We wtorek poznaliśmy awizowany skład Innpro ROW-u Rybnik na wyjazdową potyczkę z Betard Spartą Wrocław. W tym zestawieniu z numerem jeden widzimy Nickiego Pedersena. Duńczyk nie jest oczywiście najsłabszym seniorskim ogniwem beniaminka PGE Ekstraligi, ale według wielu osób ma destrukcyjny wpływ na drużynę. Częściej mówi się o jego scysjach z kolegami z zespołu oraz rywalami niż o wybitnych występach. Dlatego też byli tacy, którzy liczyli, że po raz pierwszy w tym sezonie Pedersen zostanie odsunięty od składu.
Tak się nie stało. Nie zmienia to faktu, że zachowanie trzykrotnego indywidualnego mistrza świata w ostatnim spotkaniu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra już na zawsze pozostanie w pamięci kibiców rybnickiej drużyny.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Sajfutdinow, Murawski i Hellstroem-Baengs
- Nie myślałem, że doczekam czasu, kiedy w mojej ukochanej drużynie będzie tak arogancki zawodnik. Pedersen prezentuje żenującą postawę. Nie rozumiem, jak można celowo zjechać do parku maszyn na ostatnim okrążeniu, by rywal nie otrzymał bonusa. Niebywałe jest to, że nawet prezes nie potrafi go ustawić - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jerzy Gryt, legenda ROW-u Rybnik.
- Takie zachowanie idzie w świat. Wiemy, że w Polsce zawodnikom płaci się najlepiej, więc tym bardziej powinniśmy od Pedersena wymagać więcej szacunku do klubu. A on nie dość, że chce być traktowany jak "pan i władca", to jeszcze ma problem do całego świata, kiedy ktoś go wyprzedza - dodaje Gryt.
Sześciokrotny drużynowy mistrz Polski wymownie także ustosunkował się do obecności 48-latka w składzie drużyny na następne spotkanie.
- To do trenera należy decyzja, czy Pedersena należy odsunąć od składu. Ktoś może powiedzieć, że to jeden z najlepiej punktujących zawodników w drużynie, ale też przecież zdarzają mu się słabe występy. I jednocześnie widzimy doskonale w jaki sposób komunikuje się z kolegami z zespołu. Trudno mi powiedzieć, co powinien zrobić Piotr Żyto, ale ja nie chciałbym mieć takiego żużlowca, na nim nie można w stu procentach polegać - dodaje Gryt.
Nasz rozmówca z niepokojem patrzy na wyniki ROW-u Rybnik. Podopieczni Piotr Żyty rozpoczęli sezon od domowego zwycięstwa z Gezet Stalą Gorzów (49:41), by odnieść później siedem porażek z rzędu. Nie brakuje w tym zespole walecznych zawodników, lecz to za mało, by myśleć o zwycięstwach. Nawet, gdy rybniczanie odnotują dobry występ na wyjeździe, to zaraz są sprowadzani na ziemię na własnym terenie.
Nie ma też co ukrywać, że poszczególni zawodnicy zapewne dużo myślą o tym, czy utrzymają miejsce w składzie meczowym. To nie może na nich działać korzystnie.
- Teraz widzimy, że taki sposób budowy kadry był błędem. Ci chłopcy ścigają się sami ze sobą, rywalizując o skład. W drużynie nie ma żadnej pomocy, nici porozumienia. Mocno wierzyłem w ten zespół przed rozpoczęciem sezonu, a teraz jestem zdruzgotany tym, co widzę. Boli mnie mocno szczególnie fakt, że ROW tak kiepsko spisuje się na własnym torze. Nie ma na ten moment przesłanek, że będzie dużo lepiej - kończy Gryt.
Najbliższy mecz wyjazdowy Innpro ROW-u Rybnik z Betard Spartą Wrocław odbędzie się w piątek (20 czerwca). Początek o godz. 20:30. Relację tekstową na żywo przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)