionu został ukończony. Zrobiono to tak szybko, jak było możliwe. Niestety pierwsze mecze na wyjazdach potoczyły się dla nas niedobrze, dla mnie też całkiem źle. Poszukaliśmy trochę w sprzęcie, a sam nieco „pogrzebałem” w swojej głowie (uśmiech). Może pozmieniałem podejście i jedziemy dalej. Czeka nas jeszcze spora liczba zawodów. My aktualnie jeszcze nie mamy połowy sezonu, bo odjechaliśmy tylko cztery mecze. Wszystko jeszcze przed nami.
Przed sezonem niemal wszyscy dyskredytowali Autona Unię, nawet mówiąc o meczach domowych. Po tych dwóch spotkaniach, zwłaszcza po tym wysokim zwycięstwie, nie będzie już chyba drużyny w Metalkas 2. Ekstralidze, która do Tarnowa przyjedzie z dużym dystansem?
Każda drużyna traktuje swojego rywala tak, jak chce. Naszym zadaniem jest zdobywanie punktów, zarówno na wyjeździe, jak i na własnym torze. Ja jestem ambitny, pozostali chłopacy z zespołu również. Każdy chce udowodnić przede wszystkim sobie, że potrafi jeździć, bo po prostu wszyscy lubią to, co robią. Na tym to polega, aby robić wynik i dobre widowisko dla naszych kibiców i zarządu. To powinno przynosić satysfakcję. Jedziemy do przodu.
Wiemy, że do rewanżu w Ostrowie zostało jeszcze sporo czasu. Tam jednak chyba celem minimum będzie obrona punktu bonusowego, aczkolwiek z taką jazdą można wówczas pokusić się również o punkty na wyjeździe?
Nie wybiegamy do przodu, ponieważ w niedzielę mamy kolejny mecz, a za tydzień dwa kolejne spotkania. Musimy skupiać się na tych pojedynkach, które czekają nas w najbliższym czasie i po prostu robić swoje. Nikt z nas nie chce gorzej jechać na wyjazdach, jak i na domowym torze. Każdy chce zwyciężać i osiągnąć jak najlepszy wynik. Staramy się to robić.
Jaki cel stawiacie sobie przed dwumeczem z rywalami z Bydgoszczą? W tych spotkaniach jednak nie będziecie faworytami.
Nie ma co sobie tak naprawdę stawiać jakiegoś celu, czy mówić o szansach. Jedziemy każdy mecz osobno. Dla mnie będą to takie same zawody, jak ten mecz z rywalami z Ostrowa, czy jakiekolwiek inne. Wiemy, że czeka nas ciężki rywal, na trudnym terenie, ale jak już wspominałem, robimy to, co lubimy. Musimy się skupiać na własnej jeździe, sprzęcie i teamie. Chcemy po prostu robić swoje.
Wcześniej narzekaliście trochę na brak jazdy, spowodowany wspomnianym remontem stadionu, a teraz macie natomiast dosyć intensywny okres, ponieważ w dwa weekendy jedziecie cztery mecze. To z kolei chyba działa lepiej i odwrotnie niż ta poprzednia sytuacja, prawda?
Niestety żużel jest taki, a nie inny. Sporo zależy od pogody oraz od wielu innych czynników. Zawodnicy muszą być gotowi do tego, że może być przerwa i chwilę możemy nie jeździć. Dlatego szukamy różnych zawodów i możliwości startów – w turniejach, lidze duńskiej czy szwedzkiej. Próbujemy znaleźć wyjście z takiej, czy innej sytuacji. Teraz mamy w Polsce po dwa mecze w jeden weekend. Musimy być po prostu na to gotowi i to wszystko.
Jak wygląda nastawienie w całej drużynie? Jesteście już zgrani? Jak wspominałem, w tym spotkaniu juniorzy dorzucili sporo punktów, co też przekłada się na wynik końcowy. Czy według ciebie ta drużyna jest już mocno scalona i może tworzyć dobry zespół?
U nas każdy z każdym dobrze się komunikuje, rozmawiamy, pomagamy jeden drugiemu. Nikt nie ma sekretów przed żadnym zawodnikiem, bo jak już mówiłem to są zawody drużynowe. Mamy jechać zespołowo, a nie ścigać się osobno. Wiemy, że zdarzają się różne sytuacje zarówno na torze, jak i w parku maszyn. Tak naprawdę jesteśmy dobrą drużyną. Chłopaki są ambitni, chcą się pokazać, jeździć i chcą, żeby ten wynik był dobry nie tylko dla siebie, ale i dla całego zespołu. Na tym to polega.
Jak oceniasz zachowanie tego toru? Chyba po raz pierwszy można było go przygotować optymalnie, w stabilnych warunkach, nie było deszczu, ani plandeki. Z perspektywy zawodnika dało się przygotować sprzęt tak, jak chciałeś, czy jeszcze coś należałoby zrobić?
Szczerze mówiąc to na tym to polega, aby stworzyć atut swojego toru na domowym stadionie. Na szczęście ten tor nam „gra”, a wszystkie czynniki schodzą się nam na razie dobrze. Będziemy to dopracowywać, bo chcemy być jeszcze szybsi na tym obiekcie i mieć jeszcze lepsze starty.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)
Juniorzy to chłopaki, seniorzy to większe chłopaki - to określenia zza wschodnich granic. Przypomniał Czytaj całość