Kraksa Kaia Huckenbecka i Martina Vaculika wyglądała koszmarnie. I choć początkowo wydawało się, że to Niemiec bardziej odczuje skutki tego wypadku, to on wrócił do parku maszyn o własnych siłach, a Słowak udał się do szpitala na szczegółowe badania (więcej na ten temat TUTAJ).
32-latek z Wertle wyjechał do powtórki, w której dojechał daleko za plecami Dominika Kubery i Jacka Holdera. Kilka minut później Niemiec wziął jeszcze udział w dziewiątej gonitwie, ale nie dojechał już do mety, a po chwili przekazano, że zdecydował się on wycofać z rywalizacji na obiekcie im. Edwarda Jancarza.
ZOBACZ WIDEO: "Powinno się to zrobić". Hellstroem-Baengs wprost o złych decyzjach w Częstochowie
- Bywało lepiej - przyznał z nieśmiałym uśmiechem na ustach Huckenbeck, pytany przez Mateusza Kędzierskiego o to, jak się czuje. - Do końca nie pamiętam tego zdarzenia. Jestem bardzo obolały, ale taki jest żużel i takie sytuacje się zdarzają.
To nie są dobre informacje dla Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Podopieczni Tomasza Bajerskiego w niedzielę udają się do Tarnowa, a Huckenbeck jest jednym z liderów zespołu. Ze średnią 2,171 znajduje się na dziewiątym miejscu w statystykach.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)