Kiedy Bartosz Zmarzlik w finale Grand Prix Polski w Gorzowie Wielkopolskim wybrał pierwsze pole startowe, to mało kto spodziewał się, że ta gonitwa zakończy się inaczej, niż jego triumfem. Tymczasem Polak został na starcie i nie był w stanie już dogonić jednego z dwóch jeźdźców, którzy mu spod tej taśmy uciekli.
- W końcu stanąłem na najwyższym stopniu podium. Mój team spisuje się fenomenalnie. Cóż, Bartek wyrwał zwycięstwa u mnie w domu, ale dziś, to ja jego pokonałem na gorzowskim torze - mówił Brady Kurtz w rozmowie dla Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: "Powinno się to zrobić". Hellstroem-Baengs wprost o złych decyzjach w Częstochowie
To wielki dzień dla żużlowca rodem z australijskiej Cowry, bowiem triumfował w turnieju SGP po raz pierwszy w karierze. - Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić za dzieciaka, ale nawet i dwa lata temu, że podejdę do Grand Prix jako debiutant i od razu wygram rundę - dodał.
Wzruszenia nie krył również Steve Kurtz, a zatem ojciec 29-latka, który w swoim CV ma m.in. drużynowe wicemistrzostwo świata wywalczone w 2024 roku. - Nadal w to nie wierzę, że mój syn to zrobił. Brady przebył długą drogę, by dojechać do Grand Prix i udowodnił, że jest czołowym żużlowcem świata - mówił senior Kurtz.
Rodzinie towarzyszył w parku maszyn także Todd Kurtz, czyli starszy brat Brady'ego, który w przeszłości także jeździł na żużlu.
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)
Przyleciał Kangur do Polski, mieszkał w Krzycku Wielkim, uczył się żużla na torze Unii Leszno!
Adams podsyła do Leszna raczkujących chłopców a w Unii nabiera Czytaj całość