Bydgoscy kibice wiążą z Emilem Maroszkiem, ogromne nadzieje. Brat jego dziadka, Andrzej, był niegdyś trenerem i zawodnikiem lokalnej Polonii, której młody junior jest wychowankiem.
Trudno więc się dziwić, że Sportowa 2 wpadła w euforię, gdy Maroszek wygrał swój pierwszy wyścig w ligowych rozgrywkach. Sam bohater tamtej odsłony podsumował występ z rozbrajającą szczerością.
ZOBACZ WIDEO: Konflikt między Kuberą i Zmarzlikiem? Cierniak wyjaśnia
- Jest lekkie zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że motor będzie tak dobrze spisywał się w ostatniej odsłonie, po przeciętnym czternastym biegu. Spora dała mi próba toru, która okazała się bardzo pomocna dla moich kolejnych wizyt na owalu - mówi WP SportoweFakty Emil Maroszek.
Junior na próbie toru pojawił się dosyć niespodziewanie. - Ta nominacja też mnie zaskoczyła, nie spodziewałem się, że zostanę do desygnowany do próby toru, jadąc na dzisiejsze spotkanie. Tak naprawdę trzymano mnie w niepewności. Do samego końca nie mogłem być pewny, że pojadę w zawodach. Może takie rozwiązanie jest nawet lepsze? Wtedy głowa tak nie paruje - zastanawia się Maroszek.
Nie jest łatwo debiutować w spotkaniu dopiero w wyścigach nominowanych. Wówczas rywale mają już za sobą kilka startów, co pozwala im lepiej odczytać warunki torowe. Maroszek przyznaje, że stanowi to dodatkowe wyzwanie i zdradza dlaczego udało mu się wygrać w ostatnim biegu.
- Od początku sezonu dostaje szanse w biegach 9-12. Wcześniej trudno było mi się odnaleźć na jedną odsłonę. Dziś pomogła mi próba toru, w meczu dostałem dwa wyścigi zamiast jednego i to jakoś zagrało. Po trzynastym biegu dowiedziałem się, że pojadę w obu nominowanych. Wszystko działo się spontanicznie i dobrze skończyło. Bardzo się cieszę - podsumowuje Emil Maroszek.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)